Zapewne niewielu poznaniaków słyszało kiedykolwiek o Teatrze Emigrant. Nic nie szkodzi, ponieważ jest to stosunkowo nowy projekt artystyczny, który powstał rok temu z inicjatywy wolontariuszek Migrant Info Pointu. Tworzy go grupa cudzoziemców mieszkających w Poznaniu, którzy pragnęli znaleźć własną przestrzeń dla twórczej wypowiedzi teatralnej. Jego członkiniami są głównie kobiety, które za dnia pracują w sklepach, salonach, kawiarniach i biurach, a po godzinach spełniają swoje teatralne marzenia. Pomysłodawczynią powstania grupy jest Olha Hryhorash - ukraińska aktorka i reżyserka, która w tych właśnie funkcjach pojawia się także w najnowszym spektaklu grupy - Solitude - który miał swoją premierę online na platformie YouTube.
W założeniach grupy teatralnej jest możliwość twórczej ekspresji w języku jej uczestniczek, co stanowi swoistą wartość projektu, bo umożliwia im swobodniejszą autoekspresję sceniczną oraz staje się przystępne dla rodziny i bliskich. Premierowy spektakl Solitude zrealizowano zatem w ojczystym języku Brodskiego, a więc po rosyjsku, jednak widzowie polskojęzyczni nie zostali pominięci. Zadbano o dodanie napisów, które tłumaczyły prezentowane na scenie treści.
Spektakl oparty jest na twórczości słynnego poety Josifa Brodskiego, który do dziś ceniony jest za swoje dzieła poetyckie, eseistyczne i krytyczne. Pisał w języku rosyjskim i angielskim, sporo uwagi poświęcał podróżowaniu i oswajaniu różnych zakątków świata. Spojrzenie na otaczającą go przestrzeń zestawiał zwykle z odczuciem przeżywania jakiegoś wewnętrznego procesu, który niekiedy zdawał się przyjmować afirmatywny, innym razem dość nostalgiczny wydźwięk. Jednakże tym co najbardziej zainteresowało twórczynie z Teatru Emigrant jest często i pięknie poruszany przez Brodskiego wątek samotności i izolacji. To właśnie te wiersze, które według nich najlepiej obrazują skomplikowanie i wielowymiarowość problemu, stały się podstawą dla pracy nad ich spektaklem.
Scenografia była ograniczona do minimum. Realizatorki spektaklu postawiły na obecność sceniczną, całkowicie rezygnując z dekoracyjności. Na czarnym tle sporadycznie ukazywały się krzesła, walizki, rama lustra lub obrazu albo blaszane miski wypełnione wodą. Beckettowska umowność przestrzeni, która znajduje się "nigdzie" i "nigdy", dobrze koreluje tu z tematyką spektaklu, jaką jest samotność. Ponadto, pustka panująca na scenie pozwala lepiej skupić się na wykonawczyniach. Wymagająca od czytelnika uważności i skupienia poezja Brodskiego mogła zdominować realizatorki spektaklu, tak się jednak nie stało. To nie "wielki mistrz" królował na scenie, ale kobiety powołujące się na jego słowa.
Spektakl zorganizowano w formie napięcia między spowitą najczęściej w biały kostium główną bohaterką (Olha Hryhorash), a resztą aktorek, które ubrane były w czarne stroje z odciśniętymi na nich białą farbą dłońmi. Ich twarze z kolei pokryte były czarnymi odciskami na jasnym tle. Wiodąca postać funkcjonowała jako trzon fragmentarycznej historii, składającej się z ilustracji momentów osamotnienia. Jej towarzyszki zdawały się wspierać bohaterkę w zwątpieniu, poczuciu izolacji i niepewnościach, jakby były personifikacją lęków i smutku. Czasem wygrywały, dominując ją choreograficznymi scenami albo przejmując głos. W pewnym momencie bohaterka również przywdziewa czerń, a więc staje się jedną z wielu innych postaci, co można rozumieć w sposób wieloznaczny. Poddała się? Przemieniła? A może przemiana w ogólne wymyka się kategoriom dobra i zła, stając się alegorycznym komentarzem na temat uniwersalności procesu przekształcenia? Jako że w spektaklu często poruszony zostaje wątek podróży i emigracji, skłaniam się ku interpretacji tej sceny jako przemiany bohaterki w jednego z "pielgrzymów", o których wspominają aktorki, powołując się na słowa z wiersza Brodskiego pt. Pielgrzym. "Obok cmentarzy i koło wielkich ruchliwych bazarów / spokoju, zmartwień i spleenu / w pobliżu Mekki i Rzymu / paleni słońcem pustyni" - recytują na przemian, a brzmi to jakby rzucały jakieś zaklęcie czy klątwę. Odkrywanie sensów spektaklu najlepiej pozostawić każdemu widzowi do samodzielnego rozpoznania, szczególnie, że nie wydaje się, aby można było udzielić tu niepoprawnej odpowiedzi.
Niezmiernie cieszy mnie fakt, że nie spełniła się moja obawa względem tego spektaklu, która pojawiła się we mnie po przeczytaniu opisu. Wynikało z niego bowiem, że poza potrzebą sięgnięcia do twórczości Brodskiego realizatorki mają wielkie ambicje opowiedzenia o szerokim i skomplikowanym wątku samotności. Już w teorii brzmi to jak spore wyzwanie, bo ryzyko łączenia poezji z uniwersalnością doświadczania osamotnienia może prowadzić do uproszczeń, przesady lub stereotypowego ujęcia tematu. Miałam podejrzenie, że akcja sceniczna Solitude będzie ilustracją recytowanych w tonacji głębokiej powagi bloków wierszowych, a w efekcie zrobi się gęsto, sztucznie, a jednak pusto. Tak się jednak nie stało. Owszem, zdarzają się tu sceny głęboko natchnionych spojrzeń w pustkę nieobecnej widowni, ale jest ich stosunkowo niewiele, a nawet jeśli się pojawiają, to na chwilę. Ponadto, realizatorki wymyśliły kilka naprawdę ciekawych pomysłów na dramaturgię, która dobrze komponowała się z recytowanymi fragmentami wierszy. Zapewne częściowo jest to zasługa odpowiedniego doboru wierszy, które prowadziły widza przez zagadnienie samotności. Okazały się też pojemne dla nowych znaczeń oraz komentarzy, które zostawały scenicznie dopisywane przez wykonawczynie w trakcie spektaklu np. scena zapisania istotnych historycznie dat na wieczkach walizek poszerzała kontekst niepamięci, o której często wspominały aktorki.
W spektaklu wzięły udział Olha Hryhorash, Oleksandra Saraieva, Anna Slatova, Nataliia Shapoval, Liudmyla Yeremeichuk, Maryna Pidnebesna i Nataliia Akhtyrska. Większość występujących w spektaklu kobiet nie zajmuje się aktorstwem profesjonalnie, a jednak na scenie wszystkie prezentowały się pewnie. Sekwencje choreograficzne realizowały ze starannością sceniczną, wypowiadały się wyraźnie i głośno. Widać, że podczas pracy nad przedstawieniem czujna reżyserka prowadziła swoje aktorki z uważnością na ich poczucie komfortu oraz kompetencje. Udało się im zrealizować sceny, które wyglądają przekonująco, bo nie eksploatują realizatorek nadmiernie. Ich role były na tyle dobrze wyważone, że każda z występujących kobiet miała swój "sceniczny moment", w którym dobrze wykonywała swoje zadanie bez popadania w nadmierną, sztuczną ekspresję.
Odnoszę wrażenie, że wobec nietypowej sytuacji premier online czynnik techniczny staje się równie istotny, jak praca nad samym spektaklem, często wartościuje sukces samego wydarzenia teatralnego. Nie wspominanie o technicznym aspekcie realizacji streamów albo gotowych video, uwieczniających akcję sceniczną, jest dziś podobnie niezręczne jak pominięcie w recenzji aspektów scenograficznych, muzycznych itp. Niewątpliwą zaletą Solitude była zatem profesjonalna realizacja nagrania, dlatego należy się głęboki ukłon w kierunku ekipy Baraku Kultury, zajmującej się opieką nad wydarzeniem. Aranżacja muzyczna jest z kolei dziełem Arsenii Dobrynina, a rejestracją wideo zajął się Kamil Krotofil. Jako że oko kamery staje się przewodnikiem po spektaklu, istotne jest, aby uwypuklić ważne sceniczne fragmenty jednocześnie ukazując całościową pracę aktorów i aktorek. Realizatorom udało się też dopełnić nagranie bez popadania w mechaniczność rejestracji - poszczególne kadry odpowiednio ważą napięcia w spektaklu dzięki zmyślnie prowadzonej sekwencji zbliżeń i dalszych planów, które dostosowano odpowiednio do chwili.
Julia Niedziejko
- Solitude
- Teatr Emigrant/Barak Kultury online
- premiera: 7.02
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021