Zamek cesarza Wilhelma II, jeden z najciekawszych poznańskich "niemych świadków historii" - jak zwykło się określać ocalałe z zawirowań historii budowle z różnych epok - w najnowszym spektaklu Teatru Usta Usta Republika odzyskuje głos. Przejmuje opowieść o sobie samym, staje się przewodnikiem po własnej historii. Zabiera widzów w surrealistyczną podróż po swojej osamotnionej duszy.
Na huczne otwarcie zamku w sierpniu 1910 r. przybył z Berlina sam cesarz Wilhelm II Hohenzollern z małżonką Augustą Wiktorią. Od tego czasu przebywał w swojej rezydencji zaledwie kilka razy. "Budowa kosztowała 6 mln marek - spora kwota za hotel, w którym cesarz spędził zaledwie parę nocy" - usłyszymy w spektaklu. Poznański zamek nie miał szczęścia do lokatorów - nikt nigdy nie zamieszkał w nim na dłużej.
Po krętych klatkach schodowych, szerokich korytarzach i reprezentacyjnych, odrestaurowanych w ostatnich miesiącach salach zachodniego skrzydła nasz bohater-narrator oprowadza nas bez pośpiechu. Słyszymy w słuchawkach audioprzewodników jego głos, daje nam konkretne wskazówki, skupia naszą uwagę na architektonicznych detalach, ciekawych elementach wyposażenia mijanych po drodze, odnowionych posadzkach i sufitach, od czasu do czasu żartobliwie komentując przywołane epizody ze swojej pokręconej przeszłości. Nie zasypuje nas przy tym faktami, raczej skupia się na swoim wrażliwym, dotkniętym historią wnętrzu.
W tej osobistej wyprawie wspierają go zamienione w zwierzęta postacie, wysypane z bajek i przypowieści, zaczerpnięte z architektonicznych detali, wplecionych w bryłę zamku przez jego twórców.
Biały Królik wypożyczony od Alicji z Krainy Czarów pojawia się i znika, w ciągłym pośpiechu, ponagla grupę: "Późno, późno, bardzo późno....Czy to ja się wam wydaje, czy wy mi się wydajecie?... Późno, pora spać, mogę opowiedzieć wam bajkę?".
Jego Cesarska Myszowatość - groteskowy, zdziecinniały władca, przyjmujący nas, "prowincjuszy nieobytych w dworskiej etykiecie", na audiencji w pidżamie - porusza się po zamkowych wnętrzach zabawkowym autkiem i ćwiczy z zaangażowaniem paradny wjazd do miasta. Poznaniacy lubili zdrabniać imię pruskiego cesarza, nazywając go "Wiluś". Ciekawe dlaczego.
Zblazowany Hipopotam, w którego postaci można odnaleźć biografie architektów zamku: budującego cesarską rezydencję na średniowieczną modłę Franza Heinricha Schwechtena i przebudowującego ją na siedzibę Hitlera architekta III Rzeszy - Alberta Speera, przyjmuje nas w dawnej kaplicy, zamienionej w gabinet führera. Wychwala zalety marmuru i innych szlachetnych materiałów, z których wzniesiono budowlę. "Jak wam się podoba wystrój?" - pyta nas, zapraszając do stołu i częstując pokruszonymi kawałkami marmurowej posadzki.
"Pewnych drzwi nie warto otwierać" - ostrzegają nas przed wejściem do kolejnej sali Karpie, ubrane w płaszcze przypominające nazistowskie mundury. Ze ścian krzyczą do nas po niemiecku wykrzywione, przerażające twarze. Nic więcej nie trzeba, by przypomnieć najbardziej tragiczne lata w zamkowej biografii.
W końcu trafiamy na Koguty, które dzielą nas na dwie wrogie, walczące o zamek drużyny. "Historyczne starcie o jajo" to przypomnienie burzliwych dyskusji o powojenną przyszłość naszego bohatera. "Kategorycznie zburzyć! Zdecydowanie zachować!" - ścierające się drużyny reprezentowały skrajne stanowiska w tej sprawie. Pruska pikielhauba, biało-czerwona flaga, hitlerowska czapka oficerska, wreszcie wianek z czerwonych goździków zatknięte na szczycie spornego jaja w telegraficznym skrócie przypominają kolejne etapy drogi, którą zamek przeszedł do czasów obecnych - fantastycznie działającej instytucji kultury "CK Zamek": "Bardzo chcę nowej historii", "Jestem pustą przestrzenią do wypełnienia" - zwraca się do nas głos w słuchawkach w ostatniej scenie spektaklu. "Jestem zamkiem, potrzebuję klucza" - tłumaczy.
Zaryzykuję tezę, że tym kluczem do Zamku jesteśmy my - widzowie, goście, wpadający tu na kawę, do kina, na spektakl, koncert, warsztaty... Wypełniający naszymi emocjami przepastne, puste przestrzenie gmaszyska, które widziało w swoim stuletnim życiu tak wiele.
Sylwia Klimek
- Kamienne sny Teatru Usta Usta Republika
- scen. Ewa Kaczmarek, reż. Wojciech Wiński
- muz. Michał Kowalonek
- zachodnie skrzydło Zamku
- premiera: 6.08
- kolejne spektakle: 7, 20 i 21.08, g. 19 i 21
- bilety: 30 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020