Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Rozstrzygnąć nierozstrzygalne

W drewnianym domku w Beskidach spotykają się znarkotyzowany kompozytor, ksiądz, fizyk, inżynier i matematyczka. Pięcioro gniewnych w porywach ludzi zaczyna radzić nad tym, czy Bóg istnieje. Wraz ze świtem musi zapaść większościowy werdykt. Piękny dzień na demokrację Kacpra Wodiczki to powieść o szczątkowej fabule nawiązująca do formy starożytnego czy renesansowego dialogu, która tarza się w nieprzepracowanym polskim romantyzmie. Jednym czytelnikom może smakować szlacheckim półtorakiem, drugim - cykutą.

Rysunkowy, utrzymany w pastelowych barwach baner przedstawiający siedzącego na ławce i czytającego książkę ptaka. Ptak ma ciało małego chłopca, ubrany jest w kardigan i krótkie spodenki. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Cała akcja powieści rozgrywa się podczas sylwestrowej nocy w górskiej posiadłości Ignacego i jej okolicach. Gospodarz przyjęcia, "zaćpany kompozytor" z Warszawy pogrążony w narodowych fantazmatach, uznaje, że to właśnie Polacy - "naród prawdziwie wielki do wielkich czynów zdolny" - powinien rozsądzić, czy Bóg istnieje. A tym samym rozwiązać największą zagadkę ludzkości i de facto nadać rzeczywistości nowy kształt. Czerpiąc z tradycji demokracji szlacheckiej Ignacy zarządza, że sąd na Bogu dokona się drogą głosowania, które musi zakończyć się, nim kur zapieje. Następna okazją ku temu zdarzy się dopiero za 345 lat!

Do udziału w głosowaniu zaprasza czworo przyjaciół. Gospodarz reprezentuje skrajny empiryzm i solipsyzm, łaknie kolejnych fenomenów, twierdzi, że skoro Bóg jest poza doświadczeniem, to go nie ma. Ksiądz Seweryn, "praski Savonarola", broni Boga z pozycji chrześcijańskiej etyki i na wzór Leibniza przywołuje argument sumy dobra przeważającej nad sumą zła. A ponadto przytacza sformułowane przez św. Tomasza z Akwinu dowody na istnienie Stwórcy - m.in. argumenty praprzyczyny czy hierarchii bytów. Drugim filozofem w tym zacnym towarzystwie jest inżynier Konrad, kolejny materialista sprzeciwiający się subiektywizmowi Ignacego. Listę ławników dopełnia dwoje naukowców - fizyk Stanisław pragnący stworzyć własną teorię wszechświata oraz matematyczka Krystyna ze słabością do filozofii języka, myśląca o Bogu zwłaszcza w ujęciu kulturowym. Wszyscy oni, za wyjątkiem duchownego, szturmują "Okopy Świętej Trójcy", przekonują przekonanych co do słabości filozoficznej linii obrony Boga, a niekiedy wbijają sobie nawzajem szpilki, gdyż nie "zgadzają się nawet co do tego, w czym się nie zgadzają". Zanim Ignacy i jego goście przystąpią do głosowania, rozważą rozmaite zagadnienia z obszaru teologii naturalnej, posuną się do granic wyrażalności, obalą dowód ontologiczny Anzelma z Canterbury i rozgrzebią najważniejsze kwestie teodycealne. Czyli między innymi paradoks jednoczesnej wszechmocy i dobroci Boga.

Wszystko to brzmi bardzo hermetycznie i takie okazuje się w rzeczywistości. Kacper Wodiczko jest absolwentem filozofii na UW, a Piękny dzień jest ego debiutem. Książka ta ma zresztą liczne mankamenty debiutów. Zdaje się na przykład, że autor stara się w niej powiedzieć absolutnie wszystko, co wie na dany temat, i co wyniósł z murów uczelni. Ponadto popisuje się swoją biegłością językową, czyniąc przydługie konstrukcje zdaniowe trudnymi do przetrawienia. Odnośnie do efekciarstwa - irytująca jest tendencja bohaterów powieści dla nagłego rymowania, co oczywiście z założenia ma przywodzić na myśl ich romantycznych, a nawet wcześniejszych, literackich antenatów. To jednak zabieg, który w nowoczesnej polskiej prozie w większości przypadków przynosi opłakane skutki. Kiedyś robiła to Masłowska i tyle wystarczy. Zasłanianie się konwencją literacką nic tu nie pomoże.

Nie czepiajmy się jednak szczegółów, przejdźmy do tego, co naprawdę istotne dla zrozumienia treści dzieła. Na przykład braku wyraźnego zaakcentowania tego, kto i do kogo mówi w danym momencie. Przy tematyce tak zawiłej i tak bezlitosnej dla laika to bardzo poważny problem. Wodiczko pokpił sprawę wyprowadzania dialogów z poziomu wypowiedzi narracyjnej, czy raczej wypowiedzi narracyjnej z dominujących dialogów. Być może dla filozofów oczywiste jest, który z mówców aktualnie zabiera głos, dla wszystkich innych - niekoniecznie. Zatracić się w lekturze można na różne sposoby i nie zawsze jest to pożądane.

Bohaterowie Pięknego dnia ścierają się nie tylko ze św. Augustynem, Akwinatą i szeroko pojmowanym Bogiem, ale też z wąsko pojmowaną polskością. To polskość sarmacka, wykluczająca, patriarchalna i roszcząca sobie prawa do unarodowienia katolicyzmu. Tak jak w Dziadach Mickiewicza czy Jeziorze Bodeńskim Dygata możemy usłyszeć, że Polska jest Chrystusem narodów, pisarzowi jednak bliżej do powojennego ironisty. Proza Wodiczki jest zresztą silnie zakorzeniona w nurcie prześmiewczo-rozrachunkowym uprawianym przez najważniejszych przedstawicieli polskiej prozy po 1945 roku. Pisarz podążą wydeptaną ścieżka i polemizuje z nieśmiertelnym dziedzictwem romantycznym, posługując się groteską, pastiszem lub parodią. Z czasem stosowana przez niego ironia romantyczna przeistacza się w ironię postmodernistyczną. Plan realistyczny, na którym rozgrywa się dysputa teologiczna, przeplata się z fantasmagoriami. A tam w pięknych okolicznościach przyrody pojawią się postaci mitologiczne i baśniowe, wprowadzając dodatkowe, niekoniecznie potrzebne, zamieszanie.

Wypada jednak przyznać, że Wodiczko potrafi utrzymać czytelnika w napięciu. A mówimy przecież o filozofii i teologii, czyli dziedzinach, które większość osób zanudzają na śmierć. Pisząc o literackich inspiracjach pisarza, obok tych antycznych i romantycznych (no i oczywiście Czarodziejskiej góry Manna, Settembriniego i Naphty sporu o nowoczesność) wypada przy okazji przytoczyć literacko-filmową tradycję dramatów sądowych. Mamy tu wszak ławę przysięgłych i Boga wieki temu postawionego w stan oskarżenia przez Voltaire'a. Choć od początku w głębi duszy czujemy, że pewne poruszane przez uczestników debaty kwestie nie są możliwe do rozstrzygnięcia na gruncie filozofii, Wodiczko prowadzi swoich bohaterów do zgrabnych konkluzji, dbając przy tym o mniej lub bardziej przewidywalne zwroty akcji. Piękny dzień na demokrację to właściwy wybór czytelniczy na bożonarodzeniowy czas przepełniony refleksją metafizyczną. Chociaż momentami to raczej Męka Pańska.

Jacek Adamiec

  • Kacper Wodiczko, Piękny dzień na demokrację
  • Wydawnictwo Ha!art

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023