Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Ofiara czy oprawca?

Tytułowe pytanie to najczęściej powtarzająca się refleksja nad postacią Woyzecka - bohatera dramatu Georga Büchnera, z jednej strony - mordercy, z drugiej - człowieka upodlonego przez społeczeństwo. W marcu będzie ono towarzyszyć publiczności Teatru Nowego podczas premiery spektaklu w reżyserii Zdenki Pszczołowskiej.

/ - grafika artykułu
Próba spektaklu, fot. Klaudyna Schubert

Woyzeck to tekst niedokończony, wydany po śmierci jego autora, złożony ze scen, których docelowej kolejności nigdy nie poznaliśmy. Mimo to stanowi najbardziej znany i najczęściej wystawiany dramat Georga Büchnera - zmarłego przedwcześnie w 1837 roku niemieckiego rewolucjonisty i przyrodnika, przedstawiciela romantyzmu, zbuntowanego przeciw ideom epoki. Niejasności związane z dramatem wciąż pobudzają wyobraźnię twórców, którzy w Woyzecku szukają tematów takich jak destrukcyjny wpływ społeczeństwa na jednostkę, męska tożsamość, duchowa degradacja człowieka czy jego schizoidalna natura. Sceniczne interpretacje dramatu nie schodzą z afisza od czasu jego pierwszego wydania w 1879 roku. W Polsce w ostatnich latach Woyzeck był wystawiany miedzy innymi w Krakowie i Warszawie. Najbardziej znaną filmową adaptacją jest prawdopodobnie dramat Wernera Herzoga z 1979 roku. Na deskach poznańskiego Teatru Nowego Woyzecka wyreżyseruje Zdenka Pszczołowska.

W konwencji kryminału

Dramat powstał na podstawie historii prawdziwego morderstwa popełnionego przez Johanna Christiana Woyzecka z Lipska w pierwszej połowie XIX wieku. Chociaż w większości wydań scena zabójstwa jest umieszczana na końcu, Zdenka Pszczołowska tworzy z niej punkt wyjścia. - Mam wrażenie, że ten tekst wymaga śledztwa. Świetnie to pokazuje książka Anny Róży Burzyńskiej Atlas anatomiczny Georga Büchnera, która zainspirowała mnie do tego, żeby posłużyć się konwencją kryminału. Dlatego wprowadzam dwie postaci detektywów, które wpisują się w świat proponowany przez autora. Sposób, w jaki rozmywają się tropy w oryginalnym tekście umożliwia założenie, że są w nim osoby, które chcą dociec sprawiedliwości i prawdy - tłumaczy reżyserka.

Główną osią pracy nad spektaklem jest towarzysząca dramatowi zagadkowość i wariantywność, spowodowana niedokończeniem dramatu przez Büchnera. - Wiele wątków i postaci, pojawiających się w tekście, mogło zostać rozwiniętych. W spektaklu spekuluję na ten temat. Do tej pory ten potencjał nie został maksymalnie wykorzystany, dlatego chciałabym zaryzykować i pozwolić na to, by przebieg akcji wynikał właśnie z losowości. Każdorazowo, kiedy twórcy zabierają się za interpretację Woyzecka muszą podjąć jakieś decyzje dotyczące kolejności prezentowanych scen, które są jednocześnie decyzjami interpretacyjnymi. Ja bym nie chciała ich podejmować, tylko zostawić je postaciom i sytuacjom, w których zostaną postawione - opowiada Zdenka Pszczołowska. Spektakl przyjmie więc konwencję gry, która będzie dawać bohaterom kilka możliwości wyboru, a decyzje, jakie podejmą wpłyną na ich dalsze losy. W związku z tym każde wystawienie Woyzecka może się od siebie różnić. Twórcy spektaklu szukają jeszcze rozwiązań, które sprawią, że założenia te będą czytelne dla publiczności i wyraźnie wskażą, które ze scen są kluczowe dla dalszego przebiegu akcji.

Miękka przemoc

"On jest głupi, potwornie głupi, on jest dobry człowiek, ale patetycznie on nie ma moralności" - mówi jedna z postaci do tytułowego bohatera w scenie, która otwiera większość wydań tekstu. Z jednej strony zarzuca ona Woyzeckowi niezdolność do namysłu moralnego, z drugiej - jak zauważa Zdenka Pszczołowska - Woyzeck nieustannie ten namysł uprawia. Ambiwalentny obraz bohatera skłonił twórców spektaklu do zmiany jego statusu społecznego. W dramacie Woyzeck to osoba o niskiej pozycji, w spektaklu Teatru Nowego bohater jest zdegradowanym intelektualistą. Zmianie ulegają również relacje, które nawiązuje Woyzeck - w poznańskiej interpretacji są bardziej symetryczne niż w tekście wyjściowym. I chociaż Woyzeck jest niezmiennie poniżany i uległy wobec innych, to sytuacje, w których się znajduje nie są zerojedynkowe. Agresja, której doświadcza przestaje też być tak bezpośrednia, jak w przytoczonym fragmencie i zostaje zmieniona na tak zwaną miękką przemoc, która współcześnie jest częściej spotykana. - Kiedy przyglądam się Woyzeckowi, myślę o takich postaciach intelektualistów, ludzi światłych, progresywnych, którzy w opresji systemowej, w opresji mentalnych uwikłań i międzyludzkich zależności, zatracają połączenie z rzeczywistością i zaczynają wątpić we własny racjonalny osąd. Chciałabym przedstawić pewien rodzaj konfuzji, która powstaje w jednostce będącej ofiarą takich praktyk. Inspirują mnie wszystkie sytuacje, w których człowiek traci kontakt ze sobą, bez względu na swój status intelektualny - mówi reżyserka.

W interpretacji twórców spektaklu do obłędu doprowadzają Woyzecka zarówno środowiskowe plotki, społeczne manipulacje, jak i jego własne decyzje. - Często na próbach zadajemy sobie pytanie, czy Woyzeck był katem czy ofiarą. Nie odpowiadamy na nie jednoznacznie, ale interesuje nas, w jaki sposób krzywda jednostki generuje jej postawę oraz jaki stosunek ma do tego społeczeństwo - wyjaśnia Zdenka Pszczołowska. Dramat Georga Büchnera nie ma jednego zakończenia. Zależy ono w dużej mierze od redaktorów i tłumaczy, którzy przy każdym nowym wydaniu stoją przed decyzjami warunkującymi losy bohatera. Zmianie nie ulegają jednak zagubienie Woyzecka i zbrodnia przez niego popełniona. Sprawia to, że odpowiedź na pytanie postawione w tytule wydaje się niemożliwa. Czy jednak dwa użyte w nim określenia muszą się wykluczać?

Magdalena Chomczyk

  • Woyzeck
  • reż. Zdenka Pszczołowska
  • Teatr Nowy
  • premiera: 25.03

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023