Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Czuję chemię do świata

- Koncert daje taką adrenalinę, że w takim momencie dajemy z siebie wszystko - mówi BujaTakaMuza. - Jak występuję w białym stroju, to pot ścieka ze mnie jak dziki - dodaje FloFAYAman. Współtworzą muzyczny duet BUNTek*, charakteryzujący się energetyczną muzyką, chwytliwymi tekstami i medycznymi kostiumami.

. - grafika artykułu
fot. materiały zespołu

Czy pracujecie w branży medycznej?

FloFAYAman: Tak, obaj pracujemy w szpitalu. Po ślubie miałem tak, że w jednym miejscu przepracowywałem z jeden-dwa miesiące. Zwalniali mnie z każdego miejsca pracy, albo sam odchodziłem. Zawsze się wszędzie spóźniam. Po dwóch-trzech latach takiej sytuacji mówię sobie: "muszę w końcu znaleźć pracę, żeby już zostać w niej na stałe". Przyszedł do mnie raz Szymon i mówi: "Franek, idź do pracy w szpitalu. Tam cię nie zwolnią, bo nie ma chętnych". Pomyślałem: dobra. Poszedłem - i do dziś tam siedzę.

W międzyczasie zaczęliśmy razem studia pielęgniarskie. Z powodu swojej opieszałości porzuciłem je, a Szymonowi dzięki wytrwałości i życiowego ogarnięcia - które wyrobił przez lata - udało się je ukończyć. Ja dalej pracuję jako sanitariusz, a Szymon jest już pielęgniarzem. Ale od tego roku wracam na studia - i kto wie, może i mi się uda? Szczególnie, że początek będzie online, więc mam większe szanse na zdanie.

A w przyszłości?

FloFAYAman: Obaj marzymy o tym, aby w przyszłości otworzyć gastronomię, ale każdy z nas myśli o osobnej działalności.

Czy - jak to ująłeś w kawałku La Core' Ja - muzyka jest dla was wentylem bezpieczeństwa?

floFAYAman: Kurde - słuchał tekstów, będzie gorzej! Gdy pisałem ten utwór, to myślałem o napompowanym materacu - gdy odkręca się wentyl, a powietrze robi pfuuuuu. Schodzi całe ciśnienie.

BujaTakaMuza: Muzyka sprawia, że się czuje: "to jest to". Jest się w pewnym sensie spełnionym. Dzięki niej osiągamy stan bycia poza pracą, odrębny od tego, kim się na co dzień jest. Łączy się to też z tym, jak wyglądamy na scenie, na której wcielamy się w inne role. I dzięki temu nie wariujemy na co dzień...

floFAYAman:... aż tak bardzo.

Chyba teraz w branży medycznej jest znacznie więcej powodów do zwariowania.

BujaTakaMuza: Powodów jest wiele. Ale być może dzięki naszej muzyce jeszcze znośnie to przeżywamy.

floFAYAman: Zmartwień zawsze jest mnóstwo, na świecie i w życiu. Z drugiej strony, jeśli śpiewamy w tekście Chemia o chemii w jedzeniu, to w momencie, gdy słuchasz tego numeru, tak naprawdę nie możesz zapomnieć o problemie.

Podejmujecie tyle kwestii związanych ze zdrowiem, że chyba musi się to wiązać z wykonywanym przez was zawodem. Chemia to - jakby nie patrzeć - bardzo edukacyjny kawałek: 80% leków bardziej szkodzi niż pomaga, a natura daje tyle lekarstw - nawet na raka, czy I tak jak wstaję rano, walę sobie chemię w kubek. Aromatyzowana kofeina to jest to, co lubię.

floFAYAman: Po lipcowym koncercie na KontenerArt podeszła jedna znajoma i zapytała: "Franek, powiedz mi - a ty stosujesz się do tego wszystkiego, o czym śpiewasz?". A ja odpowiedziałem: "Wiesz - od dawna o tym myślałem, że piosenki, które piszę, kieruję głównie do samego siebie".

Kiedyś doszedłem do wniosku, że przydałaby mi się piosenka na poranną pobudkę. I tak napisałem tekst Pobudki: Kukuryku, budzikowa to piosenka, twój budzik to ja, czas się ogarnąć i wstać. O co tyle krzyku... Ale próbowałem ustawiać sobie ten numer na budzik - i była to naprawdę straszna pobudka. Żona wkurzała się na mnie, że taka psychodela leci od rana. I zamiast człowiek się obudzić ze słowami "och, jaki piękny to dzień", to czuje: "oooo, szybko!!!".

BujaTakaMuza: Muzyka, która trafiła na naszą płytę odnosi się do tego, czym w tamtej chwili się interesowaliśmy. Gdy Franek pisał Chemię, ja zmieniałem kuchnię i zacząłem się interesować tym, co jem. W rozmowach między nami te tematy stale się przewijały. Dlatego myślę, że nasze kolejne kawałki będą już o czym innym. Nie stworzymy kolejnego numeru o żywności. Nie chcemy robić ekologicznego tekno.

Gdy rozmawiałem z wami przed koncertem na KontenerArt podkreślaliście, że zakładaliście kombinezony medyczne na długo przed pandemią koronawirusa. Widzowie pewnie jednak pomyśleli, że ten ubiór się z nią wiąże.

floFAYAman: To możliwe, ale nie dostałem jeszcze takiego pytania po występie.

BujaTakaMuza: Chyba po prostu za mało gramy koncertów, by ktoś nas o to pytał. Dużo planów się nam urwało. Koncert na Kontenerach był występem po dłuższej przerwie w graniu. Ale mieliśmy zabawną sytuację, gdy na ogródkach działkowych nagrywaliśmy scenę do klipu do kawałka SHINING. Zobaczył nas jakiś pan i zapytał, czy jesteśmy od... epidemii?

floFAYAman: I czy nie robimy jakichś badań... A jak wytłumaczyliśmy, że nie, to powiedział, byśmy sobie już poszli, bo straszymy jego dzieci.

A jak wyglądaliście na pierwszych koncertach?

floFAYAman: Na początku wyglądaliśmy normalnie. Później na koncercie na Rozbracie założyłem maskę, którą uszyłem w domu na maszynie, ucząc się ją obsługiwać. Potem założyłem ją kolejny raz, a później zrobiłem sobie jeszcze inną.

BujaTakaMuza: Mi też się to spodobało. Przez to, że w pracy przebieramy się w stroje ochronne, to miałem otwarte oczy i szukałem czegoś odpowiedniego dla nas. Jako pierwsze nosiliśmy żółte skafandry - błyszczące kombinezony. Zagraliśmy w nich ze dwa-trzy koncerty.

floFAYAman: Jak występuję w białym stroju, to pot ścieka ze mnie jak dziki. Ale tamte żółte stroje są grube na maksa, niczego nie przepuszczają i w nich to dopiero człowieka się poci! Ciągle myślimy o tym, jak je przerobić, żeby znów w nich występować. Nie chciałbym się zamknąć w schemacie, że teraz już zawsze będziemy mieć ten sam, biały strój i maski. Ale na pewno zostaniemy przy kostiumach, które zwracają uwagę.

BujaTakaMuza: Muzyka nie zawsze się będzie bronić, nie? Trzeba czymś nadrobić.

Byłem w szoku, jakimi jesteście zwierzakami scenicznymi - ile macie w sobie energii na koncercie, gdy stale się ruszacie, tańczycie.

BujaTakaMuza: Koncert daje taką adrenalinę, że w takim momencie dajemy z siebie wszystko. Później przychodzi zjazd i jestem wykończony. To oczyszczające i dobre. Kiedyś, gdy jeszcze nie tworzyliśmy duetu BUNTek i nie produkowałem muzyki, chodziłem na imprezy i robiłem to samo, ale nie występowałem na scenie. Bawiłem się i dawało mi to swoistego kopa, oczyszczenie. Lubiłem się ruszać. Nie należymy do osób, które chodzą na siłownię czy codziennie uprawiają sporty. Być może koncerty to dla nas trochę zamiennik? Bo jest to jakaś forma ruchu, choć może nieregularna.

FloFAYAman: Od ósmego roku życia słuchałem hip-hopu i marzyłem o tym, że sam kiedyś będę pisać teksty i występować. W gimnazjum zainteresowałem się reggae i przy nim zostałem. Gdy ogląda się koncerty jamajskich artystów to można zobaczyć, że miotają się po scenie. Mój ulubiony, Anthony B, wymachuje wysoko nogami, śpiewa refren, zwrotkę, zaczyna skakać, biegać po scenie od lewej do prawej, coś krzyczy, znowu śpiewa zwrotkę... To bardzo fajnie wygląda. Zmęczyłem się już koncertami hip-hopowymi, na których stałem na końcu i stale podnosiłem rękę w górę i w dół.

A ciebie co przyciągnęło do muzyki?

BujaTakaMuza: Ja w reggae nie siedziałem, tylko w elektronice. Gdy zobaczyłem teledysk Prodigy No Good, to dużo się zmieniło w mojej głowie. Poczułem, że fajnie byłoby robić muzykę, występować na scenie. I mimo, że potem jeszcze długo nic z tym nie robiłem, to były momenty, że to poczucie do mnie wracało. Musiałem to zrobić.

BUNTek jako hardamuffin, połączenie tekno, reggae, elektroniki, to muzyka doprawdy unikalna.

BujaTakaMuza: Znaleźliśmy połączenie, które pozwoliło nam razem grać. A że wywodzimy się z różnych światów, to zrobiliśmy coś, co jest nowe. Franek wniósł energię i luz reggae, a ja rave, hardkor i elektronikę.

Jak udaje się wam wytrzymać koncert w takich kombinezonach?

FloFAYAman: Nawet jak dużo śpiewam, to mimo wszystko są takie momenty, gdy przez półtorej minuty Buja robi solo - ostro trzaska muzą, kręci gałkami, a ja chodzę lewo-prawo, oddycham, popijam wodę i raz po raz krzyknę Yeah.

BujaTakaMuza: Na trackliście przeplatamy utwory w taki sposób, aby występ nie był aż tak intensywny, że każdy by wysiadł. Wiem, że możemy pociągnąć godzinę, ale dłużej byłoby to już męczące. Nie wyobrażam sobie, abyśmy występowali przez półtorej godziny. Jeżeli koncert rozciągnęlibyśmy w czasie, to nie byłby też tak intensywny. Lepiej pozostawić niedosyt. To niedosyt jest ważny.

FloFAYAman: Myśląc o kolejnych płytach zastanawiamy się nad tym, żeby czasem trochę zwolnić tempo. Na koniec koncertu na Kontenerach graliśmy numer z nowej płyty Ludzie tworzą granice, stawiają mury nienawiści... w tempie typowego, plażowego reggae. Moja żona powiedziała mi potem: "Franek, ja nie mam ochoty tego słuchać. Ja to szanuję, ale dla mnie BUNTek to ostra muzyka, rąbanka, a nie jakieś pitulenie reggae". A moja żona za bardzo nie lubi reggae.

Rozmawiał Marek S. Bochniarz

*BUNTek - duet muzyczny założony przez piszącego teksty floFAYAmana (Franciszka Błaszczyńskiego) i producenta muzyki BujaTakaMuza (Szymona Sierańskiego). Artyści mieszkają i pracują w Poznaniu. W czerwcu 2015 wydali EP Hardamuffin, a w lipcu ubiegłego roku LP Teknoland.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020