Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Oceniaj po okładce!

Znamy już finalistów Konkursu 30/30 na najlepszą okładkę płyty wydanej w ubiegłym roku w Polsce. 22 czerwca poznamy jego laureatów. W skład 16-osobowego jury wchodziła Magda Grabowska-Wacławek, czyli Bovska - piosenkarka, autorka tekstów, graficzka, artystka wizualna. O znaczenie okładki płytowej pytała ją Magdalena Chomczyk.

Po lewej stronie stoi młoda kobieta z blond włosami za ucho, w czarnej, duzej marynarce i białej koszulce. Trzyma dużą płytę winylową i jej okładkę. Po prawej mężczyzna w szarej koszulce i czapce z daszkiem. - grafika artykułu
Jurorzy Konkursu 30/30 w czasie dyskusji. Po lewej stronie Bovska, fot. Grzegorz Dembiński

Czy płytę można poznać po okładce?

Zawsze nam mówili, żeby nie oceniać książki po okładce. Mimo to myślę, że okładka ma duże znaczenie w postrzeganiu muzycznego albumu. Decyduje o pierwszym wrażeniu, ale na pewno nie jest najważniejsza. Jestem przekonana, że dobra muzyka jest w stanie obronić się nawet z najgorszą oprawą graficzną. Jednak w dzisiejszych czasach opakowanie jest bardzo ważne. Nawet jeśli pojawia się tylko w wersji cyfrowej. Stanowi o wizerunku artysty i przestrzeni estetycznej, w jakiej się porusza. Może nas naprowadzić na gatunek muzyczny, może nas zachęcić lub zniechęcić do przesłuchania płyty. Nieustannie wydaje się nowe rzeczy, więc fajnie, jeśli okładka się wyróżnia, bo wtedy płyta ma większą szansę zaistnieć. Dobrze, gdy muzyka i strona wizualna współgrają ze sobą.

Jaki w takim razie jest przepis na sukces okładki?

Zależy, co się za niego uznaje. Dla mnie sukces dobrej okładki oznacza, że jest ona interesująca, zapamiętywana, świetnie zaprojektowana w stosunku do muzyki zawartej na albumie, nie jest zbyt dosłowna, ale nadaje dodatkową warstwę i intryguje. To samo można powiedzieć o okładce książki. Te cechy są uniwersalne dla każdego rodzaju okładek. Do tego trzeba dodać jej odpowiednie funkcjonowanie zarówno w formie wydrukowanej, jak i cyfrowej, bo żyjemy w czasach, w których musi ona działać i tu, i tu.

Po raz drugi dołączyłaś do zespołu jury Konkursu 30/30. Jak przebiegały obrady?

Były niezwykle ekscytujące. W skład jury wchodzi kilkanaście osób, co sprawia, że dyskusja jest bardzo żywa. Zaskakujące jest, jak skrajne emocje wśród nas wywołują niektóre prace. Są też takie, które wszyscy uznajemy za świetne. Rozmowy o okładkach są dla mnie niezwykle interesujące, a spotkanie pozostałych jurorów - inspirujące, dlatego nie chciałam uczestniczyć w obradach w formie online, tylko fizycznie. Każdy z nas jest zawieszony muzycznie z innej strony. Ja jestem grafikiem, muzykiem, a także własnym wydawcą, więc mam swoją, dość szeroką perspektywę. Ale nie jestem kolekcjonerką, historykiem i nie piszę o muzyce na co dzień, więc nie mam aż takiego kontekstu historycznego i gatunkowego. W jury są też dziennikarze muzyczni, np. Bartek Chaciński, przez którego ręce przechodzi dużo różnych wydań. Fizyczny kontakt z okładką jest też ważny, bo istotna jest trójwymiarowość płyty, co przede wszystkim liczy się w konkursie specjalnym na edytorstwo, którego miałam przyjemność być laureatką dwa lata temu. To kategoria, w której konieczne jest sensoryczne zetknięcie się z wydrukowanym, wytłoczonym albumem - poczucie struktury papieru i sprawdzenie, jak wszystkie elementy projektu ze sobą współgrają.

A co Ty przede wszystkim bierzesz pod uwagę jako jurorka?

Najpierw staram się odebrać okładkę emocjonalnie, bo myślę, że ważne w ocenie jest też wyzbycie się na chwilę naszej wiedzy i po prostu poczucie projektu. Wydaje mi się, że jestem w stanie spojrzeć poza swój określony gust - myślę o tym, dla jakiego wykonawcy została stworzona okładka i czy rezonuje ona z wykonywaną przez niego muzyką. Zastanawiam się również, czy sam projekt jest interesujący i dopracowany technicznie. Zwracam uwagę na jakość typografii, kompozycję i wszystkie elementy, które składają się na dobre projektowanie graficzne, co jest u mnie pewnie automatyzmem.

Jesteś wykształcona zarówno muzycznie, jak i graficznie. W jaki sposób wpływa to na Twoją pracę?

Podczas obrad jury zmieniam się przede wszystkim w grafika. Natomiast to, że jestem muzykiem (zwłaszcza takim, który funkcjonuje w, nazwijmy to, ambitnym popie), powoduje, że jestem zaznajomiona z tym, co jest obecne na rynku muzycznym. Regularnie oglądam okładki i nie zamykam się na żaden gatunek, więc wydaje mi się, że mam świeżą perspektywę. Wiedzę zdobywam też w kontekście własnej twórczości, bo projektuję dla siebie. Czuję się na miejscu w tym konkursie, chociaż czasem jestem stawiana w niezręcznej sytuacji, bo wśród propozycji konkursowych pojawiają się płyty znajomych artystów. Zaznaczę jednak, że zupełnie na to nie zważam, patrzę na projekt okiem grafika, odkładając na bok wszelkie osobiste sympatie.

Rozmawiała Magdalena Chomczyk

  • wystawa Konkursu 30/30
  • otwarcie: 22.06
  • Galeria na Dziedzińcu Starego Browaru
  • czynna do 30.07

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023