Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Niebezpieczne związki

Tylko my dwoje - psychologiczny dramat Valérie Donzelli - to studium przypadku, w którym kluczową rolę odgrywa toksyczna męskość głównego bohatera i związana z nią przemoc psychiczna i fizyczna wobec partnerki. Przyglądamy się rozpadowi ekranowego związku metodycznie, krok po kroku, próbując zrozumieć motywacje oprawcy, a przede wszystkim reakcje jego ofiary.

W centrum w półmroku kobieta i mężczyzna patrzą sobie w oczy, siedząc obok. - grafika artykułu
"Tylko my dwoje", fot. materiały dystrybutora

Początek tej historii jest wręcz banalny. Blanche spotyka na imprezie Grega, dawnego szkolnego kolegę, którego nie widziała od lat. Mężczyzna z miejsca ją oczarowuje, więc kwestią czasu jest, kiedy zostaną parą. Dalej sprawy toczą się już bardzo szybko, wciąż w atmosferze romantyzmu pomieszanego z namiętnością. Ślub i dzieci zdają się być jedynie formalnością, nieuniknioną w tej pozornie idyllicznej bajce, w jakiej zanurza się główna bohaterka przy - jak jej się zdaje - miłości swojego życia. Jako pierwsza podejrzeń nabiera jej rodzina, zwłaszcza siostra bliźniczka, kiedy Greg niespodziewanie nalega na przeprowadzkę na drugi koniec kraju, rzekomo nieuniknioną z powodu jego pracy. Dla Blanche pierwsza rysa na szkle pojawia się w momencie, w którym na jaw wychodzi prawdziwy powód oderwania jej od ukochanych bliskich. Spirala kłamstw, manipulacji, chorobliwej kontroli i zazdrości jej męża zaczyna się gwałtownie nakręcać i coraz bardziej przerażać kobietę. Tragedia wisi w powietrzu.

Valérie Donzelli, francuska aktorka, scenarzystka i reżyserka, zdobywczyni Cezara za Najlepszy scenariusz adaptowany, Tylko my dwoje oparła w dużej mierze na głośnej przed kilku laty we Francji powieści Miłość i lasy Érica Reinhardta, nominowanej do Nagrody Goncourtów. W Polsce książka ukazała się osiem lat temu nakładem wydawnictwa Sonia Draga. Opowiada o uwikłaniu głównej bohaterki w skrajnie niezdrową relację z mężczyzną, przyczynach i skutkach długotrwałego poniżania, upadlania i szantażu emocjonalnego, wyniszczającego obie strony konfliktu. Film Donzelli również stanowi wiwisekcję relacji, która widziana z boku przeraża i paraliżuje, pozwalając jednocześnie zaobserwować i choć po części zrozumieć psychologiczne mechanizmy, które nie pozwalają ofiarom od razu prosić o pomoc, nie mówiąc już o ucieczce od oprawcy.

Virginie Efira w podwójnej roli (zarówno Blanche, jak i jej siostry bliźniaczki) oraz Melvil Poupaud wcielający się w Grega, to zdecydowanie dobrana para aktorska. Oboje świetnie oddają złożone emocje swoich bohaterów, zwłaszcza Efira zasługuje tutaj na osobną pochwałę. Kamera często pozwala sobie na intymne zbliżenia jej twarzy i podglądanie najmniejszych reakcji w odpowiedzi na przemoc ze strony jej męża - najpierw tę ledwo zauważalną, ukrytą pod płaszczykiem miłości i troski, następnie już otwarcie agresywną i kipiącą wściekłością. Dobrym pomysłem było zastosowanie przez twórców zabiegu retrospekcji i prowadzenia głównej osi narracji przez samą bohaterkę zwierzającą się swojej prawniczce (stąd wiemy, że ostatecznie Blanche postanowiła zawalczyć o siebie i dzieci), często również jako głos z offu. Pozwala to uporządkować opowiadaną historię, a przede wszystkim oddać głos ofierze przemocy. Głos, którego do tej pory sama sobie odmawiała.

Anna Solak

  • Tylko my dwoje
  • reż. Valérie Donzelli

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024