Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Między Bytomiem a Szanghajem

Co do naszego życia ma pańszczyzna? Przecież to relikt przeszłości, symbol minionych wieków, czasów wyzysku. Już jakiś czas ukrócono ten niegodny proceder na rzecz wolności i otwartości. Dostęp do edukacji jest przecież powszechny, szanse na zaistnienie i karierę ma każdy. I każdy jest również kowalem swojego losu. Rośnie samoświadomość, a samorozwój to słowo-klucz, prawie nie schodzi nam z ust. Co prawda mamy jakieś tam problemy, ale to już całkiem inna historia, czyż nie?

. - grafika artykułu
fot. M. Stolarska

Spektakl Kordian i cham w reżyserii Joanny Bednarczyk, którego premiera w Teatrze Polskim odbyła się 10 grudnia, zaczyna się od sceny, która bawi. Oto troje bohaterów przygotowuje sobie herbatę, kiedy nieoczekiwanie wpada do ich mieszkania sąsiad - młody, żywiołowy mężczyzna, któremu bardzo nie podoba się, że pies lokatorów całymi dniami szczeka za ścianą, przeszkadzając mu w zwykłym, codziennym funkcjonowaniu. Trudno się nie zgodzić z faktem, że może to bardzo uprzykrzać życie. Z góry opowiadamy się po jednej stronie. Szczególnie, że właściciele psa zdają się nieco antypatyczni, a chłopak całkiem miły i jaki rozsądny! Proponuje przecież, żeby sąsiedzi udali się po pomoc do behawiorysty zwierząt. Chce dobrze, szuka rozwiązania problemu, w czym pobrzmiewa tak wyraźna, altruistyczna nuta. To nic, że ta inwestycja kosztuje! Wybuchamy śmiechem, gdy obserwujemy reakcję właścicieli czworonoga. Typowe - wykrzykują, że taka cena to przesada i krzywią się z niedowierzaniem na samo słowo "behawiorysta". Oto ludzie niepostępowi. Można wręcz powiedzieć, że zacofani i w dodatku nie próbujący wyściubić nosa spoza swoich myślowych schematów. Kiedy już nam się wydaje, że wiemy, z czego się śmiać, a z czego nie śmiać - okazuje się, że właściwie chyba nasza ocena sytuacji jest w swojej istocie mocno zerojedynkowa.

Ci niepostępowi ludzie pracują, więc nie ma ich w domu. Pracują, ale nie stać ich na wiele więcej niż zapewnienie sobie podstawowych, życiowych potrzeb. W ich przypadku jedna konsultacja u behawiorysty może znacząco uszczuplić domowy budżet. A młody człowiek, choć wydaje się miły, po otrzymaniu zaproszenia na sąsiedzką herbatę - propozycji tej nie przyjmuje. A przy herbacie można się jednak od drugiego człowieka czego dowiedzieć, szczególnie na jego temat. Herbata daje szansę na zupełnie zwykłą, tradycyjną rozmowę.

Inna scena: młoda kobieta oświadcza ojcu, że dostała propozycję wyjazdu do Szanghaju w celu przeprowadzenia ważnych badań. Wyjedzie więc na rok do tego oddalonego o wiele kilometrów miejsca, żeby dać szansę tak sobie, jak i innym. Jeśli wszystko się powiedzie, nie tylko osiągnie osobisty sukces, ale przyczyni się też do poprawy jakości życia innych. Czy z takimi argumentami można dyskutować? Reakcja ojca wyraża jednak jego głęboką troskę i zmartwienie. Mężczyzna zdaje się w ogóle nie rozumieć dziedziny, jaką zajmuje się córka i sensu tej podróży. Pokazuje ponadto głęboko zakorzeniony strach przed nieznanym krajem, który podsycają dostępne w mediach informacje na temat tego, że Chiny to dziwny i niebezpieczny kraj, a poza tym źródło tego, z czym walczymy do dzisiaj. Wylęgarnia SARS-CoV2 nie napawa optymizmem i nie kreuje w głowie ostrożnego ojca radosnych wizji o miejscu, gdzie jego córka będzie miała spędzić tyle czasu, daleko od bezpiecznej przystani - rodzinnego domu.

Z drugiej jednak strony, rozmawiając z osobą postronną, mężczyzna chwali się osiągnięciami córki i możliwościami, jakie kobieta dostała w związku z wyjazdem. Pod skórą ma świadomość tego, że to ważne i że w jakiś pośredni sposób sam jest tego uczestnikiem, chociaż będąc w jej wieku na pewno takiej szansy nie dostał. Ba! Nawet o niej nie myślał, bo jak? Czasy były inne. Marzenia niejednokrotnie rozbijały się o ścianę brutalnej rzeczywistości. Teraz może czuć dumę, że "żeby moje dzieci miały inaczej" w jego przypadku nie było tylko banalnym frazesem.

Sądzę, że ten spektakl mocno trafi do ludzi z mojego pokolenia, których rodzice, choć coraz śmielej korzystający z dostępnych, nowoczesnych narzędzi, jakie daje świat - nadal tkwią w niejako innej rzeczywistości. Co to oznacza? To często, bo przecież też nie zawsze, rzeczywistość taka, gdzie nikt nikogo nie pytał, jak się czuje; gdzie "kocham" wymazano ze słownika; gdzie dzieci szybko zmieniały się w dorosłych, a praca - przygnębiająca i poniżająca często konieczność - dominowała w życiu na tyle, że wyrugowała marzenia i budowanie więzi. Trzeba było pracować, aby żyć. Jak się pracowało, nie było już czasu. A i z pieniędzmi było krucho. A kiedy było już za co, gdy znalazłby czas, nie było już chęci. W czterech ścianach pulsuje więc życie odmierzane rytmem domowych obowiązków. Świetnie ten stan rzeczy podsumowuje jedna z toczących się na koniec rozmów między matką a synem.

Z drugiej strony mamy "młodych". Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań, ale też i zagranica, stają się miejscem, w którym widzą nadzieję na przyszłość. Inną od teraźniejszości rodziców. Najpierw trzeba się jednak wyrwać z rodzinnego domu, a to nie jest proste. Fizycznie jak najbardziej możliwe, mentalnie - nie zawsze. To rozdarcie między przywiązaniem do wyniesionych z domu wartości a chęcią życia na własnych warunkach w postępowym, nieustannie zmieniającym się świecie bywa niekiedy dotkliwe. Podobnie jest zresztą z konfrontacją z tym, co wydawało się tak atrakcyjne, a nie zawsze takie jest. Przecież depresja, ta okropna i niestety powszechna choroba cywilizacyjna XXI wieku, której nie rozumieją często starsze pokolenia, upatrujące w niej raczej krótkotrwałego i łatwo zbywalnego zmęczenia, swoistej chandry, która mija po kilku dniach - nie bierze się z niczego. Nieudane rozmowy rekrutacyjne w kolejnych firmach, ciągła gonitwa i chroniczny stres, udział w wyścigu szczurów, brak czasu, żeby się nad sobą zastanowić. Do tego motywacyjne brednie, które nijak mają się do nas samych i naszego życia. Oto bolączki, które trawią nasze "teraz".

Czy naprawdę teraz jest inaczej? Czy pańszczyzna na pewno została zniesiona? Czy może raczej w dalszym ciągu powielamy schematy w kostiumie nowej epoki, w której przyszło nam żyć?

Justyna Żarczyńska

  • Kordian i cham
  • reż. Joanna Bednarczyk
  • Teatr Polski
  • 10.12

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021