Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Więcej niż obiecująco

"Nieoszlifowany brylant", "Wspaniały początek", "Jak dobrze, że jednak przyszliśmy!" głosy rozentuzjazmowanej publiczności unosiły się w foyer przy Wieniawskiego w sobotni wieczór. Zaledwie kilka chwil wcześniej Aulę UAM wypełniły burzliwe oklaski i owacje na stojąco dla gwiazdy 506. Koncertu Poznańskiego.

Artysta w eleganckim fraku i dużych okularach gra na fortepianie. Ma zamknięte oczy. - grafika artykułu
fot. Antoni Hoffmann

Inauguracja nowego sezonu zawsze wzbudza wiele emocji. Tym bardziej, jeśli muzycznemu spotkaniu towarzyszy jedna z najjaśniejszych gwiazd na firmamencie polskiej pianistyki młodego pokolenia. Filharmonia Poznańska postanowiła uczcić nowy początek zapraszając do współpracy Piotra Alexewicza, półfinalistę 18. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina (2021) i dwukrotnego zwycięzcę Ogólnopolskiego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina (2017, 2020). W 2019 roku nakładem Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina ukazała się debiutancka płyta 19-letniego wtedy Alexewicza, na której znalazły się utwory Liszta, Beethovena, Chopina i Ravela. Dwa lata później ten sam skład doprowadził do wydania płyty nagranej tym razem z orkiestrą Sinfonia Varsovia, prowadzoną przez Howarda Shelley'a - artyści wspólnie wykonali niebędące koncertami utwory Chopina na fortepian i orkiestrę.

Nie dziwi zatem dobór utworów, które zdecydowano się nam zaprezentować. Wybór padł na kompozycje "obiektywnie piękne" (cytat za prowadzącym), będące jednocześnie tymi, które Alexewicz zalicza do grona swoich ulubionych. Chopin, Schumann i Beethoven. Repertuar wymagający, zróżnicowany i bardzo interesujący - zarówno pod względem formalnym, jak i wykonawczym.

Zacznijmy od Fryderyka. Opus 28 opiera się na kontraście: wchodzące w jego skład preludia są różnorodne zarówno pod względem tempa, rytmu czy dynamiki, jak i ekspresji czy barwy. Cały cykl składa się z 24 preludiów skomponowanych we wszystkich 24 tonacjach. Chopin nawiązał w ten sposób do bachowskiego cyklu Das Wohltemperierte Klavier, którym (podobnie jak ideą całości i nieskończoności) był prawdziwie zafascynowany. Kompozytor ukończył swoją pracę nad cyklem w roku 1839. Przebywał wtedy na Majorce wraz z George Sand, która nadała tytuły każdemu z preludiów. Nuty z jej ręcznymi dopiskami zaginęły, a nazwy tych, które przetrwały do dziś, zostały odtworzone na bazie wspomnień córki Sand, Solange, lub zostały nadane przez badaczy twórczości Chopina. Nie będzie przesadą nazwanie tego wątku kontrowersyjnym - wybitny chopinolog Mieczysław Tomaszewski powtarzał niejednokrotnie, że idea tytułowania preludiów nie była Fryderykowi bliska nie tylko ze względu na banał i oczywistość, która z owych tytułów wyzierała, ale także ryzyko wprowadzenia słuchaczy w błąd w kontekście źródeł, którymi inspirował się podczas prac.

Alexewicz zdecydował się wykonać dla nas 10 wybranych przez siebie utworów. Zaczął od Preludium h-moll nr 6, reprezentującego grupę preludiów elegijnych, które było w jego wykonaniu łagodne, czyste, melancholijne. Powtarzane przez prawą rękę akordy stanowiły tło do prowadzącej melodię ręki lewej, bez problemu unoszącej dramaturgiczny ciężar kompozycji. A-dur nr 7, jedno z idyllicznych, ze swoją zabawą środkiem ciężkości - spowolnieniami i przyspieszeniami -można było potraktować jako wstęp do następnego utworu cyklu. Preludium fis-moll nr 8 było scherzoidalne, intensywne i charakteryzowało się dynamicznymi, kaskadowymi opadami dźwięków. Choć ryzyko było duże, ani tempo ani dynamika Alexewicza nie przygniotły, wręcz przeciwnie - można by odnieść wrażenie, że pianista unosił się nad powierzchnią tego utworu, przykładając jednocześnie dużą wagę do jego ekspresyjnej interpretacji. Takie wykonanie nie byłoby możliwe, gdyby nie nieskazitelna technika i doskonałe opanowanie materiału, które słyszalne było w każdym jednym wybranym na ten wieczór utworze.

Nokturnowe Preludium Des-dur, zwane deszczowym, było w moim odczuciu jednym z najlepszych momentów sobotniej inauguracji. Alexewicz doskonale odnajduje się w utworach bardziej refleksyjnych niż dynamicznych, melancholijnych niż tryskających wigorem. Podczas najdłuższego z preludiów op. 28 urzekł publiczność swoją refleksyjnością i dojrzałością brzmienia. Choć legato w jego wykonaniu mogłoby być odrobinę bardziej czułe, a pozostałe aspekty artykulacji mniej odtwórcze i intensywniej nasycone rozumieniem tekstu, nie ulega wątpliwości, że było to wykonanie na bardzo wysokim poziomie. Gdyby rozległa się po nim burza oklasków, nikt nie miałby problemu ze złamaniem filharmonijnej etykiety.

Po Chopinie, Alexewicz przedstawił nam swoją wizję Karnawału wiedeńskiego op. 26 Roberta Schumanna.  Ten cykliczny utwór fortepianowy składa się z pięciu części, z czego aż cztery skomponowane zostały w Wiedniu. Co ciekawe, choć Schumann nie był zwolennikiem nadmiernej brawury i wirtuozerii, istota dwóch części Karnawału - trzeciej i piątej - najpełniej przedstawia się właśnie w tych słowach. Druga część zaś, jak powiedziane zostało w zapowiedzi, udowadnia słuszność nazywania Schumanna poetą fortepianu.

Artysta podszedł do tematu z lekkością, humorem i swadą. Nie trudno było oprzeć się wrażeniu, że im dalej w koncert, tym więcej ma w sobie swobody i oddechu. Schumann - choć momentami niełatwy i podstępny, nie stanowił dla Alexewicza wyzwania, któremu nie byłby w stanie podołać. Utrzymanie widzów w uważnym skupieniu podczas prezentowania tak wymagającego repertuaru to ogromne osiągnięcie dla pianisty w każdym wieku, a w przypadku zaledwie 23-letniego Alexewicza to także zapowiedź kariery, której rozmach w przyszłości niejednokrotnie nas zachwyci.

V koncert fortepianowy Es-dur op. 73, który przewidziany został na drugą część koncertu, wykonany został z towarzyszeniem Orkiestry Filharmonii Poznańskiej pod batutą Maestro Marka Pijarowskiego. Określany mianem "cesarskiego", był ostatnim utworem na fortepian i orkiestrę napisanym przez Beethovena. Uchodzi także za wzorzec gatunku i jedno z najwybitniejszych dzieł środkowego okresu jego twórczości. Składa się z trzech części - wyjątkowo długiego jak na tę formę Allegro (które trwa ponad 20 minut), Adagio un poco mosso i Rondo. Allegro. Bardzo wyraźnie słychać było to, co wyróżniało późniejsze koncerty fortepianowe Beethovena, a mianowicie: nowy układ sił. Kompozytor, oprócz wydłużenia czasu trwania utworów (o czym wspomniałam wyżej), zdecydował się przypisać soliście jeszcze większą rolę niż ta, którą piastował dotychczas. Uczynił go bohaterem koncertów, kładąc na jego barkach ciężar ogromnej odpowiedzialności. Mimo znacznie bardziej obszernych partii orkiestrowych niż te, które usłyszeć mogliśmy na przykład u Mozarta, to partia solisty ma przykuwać i przykuwa naszą największą uwagę.

Alexewicz znów nie zawiódł (choć kolejny raz muszę przyznać, że zawiodła akustyka, fundująca brzmienie dochodzące jakby zza grubej kotary). Energia, z którą postanowił zmierzyć się z Cesarskim była godna podziwu i choć momentami zdawała się przykrywać nieco sam tekst utworu, z pewnością jednak nie był to stały przerost formy nad treścią. Intensywne i nagłe zmiany dynamiczne i obsadowe, od pełnej orkiestry po korespondencję między przedstawicielami poszczególnych sekcji (piękne dęte!), dwie skrajne części zrównoważone nieco spokojniejszą częścią środkową, z której humorystyczne, niemal niezauważalne przejście do finału wywołało uśmiechy na twarzach słuchaczy i słuchaczek - wszystko to było obecne.

Sądząc po owacjach i dwukrotnych (trzykrotnych?) bisach, nie ma wątpliwości co do stosunku poznańskiej publiczności do talentu Piotra Alexewicza. Ścieżka kariery, którą kroczy już od kilku dobrych lat, wygląda więcej niż obiecująco. Pozostaje nam kibicować mu w jego rozwoju i z ciekawością śledzić, dokąd doprowadzi go czas, który wzbogacając artystę o doświadczenie, wzbogaca także i o muzyczną dojrzałość i wrażliwość.

Marta Szostak

  • 506. Koncert Poznański: Cesarski Beethoven
  • Piotr Alexewicz - fortepian, Marek Pijarowski - dyrygent, Orkiestra Filharmonii Poznańskiej
  • Filharmonia Poznańska
  • 23.09

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023