Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Krytyczne spojrzenie na rzeczywistość

- W Berlinie nie znamy ludzi, którzy przyznają kasę. Znamy tylko procedury i staramy się ich przestrzegać. Dostajemy środki na wszystko, na co składamy pieniądze. W Polsce jest z kolei odwrotnie - mówi Przemysław Wojcieszek*, reżyser filmowy i teatralny.

. - grafika artykułu
Kadr z filmu "Made in Poland", fot. materiały dystrybutora

W jakich okolicznościach pojawiłeś się w Poznaniu ze spektaklami teatru Trzy Krzesła?

Mój przyjaciel Piotr Radocki - poznański artysta, który pracował ze mną przy filmie Knives Out - odezwał się do mnie zimą w trakcie lockdownu. Usłyszał, że robię w Polsce teatr, i spytał, czy miałbym ochotę wystawić coś również i w Poznaniu, w jego pracowni. To przestrzeń w centrum miasta przy ul. Gwarnej. A ja lubię takie akcje i jestem otwarty na miejsca, które niekoniecznie są salami teatralnymi. Pomyślałem więc, że to dobry pomysł, i skorzystałem z jego propozycji.

Do jakiej publiczności skierowany jest teatr Trzy Krzesła?

Staram się realizować przedstawienia, które mają wyraźny profil społeczno-polityczny i w krytyczny sposób opisują współczesność. Często mają one wymiar interwencyjny czy publicystyczny. Wydaje mi się, że w polskim teatrze brakuje tak zdecydowanego głosu. Stąd bierze się nasza inicjatywa i chęć realizacji takich spektakli.

Latem nie udało się Wam zaprezentować w Poznaniu i innych polskich miastach Scenariusza dla trzech aktorek...

Myślę, że jeśli opór materii jest tak duży i ludzie nie chcą w tym uczestniczyć - a ja niestety nie mogę sobie pozwolić na to, aby grać do pustej sali, bo ponoszę sto procent kosztów - to wstrzymamy się z kolejnymi działaniami do końca wakacji. Może wymyślę inny sposób na nasze inicjatywy? Niemniej matematyka pozostaje bezlitosna. Bo jeżeli nie mamy wpływów - a wszyscy chcą dostać wynagrodzenie za swoją pracę - to nie mamy jak działać. Zdobycie dotacji w polskich warunkach na takie projekty jak nasze jest zwyczajnie niemożliwe. Teraz, po powrocie do Berlina, mam okazję zobaczyć, jak funkcjonuje to z kolei w Niemczech. Tutaj sytuacja jest zgoła odmienna.

Dlaczego masz w Polsce takie kłopoty z uzyskaniem dotacji - podczas gdy w Niemczech nie masz z tym większych problemów?

W Polsce system subsydiowania i wspierania kultury nie jest transparentny, a środków jest dużo mniej niż w Niemczech. Jest to system bardzo uznaniowy. Zresztą w Warszawie projekty kulturalne są całkowicie upolitycznione - oczywiście w stronę prawicowo-narodową. Z kolei na poziomie miejskim, regionalnym czy lokalnym o przyznaniu pieniędzy decyduje zazwyczaj znajomość z urzędnikiem, bądź jego sympatia do artystów. Ja nie do końca widzę siebie w roli osoby spędzającej czas w przedpokojach Wydziału Kultury w Poznaniu czy we Wrocławiu, zabiegającej o sympatię urzędnika zajmującego się przyznawaniem pieniędzy. Mam to gdzieś.

Tak długo jak mieszkasz w Polsce, wydaje się to poniekąd normalne. Jeśli jednak porównasz to z systemem niemieckim - to uświadomisz sobie, jakie jest to naprawdę. Dla niemieckich urzędników liczy się tylko i wyłącznie wartość merytoryczna danego projektu. Biorą też pod uwagę ewentualne doświadczenie twórców. W Berlinie nie znamy ludzi, którzy przyznają kasę. Znamy tylko procedury i staramy się ich przestrzegać. Dostajemy środki na wszystko, na co składamy pieniądze. W Polsce jest z kolei odwrotnie.

I tu pojawia się pytanie, czy nie powinienem być w takim razie bardziej sprawny w poruszaniu się w tym polskim systemie dotacji. Niestety - wymagałoby to ode mnie rezygnacji z założeń tego, co robię. Jest to naprawdę trudne.

Zatem jakie są Twoje założenia, co jest dla Ciebie najważniejsze w teatrze, który tworzysz?

W teatrze - tak jak ogólnie w sztuce - najważniejsze jest, aby dawać widzowi to, w co wierzymy i co kochamy. Ja publiczności prezentuję tylko to, pod czym się w całości podpisuję. Czasami jest to czytanie performatywne, a innym razem spektakl. Zawsze musi być to jednak coś, co mnie samego kręci i co uważam za udane, wiarygodne i zgadza się z moją wizją. W teatrze wyrażam siebie i robię spektakle w zgodzie z samym sobą.

Realizuję takie założenia, jak krytyczne spojrzenie na współczesność, inteligentny humor, ironia towarzysząca opowieści, zabawa formą, a jednocześnie stawiam przede wszystkim na bardzo poważny przekaz. Bo zakładam, że my musimy podejmować ważne, istotne tematy. Chcę to jednak robić w taki sposób, który będzie również atrakcyjny dla inteligentnego widza.

Czy warunki, które masz w Poznaniu - undergroundowe i "robocze" - są dla Ciebie trudne, czy jednak dobrze się w nich odnajdujesz?

Nie, miejsce na Gwarnej jest super, ja bardzo lubię takie przestrzenie. Myślę, że znajdę sposób na to, żeby wrócić do Poznania i znów tutaj działać. Być może będziemy robić to po prostu rzadziej albo podejdziemy do tego inaczej od strony organizacyjnej. Uważam, że taki hardcorowy i niezależny teatr jak nasz powinien powstawać właśnie w takich miejscach.

Jak ta przestrzeń w Poznaniu sytuuje się względem innych Waszych scen w Polsce?

To kameralne miejsce w centrum miasta, mające w sobie klimat undergroundowej galerii. Z tego powodu, że jest to przestrzeń pracowni,  brakuje w niej zaplecza technicznego. We Wrocławiu korzystamy z "w pełni uzbrojonej" sali koncertowej ze światłami. To dawny skłot, który obecnie funkcjonuje jako centrum kultury. Oczywiście możliwości kreacyjne na tej scenie są większe. Z kolei w Gdańsku korzystamy z namiotu zaadaptowanego na potrzeby koncertów. Mieści się on w dawnym doku stoczniowym.

Ale wydaje mi się, że każde miejsce ma swoją wartość. Myślę też, że instalowanie się w czysto teatralnych, skomercjalizowanych przestrzeniach nie do końca ma seans w przypadku naszego teatru.

Rozmawiał Marek S. Bochniarz

*Przemysław Wojcieszek - jeden z najbardziej wyrazistych polskich reżyserów filmowych i teatralnych, scenarzysta i autor dramatów. Twórca kina autorskiego i niezależnego. Jako reżyser filmowy zadebiutował w 1999 r. filmem Zabij ich wszystkich, a jako teatralny - spektaklem na podstawie własnej sztuki Made in Poland w 2004 roku, którą zaadaptował do kina w roku 2010.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021