Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Kochać jak Vivian

Miłość w operze, opera w miłości, miłość do opery cały czas przenikają się i są ciągle żywe... - o uczuciach wyśpiewanych w ariach pisze Katarzyna Kamińska.

fot. K. Zalewska - grafika artykułu
fot. K. Zalewska

W najbardziej znanym filmowym romansie lat 90. Pretty Woman bogaty biznesmen, Edward (Richard Gere), zabiera Vivian, dziewczynę do towarzystwa (Julia Roberts) do opery. Mówi jej, że przy pierwszym kontakcie z operą najważniejsza jest pierwsza reakcja. Można ją albo pokochać - i jeśli tak się stanie, to na całe życie - albo znienawidzić. Szczera i wrażliwa Vivian ulega pod wpływem widowiska silnemu wzruszeniu, a pod koniec spektaklu w jej oczach pojawiają się łzy. Edward utwierdza się w przekonaniu, iż ma do czynienia z wyjątkową osobą. Scena ta wprost ocieka słodyczą i ckliwością. Mimo to jest w niej pewna prawda. Opera - jak żaden inny gatunek muzyczny i teatralny - budziła i budzi emocje, choć wydawałoby się, że jej czas minął. Miłość w operze, opera w miłości, miłość do opery cały czas przenikają się i są ciągle żywe.

Miłość do gwiazd

Artyści operowi byli i są nadal bohaterami masowej wyobraźni. W przeszłości byli idolami na miarę współczesnych celebryckich gwiazd. Historia opery zaczyna się we Włoszech, gdzie umiłowanie pięknego śpiewu doprowadziło do pojawiania się w operze coraz trudniejszych do wykonania arii. Publiczność przychodziła przede wszystkim słuchać śpiewu swoich ulubieńców. Wielką popularnością cieszyli się kastraci. Najsłynniejsi z nich: Farinelli, Senesino, Caffarelli, osiągali wielkie wpływy i majątki, a damy mdlały w czasie ich popisów wokalnych. Także kompozytorzy, traktowani niekiedy wręcz jako dobro narodowe, byli ulubieńcami tłumów i mieli liczne, zdolne do poświęceń, wielbicielki. Wielu z nich miało niezwykle burzliwe życie miłosne, którym wywoływali skandale. Giuseppe Verdi przez 12 lat żył w konkubinacie ze śpiewaczką, Giuseppiną Strepponi. Giacomo Puccini był wielkim kobieciarzem, a jego apetyt na kontakt z przedstawicielkami płci pięknej był wręcz niezaspokojony. Powszechnie uważa się, że bohaterki jego oper, np. Turandot czy Madame Butterfly, odzwierciedlają osobowości kobiet jego życia.

W czasach nam bliższych emocje budzili przede wszystkim śpiewacy. Słynni tenorzy, tacy jak Enrico Caruso, Jan Kiepura, Luciano Pavarotti, mieli świat u swych stóp, a ich życiem osobistym, np. związkami Kiepury i Marthy Eggerth, czy Pavarottiego i jego byłej sekretarki Nicoletty Mantovani, namiętnie się pasjonowano. Wśród śpiewaczek prawdziwą divą była legendarna Maria Callas, która w swych wielbicielach wzbudzała miłość i nienawiść - tę szczególnie przy okazji burzliwego romansu z Arystotelesem Onassisem. Dziś największą gwiazdą wśród śpiewających pań jest Anna Netrebko, która słynie nie tylko z pięknego głosu, ale też i wielkiej urody. Jest bywalczynią salonów i występuje w reklamach. W Polsce gwiazdy opery także budzą powszechne zainteresowanie, niektóre zdobywają miłość melomanów i popularność wykraczającą poza uprawiany przez nie gatunek. Tak jest w przypadku Małgorzaty Walewskiej czy Aleksandry Kurzak. Polską operową historią o miłości był związek reżysera Mariusza Trelińskiego i tancerki Edyty Herbuś, który zaczął się od wspólnej pracy przy premierze Traviaty.

Miłość do sztuki

Jednak to nie ta otoczka jest w operze najważniejsza. Na pierwszym miejscu stoi sztuka i wielki temat gatunku, jakim jest miłość. Niemal każde operowe dzieło opowiada właśnie o niej. W tym wydaniu jest to uczucie wszechogarniające i zniewalające kochanków, co podkreśla na ogół potężna, pełna emocji muzyka. Miłość w operze ma różne oblicza: poważne, wyrachowane, smutne, komiczne, rubaszne, pełne szczęścia i wesołe. Jednak melomanów najbardziej zajmuje miłość w wersji tragicznej. Szczególnie w pamięć zapadają im wielkie postacie operowych heroin, takich jak cyganka Carmen z opery Georgesa Bizeta. Jest to typowa femme fatale. Niestała w uczuciach, bawiąca się mężczyznami, niezdolna do stałego zaangażowania się, za to chętnie wykorzystująca swój magnetyczny urok. Jest operową boginią seksu, która swoje życiowe credo wyśpiewuje w słynnej Habanerze, zaczynającej się od słów L'amour est un oiseau rebelle. Dla niej miłość to niesforny ptak i cygańskie dziecię, a więc przygoda i zmiana. Ostatecznie Carmen ponosi karę za igranie z miłością - ginie zasztyletowana z rąk zazdrosnego odrzuconego kochanka. Równie tragiczny koniec spotyka japońską gejszę, Madame Butterfly, z opery Giacoma Pucciniego. Zakochuje się ona w amerykańskim oficerze Benjaminie Pinkertonie, który poślubia ją w czasie fikcyjnej ceremonii. Butterfly z miłości dla niego zmienia religię, czym skazuje się na ostracyzm wśród swoich rodaków. Gdy Pinkerton wraca do Japonii w towarzystwie swej amerykańskiej żony, Butterfly nie może znieść hańby i popełnia samobójstwo przy wtórze wstrząsającej pieśni Con onor muore.... Bywa także, że losy operowych kochanków gmatwa wielka polityka lub intrygi rodzinne. Tak jest w Łucji z Lammermoor, w której szkoccy kochankowie, Łucja i Edgar, mimo że pochodzą ze zwaśnionych rodów, zaręczają się. Gdy brat Łucji, Henryk, doprowadza do jej ślubu z Lordem Arturem, a Łucja podpisuje kontrakt ślubny, pojawia się Edgar i zarzuca jej zdradę. Ta uświadamia sobie, że padła ofiarą knowań brata. Zabija męża w noc poślubną, popada w obłęd, którego artystyczną ilustracją jest brawurowa aria Il dolce suono..., i sama odbiera sobie życie. Edgar dowiaduje się o tragedii i śmiertelnie rani sztyletem.

Miłość w Poznaniu

Niezwykłe dzieła operowe, których tematem jest miłość, można oglądać w lutym w poznańskim Teatrze Wielkim. Jednym z nich jest Aida Giuseppe Verdiego, w której zakochani bohaterowie, nie mogąc się połączyć, wybierają śmierć. Aida jest etiopską niewolnicą, która z wzajemnością kocha Radamesa, dowódcę egipskich wojsk. Temu natomiast egipski władca w podzięce za udaną kampanię pragnie ofiarować rękę córki. Zakochani decydują się na ucieczkę z Egiptu. Planując ją, Radames przypadkowo zdradza plany wojskowe Egiptu królowi wrogiego państwa, ojcu Aidy, za co zostaje skazany na śmierć przez zamurowanie. W grobowcu spotyka się z Aidą gotową wejść w objęcia śmierci razem ze swym ukochanym. Wspólnie żegnają się z życiem we wspaniałym duecie O terra, addio...

W połowie lutego Teatr Wielki proponuje pogodne Wesele Figara. Losy jego bohaterów pełne są przekomicznych przygód i perturbacji, których kulminacją jest przebieranka głównych bohaterów. Hrabia usiłuje uwieść pokojówkę Zuzannę, co spostrzega Hrabina, która postanawia udać się na schadzkę przebrana za służącą. Figaro, widzi swoją narzeczoną, Zuzannę, doręczającą liścik Hrabiemu. Chęć zemsty powoduje, że wyznaje miłość Hrabinie, nie wiedząc, że to jego przebrana ukochana. Ostatecznie bohaterowie orientują się w sytuacji i rzecz kończy się szczęśliwie. W finale Wesela... słyszymy arię  Gente, gente, all'armi..., w której Hrabina przebacza wiarołomnemu mężowi, i do której włączają się pozostałe postacie opery. Ta finałowa pieśń jest pochwałą miłości, peanem na jej cześć. Bo tylko miłość pokonuje przeszkody, przezwycięża burze, kaprysy i szaleństwa. Pochwałą miłości jest także chór wieńczący I akt opery Traviata Giuseppe Verdiego. Rozpoczyna się on duetem bohaterów opery Alfreda i Violetty, którzy śpiewają Libiamo ne'lieti calici..., wznosząc przy tym toast na cześć miłości. Pieśń płynie wartko, radośnie i po chwili dołączają do niej pozostali goście uczestniczący w balu na cześć Violetty. Traviata jest adaptacją Damy Kameliowej Aleksandra Dumasa i ukazuje losy kurtyzany z wyższych sfer, która zakochuje się w Alfredzie i postanawia u jego boku zacząć nowe życie. To właśnie na tę operę Richard Gere zabrał Julię Roberts w Pretty Woman. I właśnie ona jest chyba idealną lutowo-walentynkową propozycją poznańskiej opery (spektakl 28.02.), zarówno dla tych, którzy operę kochają, jak i dla tych, którzy wybiorą się na nią po raz pierwszy.

Katarzyna Kamińska