Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

ZA PARTYTURĄ. Pragnę oddziaływać

- Pisałam muzykę już od dziecka, ale nie chciałam być kompozytorką. Broniłam się przed tym rękami i nogami, ponieważ zapisywanie nutek wydawało mi się bardzo uciążliwym zajęciem. W dodatku nie wyobrażałam sobie, jak można studiować kompozycję, swoją twórczość dawać komuś pod ocenę i komponować utwory jako zadanie na studiach. Wydawało mi się to niepojęte - mówi Katarzyna Danel*, kompozytorka.

fot. archiwum prywatne - grafika artykułu
fot. archiwum prywatne

Kończy Pani rezydenturę w Salonie Muzycznym Feliksa Nowowiejskiego. Jak ocenia Pani ten czas?

Bardzo dobrze! Cieszę się, że mogłam wykonywać pracę aranżerską, opracowywać na nowo kompozycje Nowowiejskiego. Wymaga to pewnych nakładów kreatywności, ale z drugiej strony to praca na gotowym materiale, która nie wymaga tworzenia od zera, więc nie była tak pracochłonna jak pisanie nowych kompozycji. Cieszę się też, że moje koncerty rezydenckie udało się sprawnie przeprowadzić, zostały dobrze przyjęte, a wykonawcy byli wspaniali.

Słuchając, a nawet przeglądając same tytuły Pani utworów, można zauważyć, że jedną z głównych inspiracji, która je łączy, jest szeroko pojęta tradycja.

Tak, tradycja, ale też religia, przyroda i literatura. Ostatnio zainteresowałam się także środowiskiem brzmieniowym i ekologią akustyczną. Napisałam kilka utworów, które przenoszą do sfery głosów dźwięki środowiska - lasu, ale też morza. W jednym z nich inspiruję się ideą less waste - ponownie wykorzystuję odpady do celów tworzenia muzyki. Napisałam utwór na zamówienie Akademii Morskiej w Szczecinie, w którym wykorzystałam odpady plastikowe. Komponując, zastanawiałam się, jak odzwierciedlić nadmorski pejzaż dźwiękowy. Słuchając go, stwierdziłam, że najlepiej będzie, gdy wykorzystam odpady, które znajdują się w tej przestrzeni, jako małe instrumenty w utworze. Plastikowe opakowania posłużyły mi do oddania tych szeleszczących, szumiących dźwięków.

Kiedy poczuła Pani, że chce zostać kompozytorką?

Pisałam muzykę już od dziecka, ale nie chciałam być kompozytorką. Broniłam się przed tym rękami i nogami, ponieważ zapisywanie nutek wydawało mi się bardzo uciążliwym zajęciem. W dodatku nie wyobrażałam sobie, jak można studiować kompozycję, swoją twórczość dawać komuś pod ocenę i komponować utwory jako zadanie na studiach. Wydawało mi się to niepojęte. Przełom nastąpił w 2012 roku. Zaczęłam śpiewać w Chórze Kameralnym Akademii Muzycznej w Poznaniu. Tam, mając kontakt ze współczesną muzyką chóralną, sama zapragnęłam taką muzykę tworzyć. Po pewnym czasie wahania podjęłam decyzję o pójściu na studia kompozytorskie. Okazało się, że wiele z moich wyobrażeń o nauce kompozycji było błędnych. To była największa przygoda mojego życia, która potwierdziła, że sam wybór drogi tworzenia okazał się dobry - udowodniło to wiele moich sukcesów. Odkąd weszłam na drogę kompozytorską, trzymam się jej bez wahania, bez wątpliwości.

Co zmienił okres studiów w Pani twórczości?

Studia poszerzyły moje horyzonty. Wiadomo, że dziś każda wiedza leży na wyciągnięcie ręki. Jednak przez to, że uczyli mnie pedagodzy mający tę wiedzę szeroką i uporządkowaną, mogłam poznać nie tylko różne nurty sztuki muzycznej, pewne umiejętności techniczne, nie tylko podnieść poziom moich "supermocy" muzycznych, ale także przemyśleć i przepracować na własnej skórze filozofię twórczą, różne etapy rozwoju młodego kompozytora. Studia dają ciągłą motywację, by pisać, umożliwiają kontakt z wykonawcami i przeprowadzanie koncertów. Słuchanie wykonań własnej muzyki jest bardzo kształcące dla kompozytora, to najcenniejsza lekcja. Jest jak lustro - mówi prawdę o nas i o naszej muzyce.

Zawiodła się Pani kiedyś?

Tak, zawody są zresztą bardzo cenne w pracy kompozytorskiej. Mówią nam, co jeszcze można poprawić, aby lepiej komunikować się z wykonawcą.

Jak wygląda u Pani proces komponowania?

W pierwszej kolejności to szukanie inspiracji. Sam impuls do pisania kompozycji jest różnego pochodzenia, czasem jest to zamówienie kompozytorskie, festiwal, a czasami po prostu potrzeba serca. W przypadku utworów chóralnych albo pieśni przeważnie jest to tekst i aż wstyd przyznać, ale mam wrażenie, że do niektórych tekstów muzyka komponuje się sama, że ja bardziej odkrywam, niż wymyślam. Kiedy mam w głowie plan utworu, przystępuję do zapisu nutowego. Ten etap jest najbardziej różnorodny - może się w nim zmienić wszystko lub od początku do końca pójść tak, jak to sobie zaplanowałam. Często w czasie pisania utworów tworzą się nowe inspiracje i moim zadaniem jest, aby zostawić tylko to, co należy do tego utworu, aby zgodnie z zasadą less is more ograniczyć siebie. Jako ludzie twórczy mamy czasem z tym problem, żeby siebie powściągać. Zdarza się, że na koniec brakuje mi jakiegoś elementu układanki, co sprawia, że utwór wydaje się niekompletny. Takie momenty krytyczne, brak weny, wymagają spokojnego i cierpliwego przepracowania.

Miewa Pani przerwy w komponowaniu?

Tak, są to przeważnie dwie większe przerwy w roku. Pierwsza, w okresie zimowo-wiosennym, kiedy zajmuję się bardziej dydaktyką i sprawami akademickimi. Drugą, ważniejszą przerwę, mam w połowie wakacji, kiedy odpoczywam od wszystkiego i pozwalam mojej głowie odetchnąć od pisania muzyki.

To chyba ważne w tak kreatywnej pracy?

To bardzo ważne. Próbowałam być nieraz w tak zwanym ciągu, pisać utwór za utworem, ale grozi to stagnacją. W pewnym momencie pomysły zaczynają być jednorodne, przypominają siebie nawzajem. Takie odświeżenie, odpoczynek są potrzebne po to, aby nabrać powietrza i zobaczyć coś nowego. Otworzyć szerzej oczy i uszy.

Co Panią motywuje do pisania?

Satysfakcja z tego, że moja twórczość żyje, jest wykonywana, że są osoby, które się nią interesują, że sprawia komuś radość. I że była dla kogoś wyzwaniem wykonawczym, któremu podołał.

Co chce Pani przekazać swoją muzyką?

Przede wszystkim zależy mi na tym, aby wejść w kontakt, w rozmowę. Aby poruszyć coś w wykonawcy i słuchaczu. Jeżeli wykonawca nie będzie poruszony, nie będzie lubił utworu i nie będzie traktował go jak własnego, to i słuchacza będzie trudno poruszyć. Zależy mi na tym, aby muzycy lubili moje utwory, ale nie ze względu na ich niski poziom trudności. Nie chodzi mi o to, by głaskać wykonawcę po głowie i dawać mu same proste do wykonania kompozycje, ale o to, żeby utwór stanowił wyzwanie, dawał mu satysfakcję i na końcu oddziaływał na słuchacza. Chyba pragnieniem każdego kompozytora jest właśnie oddziaływanie.

rozmawiała Aleksandra Kujawiak

*Katarzyna Danel - organistka i kompozytorka, absolwentka poznańskiej Akademii Muzycznej. W roku 2019 pełniła funkcję kompozytora-rezydenta w Salonie Muzycznym Feliksa Nowowiejskiego, uczestniczyła także w programie Muzyka Naszych Czasów.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020