Początkowo premiera najnowszego spektaklu Grabowskiego i Szumskiego miała odbyć się w listopadzie ubiegłego roku, jednak na Warunki zabudowy widzowie i widzki musieli poczekać aż do teraz. W proces twórczy można było zajrzeć podczas jednorazowego work in progres przypadającego w dzień pierwotnej daty premiery. Twórcy zyskali dodatkowy czas na przygotowanie projektu, którego zapowiedź wzbudzała ciekawość - pozwalała bowiem przypuszczać, że będzie to spektakl ilustrujący relację człowieka z naturą za pomocą ciekawych rozwiązań wizualnych. Premiera pokazała, że takie założenie paradoksalnie jest i nie jest prawdziwe.
Wizualność i kontrast
Kto widział poprzednie dzieła teatralne Grabowskiego (W zawieszeniu, Raport panika), wie, że monodramy w jego wykonaniu bądź reżyserii bazują na performerskich doświadczeniach artysty, będących prawie zawsze silnie wizualnymi działaniami. We wspomnianych przedstawieniach rekwizyty stanowią przedłużenie postaci, które na scenie funkcjonują jako żywe pomniki; symboliczne reprezentacje najważniejszego w spektaklach problemu lub emocji. Aktorka Monika Wachowicz leży w przezroczystej trumnie wypełnionej tabletkami, znakomicie ilustrując zmagania ze śmiertelną chorobą odgrywanej przez siebie postaci (W zawieszeniu), Grabowski dobitnie obrazuje narodowe szaleństwo paradując w przeciwdeszczowym płaszczu z godłem polskim i hejtując odmienność i obcość (Raport panika).
W nowym spektaklu również znajdziemy podobne rozwiązania sceniczne. Już w pierwszej scenie Grabowski stosuje tę metodę, dosłownie wydostając się z gipsowej figury strażnika Terakotowej Armii. Na wstępie otrzymujemy sugestie obcowania z dziełem, które bazując na przeszłości, snuć będzie historię współczesnego człowieka. Kontrast między żywym ciałem a martwą materią pozwalał też prognozować, że być może zilustrowana zostanie metoda jakiegoś szczególnego zawłaszczenia jednego przez drugie. Właściwie oba przypuszczenia, jakie pozwala snuć pierwsza scena, znajdują uzasadnienie w dalszej treści spektaklu.
Człowiek-narzędzie
Szumski i Grabowski otwierają karty historii światowej, by przypomnieć sposoby za pomocą których władza piętnuje społeczeństwo. Skupiają się przede wszystkim na ubezwłasnowalnianiu jednostki poprzez sprowadzanie jej egzystencji do funkcji wyrobniczej. Stając się narzędziem tworzenia dowolnej ideologicznej utopii, cudzą sprawę przypłacają własnym ciałem, a przez to i wolnością. Dlatego też w spektaklu przytoczone zostają krwawe legendy o powstawaniu Wielkiego Muru Chińskiego, nawiązanie do protestów na placach Niebiańskiego Spokoju w 1989 roku i Trzech Kultur w 1968, oraz wizualne odniesienia do radzieckiego etosu pracy. O nieokiełznanym pędzie bezmyślnego wytwarzania, będącym w spektaklu Szumskiego i Grabowskiego namacalnym skutkiem zagubienia człowieka w cywilizacyjnej presji bezkrytycznego uczestnictwa we wspólnocie, twórcy mówią bez pretensji do maluczkich. Winą obarczeni zostają bezimienni przywódcy, rygorystyczne systemy władzy i ogłupiające ideologie.
Aby zilustrować problem, Grabowski wciela się w role ofiar systemu, wyrobników bezsprzecznie wykonujących odgórne polecenia. Staje się narzędziem, które metodycznie wykonuje fizyczną pracę pod dyktando matematycznych założeń architektonicznych. Aktor najczęściej porusza się po niewidzialnych liniach, które szatkują przestrzeń sceny na pomniejsze bloki, w których ustawiono scenografię. Przemieszcza się między nimi, wchodzi w interakcję, a efektami tych działań są surrealistyczne obrazy albo rozwiązania właściwe teatrowi absurdu. Widzimy na przykład jak artysta siedzi w kręcącej się betoniarce, podczas próby posilenia się rybą, unika spadających z sufitu ostrzy albo niszczy czerwone cegły, z których wcześniej tworzył schody.
Mnogość pomysłów
Poza ruchem, Grabowski wprowadza na scenę słowa. W doborze tekstów panuje spora różnorodność - obok wiersza Leśmiana znalazły się fragmenty Historii budowy Muru Chińskiego autorstwa Franza Kafki, Podręcznika Psychomagii Alejandro Jodorowskiego, Kompleksu gmachu. Architektury władzy Deyana Sudjica i Po tamtej stronie Alfreda Kubina. W tym kolażu treści znalazły się też interesujące, obfite w środki stylistyczne próby literackie twórców spektaklu, które zdradzały ich językową wrażliwość. Często pojawiały się przewrotne zbitki słowne albo brzmieniowe igraszki odmiennych znaczeniowo wyrazów (np. zestawienie obok siebie terminów "nieszczelny" i "bezczelny").
Choć treści wypowiadane ze sceny, nierzadko były znaczeniowo oraz stylistycznie gęste, na scenie panowało spore nagromadzenie bodźców wizualnych. Jeśli dodać, że poza abstrakcyjnymi układami scenograficznymi, różnorodnymi działaniami performatywnymi Grabowskiego i wymagającymi tekstami, na scenie pojawiły się też krótkie animacje o dynamicznie zmiennej estetyce oraz naręczu nawiązań kulturowych, można dojść do wniosku, że twórcy spektaklu nieco przedobrzyli. Przebodźcowanie jako rusztowanie estetyczne oraz merytoryczne nie znajduje w Warunkach zabudowy uzasadnienia. To raczej zagubienie w amoku możliwości i pomysłów, których nie uformowano pomiarami, jakimi poddane być powinny konstrukcje o solidnych fundamentach.
Między scenami niezwykle ciekawymi, niebanalnymi (głownie w pierwszej części spektaklu) pojawiają się słabsze i być może niepotrzebne fragmenty, powielające wcześniej już omówione kwestie np. blokowanie czołgu przez nieposłusznego obywatela działało na te same emocje co niszczenie cegieł. W moim odczuciu spektakl z powodzeniem broniłby się też bez wstawek audiowizualnych, estetycznie i treściowo osłabiających sceniczne działania Grabowskiego, które nie potrzebowały dodatkowego medium, by dobitnie i interesująco przedstawić najważniejsze tezy spektaklu.
Przyroda przede wszystkim
W pierwszym akapicie tej recenzji wspomniałam o wizualnej oprawie ekokrytycznych treści, których spodziewałam się idąc na spektakl. Co ciekawe, choć wątek nie stanowił trzonu Warunków zabudowy, nieśmiało wynurzał się z za oparów krytyki pędu urbanistycznego. Kojąca obecność natury w życiu człowieka oraz poczucie bliskości z jej owocami, są przez bohatera wspominane, pożądane. Tęsknota na bliskością przyrody łączy się tu z utopijną wizją świata oswobodzonego z cywilizacyjnego piętna produkcji. Ostatecznie to właśnie złaknienie przyrody, a nie nienawiść do władzy, motywuje postać do społecznego nieposłuszeństwa. W moim odczuciu zabieg nienachalnego splątania modnego obecnie dyskursu z intuicyjnym wręcz odruchem do "eko-sprzeciwu" wybrzmiał na scenie przekonująco, taktownie, a co najważniejsze bez patosu czy sentymentalizmu.
Julia Niedziejko
- spektakl Warunki zabudowy
- Scena Robocza
- scen. Zbigniew Szumski i Arti Grabowski
- reż. Zbigniew Szumski
- premiera: 21.02
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020