Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Pomiędzy upadkiem a upadkiem

Konkurs "Nanodramy 2022" na wystawienie małej, eksperymentalnej formy teatralnej to projekt realizowany przez Teatr Usta Usta Republika. W tym roku organizatorzy zdecydowali się oddać przestrzeń Tłustej Langusty Pauli Głowackiej, którą poznańscy widzowie mogą pamiętać ze spektaklu Dziewczyny opisują świat w reżyserii Aleksandry Jakubczak i produkcji Sceny Roboczej.

, - grafika artykułu
fot. Andrzej Majos

Nanodram Pauli Głowackiej B27 wprost nawiązuje do tzw. "klubu 27", a więc artystów, którzy tragicznie zakończyli życie trzy lata przed ukończeniem trzydziestki. Głowacka prezentuje opowieść o życiu i trudach młodej artystki, wspierając się historią oraz muzyką Kurta Cobaina, Janis Joplin czy Amy Winehouse. Na scenie pojawia się wraz z gitarzystą Krystianem Jałoszyńskim.

Kim jest bohaterka spektaklu? Nie poznajemy jej imienia, ale spektakl naprowadza nas na trop, że być może mamy do czynienia z Amy Winehouse. Czasem jednak widzimy w niej Britney Spears, innym razem śpiewa piosenki Nirvany. Wokalistka kocha pisać piosenki, od małego robiła, co chciała, nie lubi świata na trzeźwo i poszukuje miłości, "tak jak każdy, nawet jeśli nie chce się do tego przyznać" - jak twierdzi.  Artystka przeplata ze sobą coś, co na potrzeby tego tekstu nazwałabym "płaszczyzną estradową", z "płaszczyzną intymną". Ta pierwsza byłaby związana z wariantem osobowości bohaterki, który nastawiony jest na relację z widzem. W tych momentach artystka zwraca się bezpośrednio do publiczności. Stara się pokazać przebojowe cechy swojej osobowości - zabawia publiczność, wzrusza anegdotą, oczarowuje śpiewem. Ten sam walor osobowości bohaterki możemy odnaleźć też na nagraniach wideo, które czasem przerywają akcję sceniczną. Stylizowane na wywiad wypowiedzi bohaterki są konwencjonalne, obliczone na kreacje osoby, która chce sprawiać wrażenie, że dobrze sobie radzi, miała szczęśliwe dzieciństwo, jest twórcza i rozrywkowa.

Płaszczyzna intymna to z kolei wszystko inne, co dzieje się na scenie, a więc kontakt z gitarzystą, przebieranie się w kolejne pary wysokich szpilek, monolog wypowiadany do lustra, napady wściekłości i rozpaczy. W tym obszarze Głowacka pozwala sobie na większą ekspresję aktorską, a jej bohaterka jawi się jako zagubiona, przerażona czy przytłoczona. W opisie spektaklu czytamy, że B27 to "to wnikliwe i intymne studium psychiki młodej kobiety mierzącej się z zaburzeniami osobowości". Artystka próbuje przedstawić wzloty i upadki osoby dotkniętej wspomnianą dolegliwością. Na scenie widzimy jednak raczej przegląd fragmentów życia bohaterki, strzępki jej wspomnień, poglądów, życiowej filozofii i upodobań. Czasem trudno zrozumieć powiązania między nimi. Przejścia między rozmaitymi stanami psychicznymi potraktowano nieraz zbyt umownie. Bywają bliskie kliszom znanym z filmów o scenicznych osobowościach, które zawsze przeżywają wielkie i skrajne emocje, niskie poczucie własnej wartości kontrastują z narcystyczną wizją swojego talentu, a ostatecznie kończą źle. Można mnożyć przykłady dzieł biograficznych na podstawie życia młodych artystów, których szybka sława, wrażliwość oraz osobiste problemy składały się na mieszankę tragiczną, a w najgorszym wypadku także zabójczą.

Spektakl miał swoją premierę w momencie, kiedy burza wokół jednego ze znanych młodych polskich muzyków rozszalała się w mediach na dobre. Powodem społecznego oburzenia miała być jego nietaktowna (przez niektórych widziana nawet jako szkodliwa, odklejona, klasistowska) wypowiedź na temat depresji jako naczelnej towarzyszce życia artysty. Przypisywanie zaburzeń psychicznych jakiejś grupie osób, przy jednoczesnym romantyzowaniu tej kondycji, budzi wątpliwości, tym bardziej że temat ten nadal nie został znormalizowany przez sporą część społeczeństwa. Wielu odbiorców wspomnianej dramy zastanawia się nad tym, czy gafa wokalisty wyniknęła z pechowo dobranych słów, czy też jest sygnałem większego problemu. Ja podobnego dylematu wobec spektaklu B27 nie mam i ufam Głowackiej, że jej reaserch i (być może) własne doświadczenia miały pomóc naświetlić oraz zgłębić problem zaburzeń psychicznych. Podobnie jednak jak w przypadku afery w sprawie wokalisty, dopatruję się w spektaklu pewnej niezręczności, która wprowadziła na scenę trochę niezgrabnej umowności, ocierającej się o stereotypizację problemu.

Głowackiej towarzyszy na scenie gitarzysta (wcześniej wspomniany Krystian Jałoszyński). Niejednoznaczność jego roli zaciekawia, choć jako widzowie nic nie wiemy o jego historii czy motywacji. Czasem bohaterka zwraca się bezpośrednio do niego. Bywa, że obraża go, oskarża, a innym razem obejmuje, czule szepcząc słowa o wspólnocie dusz. Niezależnie od zachowania artystki, gitarzysta pozostaje milczący, czasem odwraca wzrok, spuszcza go na podłogę lub zajmuje się instrumentem. Zestawienie jego stoicyzmu ze skrajnym zachowaniem wokalistki wytwarza w spektaklu interesującą dla widza płaszczyznę odbioru. Zdystansowany, bierny i niemy gitarzysta jest kimś pomiędzy widzem a bohaterem przedstawienia, podobnie zresztą jak czasem my - publiczność.

W momencie, gdy wokalistka leży na ziemi i wyczuwamy, że nie ma siły, by kontynuować koncert, gitarzysta opuszcza swoje stanowisko, by podać jej mikrofon. To ważny i wymowny moment, którego nie umiem jednoznacznie rozpoznać. To troska czy lekceważenie problemów bohaterki? Gdyby przyłożyć do spektaklu Głowackiej kalkę życia Cobaina, Winehouse czy Joplin, może kupowanie biletów na ich koncerty byłoby takim właśnie symbolicznym podaniem mikrofonu zamiast pomocnej dłoni?

Julia Niedziejko

  • 27 B - nanodram Pauli Głowackiej
  • Republika Sztuki Tłusta Langusta
  • premiera: 17 i 18.12

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023