Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Przewodnicy po nieznanym

Po dłuższej przerwie w Poznaniu zagrał Bartłomiej Nizioł - zwycięzca 10. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego. Wraz z Michałem Francuzem dwukrotnie jednego dnia wystąpili w Sali Białej Bazaru Poznańskiego. A był to dzień szczególny - Międzynarodowy Dzień Muzyki.

. - grafika artykułu
fot. Tomasz Nowak

Towarzystwo im. Henryka Wieniawskiego zorganizowało koncert, który mógłby okazać się frekwencyjnym fiaskiem - bo jak wypromować wydarzenie, podczas którego grane będą tylko sonaty, i to mało znane sonaty polskich kompozytorów? Publiczność jednak dopisała, skuszona z pewnością renomą wykonawców.

Program koncertu rzeczywiście mógł przyciągnąć tylko tych słuchaczy, którzy chcieli wypełnić muzyczne białe plamy. Nie były to oczywiście utwory odnalezione i nigdy wcześniej niegrane, ale z pewnością nie należą one do muzycznego kanonu. Mam nadzieję, że wielu słuchaczy po tym koncercie wyszło z poczuciem, że spodobać mogą się nie tylko te melodie, które znamy.

Koncert zatytułowany Sonaty polskie. Ignacy Jan Paderewski in memoriam otworzyła właśnie sonata autora Fantazji polskiej. Chociaż wiele kompozycji Paderewskiego zostało nadgryzionych przez ząb czasu, to jego Sonata a-moll na skrzypce i fortepian op. 13 urzekała chwytliwą melodyjnością, a w częściach żywszych wirtuozowskimi partiami tak skrzypiec, jak i fortepianu. W późnoromantyczny rozmach kompozycji doskonale wczuli się soliści. Partia fortepianu, jak na kompozytora-pianistę i wybitnego wirtuoza przystało, była technicznie trudna, zaskakiwała żywiołowością. Michał Francuz to pianista o niezwykłych możliwościach technicznych, bardzo muzykalny, kameralista w wyjątkowy sposób łączący muzyczny dialog z solową perfekcją. Szkoda tylko, że fortepian w Sali Białej miał dość przytłumione brzmienie.

Kolejnymi utworami, które usłyszeliśmy tego wieczoru, były Sonata G-dur op. 13 Zygmunta Stojowskiego oraz Sonata F-dur op. 30 Władysława Żeleńskiego. Kompozytorów tych łączy nie tylko epoka, w której żyli, ale także relacja mistrz-uczeń. Stojowski był uczniem Żeleńskiego i to jemu zadedykował wspomnianą Sonatę G-dur. Oba zaprezentowane utwory (szkoda, że akurat między nimi była przerwa) łączy niezwykła inwencja melodyczna. Śpiewne motywy nierzadko pobrzmiewające ludowymi stylizacjami szerzej pokazały wspólne przeczucia, zainteresowania, pomysły i stylistykę tych dwóch kompozytorów.

Celowo zostawiłam na koniec ocenę gry Bartłomieja Nizioła. Jak powiedziała siedząca obok mnie koleżanka, to artysta "w stu procentach poświęcony dziełu". Nie musi krygować się na wirtuoza, on cały jest wirtuozerią, ale ma też w sobie coś znacznie ważniejszego. Nizioł to dla mnie przykład klasyka, w jego grze, skupieniu, oddaniu muzyce jest coś nieuchwytnego, coś, co pozwala mu zniknąć. Słuchając Nizioła, nie słyszeliśmy go - w tym sensie, że nie narzucał nam siebie, a raczej mądrze przewodził po pięknym, choć trudnym muzycznie repertuarze. W dobie solistów-celebrytów było w nim dużo dobrej skromności.

Duet Nizioł-Francuz to doskonali przewodnicy po nieznanych utworach, po dziełach, których obrazu nie mamy jeszcze w głowie. W ich grze jest tyle autentyczności, skupienia, pięknego muzykowania, że ani przez chwilę nie wątpiłam, że to, co usłyszałam, było najpiękniejszą wersją. I najpiękniejszym prezentem na ten dzień.

Aleksandra Kujawiak

  • Koncert Sonaty polskie. Ignacy Jan Paderewski in memoriam
  • Bazar Poznański
  • 1.10

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019