Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Niedosyt w życiu

Podobno wszystko zaczyna się w głowie. Drugim ważnym organem jest też brzuch. I coś na pewno jest na rzeczy. Ucisk jest wyrazem naszego zdenerwowania. Mówi się też o "motylach w brzuchu", kiedy czyjaś obecność i bliskość jest nam szczególnie miła. Ból może być symptomem nerwicy, choć oczywiście jego powody mogą być też inne. Właśnie ten organ reagując na bodźce z zewnątrz, kumuluje w sobie emocje i odpowiada na to, co dzieje się wokół nas.

. - grafika artykułu
fot. Angelina Storozhenko

 "Żywot" w językach słowiańskich oznacza właśnie "brzuch". Taki tytuł nosi spektakl zaprezentowany wczoraj w Centrum Kultury Zamek w ramach 14. Edycji Festiwalu Kultury Ukraińska Wiosna przez aktorki współpracującego z Fundacją Barak Kultury Teatru Emigrant. "Przed nami eksperymentalny projekt teatralny oparty na prawdziwych historiach aktorek, w którym główną rolę odgrywają ich myśli oraz doznania. Twórcy pragną przekazać emocjonalny stan kobiet na różnych etapach życia. Opowiedzą o tym wieloma głosami i w trzech językach: polskim, ukraińskim oraz białoruskim" - mogliśmy czytać w zapowiedziach. Inspiracją dla Żywotu miały być z kolei słowiańskie mity, eposy i legendy, dawna muzyka etniczna i tańce obrzędowe. Celem zaś było pokazanie emocjonalnych stanów kobiet, z którymi każda się utożsamia i które dla każdej byłyby czytelne.

Cele te udało się w dużym stopniu osiągnąć, a wspomniane wcześniej nawiązania do kultury ludowej były oczywiste - objawiały się one między innymi w strojach, haftowanych chustach i samej scenografii. Słów w tym spektaklu było niewiele, a te które wypowiadano były zrozumiałe nawet dla tych, którzy nie znają języka ukraińskiego czy białoruskiego. Oznaczały one przede wszystkim imiona i definiowały stany emocjonalne. Rdzeniem wszystkiego był ruch i śpiew - również brzmiący dla nas znajomo.

Te ludowe elementy, tak nam znane z polskiej kultury, uświadamiają, że wyznacznikiem słowiańskiej tożsamości jest coś więcej, niż tylko lokalizacja na mapie. Wszystko to komponowało się ze sobą i tworzyło spójną, ładną - że użyję takiego dość prostego określenia, które może nie jest do końca godne poważnej recenzji - całość. Równocześnie jednak sądzę, że wszystko to, co działo się na scenie, byłoby zrozumiałe dla każdej kobiety - nieważne z jakiego regionu Europy, ba, nawet świata, pochodzi. To co ludzkie - nikomu nie jest obce. Za pomocą ruchu scenicznego, pojedynczych, słów i śpiewu widzowie doświadczali życia kobiety od narodzin, czyli swoistego przebudzenia symbolizowanego przez wyjście z ciemności ku światłu, do śmierci. Jakie kolejne etapy w swoim życiu przechodzi kobieta? Po narodzinach następuje wiek młodzieńczy, charakteryzowany jako poszukiwanie własnej tożsamości, szukanie dla siebie formy i obserwowanie zmieniającego się ciała, któremu usiłuje się nadać jakąś nazwę. To czas emocji - różnych, nieraz sprzecznych, pojawiających się w krótkim czasie, które też próbuje się zdefiniować. Kolejnym etapem życia jest kosztowanie tego, co w życiu dobre, a co ma swoje dalsze konsekwencje. Kobieta to istota płodna, zdolna do tworzenia i wydawania na świat życia, które choć tak wyczekiwane rodzi się w bólach, strachu i niepewności. Kolejne emocje, których doświadcza kobieta. Motyw brzucha pojawia się tu jako wyraźny, specyficzny bohater całej tej historii. Etapem końcowym cyklu jest oczywiście śmierć.

Etapy życia kobiety pokazano poprzez delikatny taniec z użyciem jednego atrybutu. Każda z aktorek miała haftowaną chustę, pełniącą kolejno rolę welonu, motanki tulonej w ramionach i chusty zakładanej na głowę przez staruszkę. Kobiety poruszały się synchronicznie, ich gesty, mimika twarzy, wszystko - było do siebie podobne. Cykl powtórzony został kilkakrotnie. Zapewne miało to tylko jeszcze bardziej podkreślić, że ten sam właściwy jest każdej kobiecie. I tu pojawia się we mnie jakiś zgrzyt, taka mała niezgoda i coś, co nie pozwala mi ocenić tego spektaklu jednoznacznie.

Z jednej strony ta prostota scenariusza, ujęcie w tej opowieści każdej kobiety w każdym wieku, rzeczywiście ma w sobie coś poruszającego i wzruszającego. Z drugiej strony ubolewam nad faktem, że nas, kobiety, tak często ukazuje się przez pryzmat tego samego cyklu, w którym kluczową rolę odgrywają zdolności i możliwości naszego ciała, a także emocji, jakie towarzyszą nam na różnych etapach życia. Warto zwrócić uwagę, że w przedstawieniu nie pojawił się żaden mężczyzna ani nawet sugestia jego obecności. Oceniam to na plus, bo chociaż w tym aspekcie ta tradycyjna rola mężczyzny i jego wpływu na życie kobiety została zniwelowana. Inną rzeczą jest, że nie miało to wpływu na postrzeganie samej kobiety. Nie jest ona pokazana jako człowiek poszukujący swojego miejsca na świecie, zadający pytania o to, kim jest, sprawdzający siebie w różnych okolicznościach i sytuacjach. Kobieta w tym spektaklu to część kobiecego uniwersum, gdzie każdy fragment jest zsynchronizowany z innym. Nie ma tu miejsca na indywidualność, odstępstwa od tak zwanej normy. A przecież my naprawdę jesteśmy różne.

Słowiańskie opowieści, mity i legendy pełne są ciekawych postaci kobiecych, które wymykają się schematom i które są inspiracją do pogłębionej refleksji nad kobiecą naturą. Liczyłam na to, że właśnie między innymi takie motywy wybrzmią w Żywocie. Trudno polemizować z faktem, że u większości, bo przecież z różnych względów nie w przypadku wszystkich kobiet, cykl życia rzeczywiście może wyglądać tak, jak przedstawiono to w spektaklu. Niezmiennie zastanawia mnie jednak, dlaczego wciąż tak często przedstawiane jesteśmy jako osoby podległe określonemu schematowi, który determinuje nasze zachowanie, dążenia i ten nasz tytułowy "żywot". Gdzie jest w tym miejsce na pogłębioną refleksję nad życiem jako takim, poszukiwanie własnej ścieżki, dokonywanie wyborów i innowację?

Bardzo chciałabym wierzyć, że autorki spektaklu w zamyśle miały na celu pokazanie kobiety w szerszym kontekście, a synchronizacja ciał i powtarzalność gestów aktorek symbolizowała podobieństwa mimo różnic. Nie potrafię jednak, chociaż doceniam podkreślenie wspólnotowości kobiet, okazywanego sobie wzajemnie wsparcia i oprawy, jaką nadano całości, pozbyć się wrażenia lekkego niedosytu.

Justyna Żarczyńska

  • spektakl Żywot Teatru Emigrant w ramach 14. Edycji Festiwalu Kultury Ukraińska Wiosna
  • Centrum Kultury Zamek
  • 3.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021