W znajdującym się w Kupcu sklepie spożywczym pojawiły się już jakiś czas temu kasy samoobsługowe, które pozwalają na samodzielne rozliczenie i opłacenie zakupów. Na razie są jedynie uzupełnieniem kas standardowych - tuż obok można bowiem sfinalizować transakcję w tradycyjny sposób. Wszelako coraz częstsze występowanie kas samoobsługowych stawia przed nami pytania, które pojawiły się w zasadzie już u zarania procesów technicyzacji i automatyzacji, a które współcześnie stają się coraz bardziej frapujące.
Na pierwszy plan wysuwają się kwestie ekonomiczne. Można bowiem zapytać, czy pojawianie się kas samoobsługowych nie doprowadzi do redukcji zatrudnienia. Jak dotąd analogiczne obawy dotyczące zastępowania ludzi maszynami nierzadko łagodzono nadzieją na pojawienie się nowych zawodów, a tym samym nowych miejsc pracy dla osób, które utraciły dotychczasowe zatrudnienie z powodu automatyzacji. Dziś jednak ta nadzieja jest zdaniem wielu coraz niklejsza, albowiem rosnąca rzesza profesji ulega stopniowej, lecz konsekwentnej automatyzacji. Pojawiają się głosy, że towarzyszące jej zwolnienia mogą stanowić problem nie tylko dla przyszłych bezrobotnych, lecz również dla przedsiębiorstw, a w zasadzie dla całej gospodarki - kto bowiem będzie kupować produkowane towary i konsumować usługi, skoro potężne rzesze osób utracą źródło zarobkowania? Istnieją prognozy, że te daleko idące konsekwencje automatyzacji mogą stanowić asumpt do przemyślenia kapitalizmu na nowo i wprowadzenia na przykład powszechnego dochodu podstawowego.
Gdy opuścimy gościnne mury Kupca, nasze zmysły uraczone zostaną doświadczeniem wielkomiejskiego ruchu ulicznego, do którego możemy się włączyć, choćby korzystając z tramwaju, który zatrzymuje się tuż przy rzeczonej placówce. Bilety możemy nabyć - a jakże! - w automacie, by nie zawracać głowy motorniczemu. Bo, rzecz na pozór oczywista, w tramwaju jest motorniczy. Lecz już wkrótce ta sytuacja może ulec diametralnej zmianie, albowiem szereg firm przedstawia w ostatnich latach działające prototypy samosterownych samochodów, za którymi nadejdą najpewniej samosterowne tramwaje, autobusy, pociągi, ciężarówki... Wymienia się rozmaite zalety wprowadzenia do ruchu tego typu pojazdów: z jednej strony idzie o wspominane już kwestie ekonomiczne, które w tym przypadku związane są z oszczędnością, z drugiej strony zwraca się uwagę na większe bezpieczeństwo oraz wygodę. Te entuzjastyczne prognozy kontrowane są jednak sceptycznymi obawami, że redukcja kosztów finansowych będzie związana ze wzrostem kosztów ludzkich (redukcja zatrudnienia), bezpieczeństwo będzie pozorne (pełne elektroniki samosterowne samochody będą podatne zarówno na przypadkowe awarie, jak i np. ataki hakerskie), a wygoda skutkować będzie erozją umiejętności (nie prowadząc samochodu samodzielnie, nie będziemy potrafili wykonać tej czynności poprawnie).
Niezależnie od tego, czy korzystamy z tramwaju, roweru czy hulajnogi, prędzej czy później udajemy się do takiego miejsca w Poznaniu, w którym spotykamy się z osobami nam bliskimi, z którymi łączą nas relacje o rozmaitym charakterze i różnym stopniu zażyłości. Okazuje się, że również ta sfera nie jest już całkowicie dziewicza, jeśli idzie o procesy automatyzacji i robotyzacji - dyskutuje się bowiem scenariusze, w ramach których wynalazki techniczne będą zastępować nam ludzi właśnie w bliskich, intymnych relacjach. W szczególności w grę wchodzą tu roboty opiekuńcze i seksroboty. Te pierwsze miałyby troszczyć się o seniorów, te drugie - partnerować w interakcjach seksualnych.
Mimo że te pomysły - niezależnie od tego, czy budzą naszą sympatię, czy raczej niepokój - mogą brzmieć jak z filmu lub powieści science fiction, wiele wskazuje na to, że mogą doczekać się wdrożenia w realnym świecie, a w pewnej mierze ma to miejsce już dziś. Istnieją już bowiem roboty mające dotrzymywać ludziom towarzystwa (jak na przykład Paro, przeznaczony w szczególności dla seniorów), a także pojawiają się prototypowo roboty humanoidalne do złudzenia przypominające istoty ludzkie (m.in. te tworzone przez Hiroshiego Ishiguro i Davida Hansona). Ponadto szereg badań wskazuje na to, że zaskakująco duża część ludzi ma skłonność do traktowania robotów jak żywych istot, nierzadko wiążąc się z nimi emocjonalnie. Warto zatem zastanowić się, czy - jak twierdzą entuzjaści robotów opiekuńczych i seksrobotów - należy przyjąć perspektywę bliskich relacji z robotami za dobrą monetę, albowiem dzięki nim zyskamy nieograniczony dostęp do pozytywnych doznań, otrzymując wszystkie korzyści obcowania z człowiekiem, ale bez związanych z tym wad, czy też raczej - jak uważają sceptycy - traktowanie robotów jak ludzi nie tylko jest uleganiem iluzji i wiarą w nieprawdę, lecz prowadzi też do traktowania ludzi, jak gdyby byli robotami. Czy świat, w którym automaty i roboty zastąpią nas nie tylko w sferze pracy i żmudnych czynności technicznych, ale również w relacjach intymnych, będzie miał sens?
Jedni z entuzjazmem odpowiadają, że tak, bo wreszcie będziemy naprawdę wolni i będziemy mogli realizować nasze pasje, odkrywać prawdziwe ja. Inni z dozą sceptycyzmu obawiają się, że w świecie, gdzie wszystko będą robiły za nas automaty i roboty, nie będziemy mieli motywacji ani potrzeby, by robić cokolwiek. A jeśli roboty będą potrafiły robić niemal wszystko lepiej od ludzi, to czy staną się dla nas bohaterami, których zechcemy uczcić? Skoro już dziś w samym sercu Wiednia znajduje się monument na cześć algorytmu komputerowego AlphaGo, to może wkrótce w Poznaniu będziemy przechadzać się po Placu Wiosny Robotów?
Maciej Musiał
Maciej Musiał - rocznik 1985, dr hab. prof. UAM, pracuje w Zakładzie Filozofii Kultury na Wydziale Filozoficznym UAM. Interesuje się filozoficznym namysłem nad przemianami współczesnej kultury, w szczególności w zakresie relacji intymnych, nowoczesnej techniki oraz obecności magii. Laureat Nagrody Naukowej "Polityki" za 2020 r.
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021