Jasielski w swoich pracach komentuje problemy współczesnego świata - w 2010 roku zaprojektował maszynę "Global Warming Control Unit", która miała zmniejszać negatywne skutki globalnego ocieplenia. W 2015 roku zaprezentował pracę z cyklu "Emotions Control Unit". Była to maszyna, która reagowała na obecność ludzi i opisywała swój stan emocjonalny. Widzowie mogli z kolei manipulować obiektem i pośrednio wypływać na jego "samopoczucie". W dorobku artystycznym Jasielskiego można odnaleźć także szereg prac poruszających wątki posthumanistyczne i odwołujących się do naukowych koncepcji sztucznego życia.
Galeria Fotografii pf nowy rok wystawienniczy zainaugurowała projektem Portrety nie-ludzkie. Maszyna jako autor, bohater i model, a w centrum stawia "Photo Robotoida". Jacek Zydorowicz pisze w tekście kuratorskim, że "choć wyglądem robot przypomina aparaturę medyczno-diagnostyczną, to przy bliższym poznaniu okazuje się mobilną i nieco »wybebeszoną« wersją budki fotograficznej. Jest jednak o wiele żywszy, aktywnie responsywny (dostosowujący się), a jego serwomechanizmy (zamknięte układy sterowania) mogą niepokojąco przypominać systemy ulicznego monitoringu". Robotoid obserwuje nas od samego momentu przekroczenia progu galerii - w mechanicznej konstrukcji przypominającej ramię dzierży cyfrową lustrzankę. Dzięki sensorowi Kinnect (czujnikowi ruchu) jest w stanie rozpoznać postaci, podążać za nimi i wykonać perfekcyjne zdjęcie. Idealna fotografia nigdy jednak nie powstaje, nie pozwalają na to bowiem skonfigurowane przez artystę ustawienia. Robotoid działa w sposób chaotyczny, uwiecznia obraz w najmniej oczekiwanych momentach, nie dba o kadr czy odpowiednią ostrość, płata wizualne figle. Każde zdjęcie jest drukowane i trafia do archiwum chwil sportretowanych przez maszynę.
Sztuka portretowania od zawsze była związana z narcyzmem - niezależnie od tego, czy analizujemy pociągnięcia pędzla renesansowych mistrzów, czy portrety osadzamy w kontekście współczesnej kultury selfie. Oczywiście to stwierdzenie jest w pewnym stopniu uproszczeniem - portrety malarskie i fotograficzne nigdy nie były traktowane na równi, ponadto w dyskursie historii sztuki niebywale istotne znaczenie miało to, kim była osoba pozująca, a kim portretująca. Nie zmienia to jednak faktu, że najczęściej zależy nam na tym, by na zdjęciu wyjść "jak najlepiej", co notabene każdy z nas definiuje w inny sposób.
Robotoid pozbawia nas kontroli nad własnym wizerunkiem, która jest dla nas czymś oczywistym i niepodważalnym. Przywłaszcza naszą sprawczość, rozkładając ją jednocześnie na czynniki pierwsze i faworyzując przypadek. To algorytm Robotoida decyduje o tym, w jaki sposób nas sportretuje, bez skrupułów pozbawia nas możliwości ingerencji czy powtórzeń aktu kreacji własnego wizerunku. Maszyna, która może być (i zazwyczaj jest) bliska perfekcji, staje się nieprzewidywalna i podejmuje z widzami grę - nie sposób tu jednak zdefiniować ani wygranej, ani przegranej. Zydorowicz wspominał, że obiekt przypomina w pewnym stopniu system ulicznego monitoringu - zgadzam się z tym porównaniem. Świadomość tego, że ktoś lub coś nas obserwuje, jest w istocie niepokojąca, lecz jeszcze większą obawę budzi to, że maszyna, której zostaje przypisana sprawczość, jest w swoich działaniach nieprzewidywalna. Można usłyszeć tu głuche echo chichotu z antropologicznej potrzeby kontroli wszystkiego, co wokół, nawet tego, co nieosiągalne.
Praca Jasielskiego nie jest jedynym robotem współtworzącym opowieść o Portretach nie-ludzkich. W Galerii Fotografii pf oglądamy także wizerunki pionierskich maszyn. Jedną z nich jest Geminoid HI-1, androidowy sobowtór twórcy, mianowicie profesora Hiroshiego Ishigury. Kolejny to Remotec Andros F6A, maszyna, którą wykorzystano w 2016 roku w Dallas do podłożenia ładunku wybuchowego nieopodal uzbrojonego mężczyzny. Jest też Honda PS 1, czyli pierwszy samodzielnie chodzący robot, czy Robotic Curator, zaprojektowany przez Jasielskiego pierwszy na świecie robotyczny kurator sztuki. Pojawia się także portret Kismeta - pierwszego robota, który potrafił rozpoznawać stany emocjonalne ludzi i reagować na nie za pomocą własnej mimiki. Możemy też przeczytać krótką historię powstania i celu istnienia każdego robota - to opowieści równie intrygujące, co przerażające, osadzające nowe technologie w kontekście.
Portrety nie-ludzkie. Maszyna jako autor, bohater i model to opowieść o roli fotografii i możliwości (lub niemożliwości) kreowania własnego wizerunku za pomocą gry złudzeń i pozorów. To próba refleksji na temat tego, na ile kontrola lub przypadek są w stanie wywołać silne poczucie niepokoju w codziennych, z pozoru niegroźnych sytuacjach. To także opowieść o wciąż rozwijającej się sztucznej inteligencji, która równocześnie buduje poczucie dystansu, jak i sprawia, że znajdujemy się w samym środku dynamicznych zmian kulturowo-społecznych. Jasielski z jednej strony kpi z ludzkiego narcyzmu i perfekcji, którą przypisujemy maszynom, z drugiej zaś buduje świat, którym rządzi kontrolowany przypadek. Wizerunki i historie robotów towarzyszących "Photo Robotoidowi" zmuszają także do zastanowienia się nad tym, na ile rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji są tylko niebudzącą refleksji częścią naszej codzienności, a na ile elementem współczesnej kultury, który powinniśmy starać się zrozumieć.
Klaudia Strzyżewska
- Wystawa Przemysława Jasielskiego Portrety nie-ludzkie. Maszyna jako autor, bohater i model
- Galeria Fotografii pf, CK Zamek
- czynna do 25.02
.
- Oprowadzanie kuratorskie po wystawie Portrety nie-ludzkie. Maszyna jako autor, bohater i model
- 8.02, g. 18
- Galeria Fotografii pf, CK Zamek
- bilety: 7 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024