Nie bez powodu MKS uchodzi za jedną z najważniejszych polskich marek kulturalnych. Jak podkreślono w otwierającej koncert zapowiedzi, jest najstarszym istniejącym i bez wątpienia jednym z najbardziej prestiżowych konkursów skrzypcowych na świecie. Do udziału w tegorocznej edycji zgłosiło się ponad 200 muzyków z 30 krajów. Udział weźmie 31 z nich, reprezentując Polskę, Japonię, Chiny, Koreę Południową, Niemcy, Stany Zjednoczone, Austrię, Niderlandy, Francję, Kazachstan i Szwajcarię. Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy mogli doświadczać potyczek skrzypcowych młodych skrzypaczek i skrzypków, których brzmienia naznaczone będą nie tylko różnorodnością szkół, z których się wywodzą, ale i życiowych doświadczeń.
Koncert rozpoczęło prapremierowe wykonanie kompozycji Nova autorstwa ukraińskiej kompozytorki, Victorii Polevej. Choć pierwotnie utwór ten miał zostać zagrany w maju tego roku, podczas festiwalu w Ludwigsburgu, jego premiera została przełożona na dzień rozpoczynający festiwal Wieniawskiego. Autorka zadedykowała go swoim rodakom i ich odwadze, o której, w moim odczuciu, była Nova. Od przerywanych kotłami instrumentów dętych, których partia przywodzi na myśl ukraińskie pieśni ludowe, przez niepokojące, zagęszczające fakturę smyczki i towarzyszący im fortepian, aż do kulminacji, która - choć mogłaby być idealnym, triumfalnym końcem, zostaje zerwana na rzecz powrotu do początku. Budowa klamrowa zdaje się odzwierciedlać walkę, która trwa nadal i trwać musi...
Po tym poruszającym początku, przyszedł czas na główny punkt wieczoru, którym był występ laureatki poprzedniej edycji festiwalu - Veriko Tchumburidze. Towarzyszyła jej Orkiestra Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Andrzeja Boreyki. W jej wykonaniu usłyszeliśmy Koncert skrzypcowy a-moll op. 53 Antonina Dvořáka. Ta XIX-wieczna kompozycja przynależy do grona utworów, które zainspirowane zostały talentem Josepha Joachima, węgierskiego skrzypka-wirtuoza, a także kompozytora i dyrygenta. Jak podają źródła, muzyk niezbyt entuzjastycznie odniósł się do tego utworu, zarzucając mu zbyt dużą swobodę w potraktowaniu wybranych rozwiązań formalnych i fakturalnych. Choć nie było mi dane porozmawiać z Tchumburidze, nie sądzę, by podzielała zdanie Joachima. Veriko nie spoczęła na laurach. Po upływie sześciu lat od swojego zwycięstwa, zachwyca równie mocno brzmieniem, które czas wzbogacił o dojrzałość.
Koncert Dvořáka jest bardzo efektowny, ekspresywny i wymagający od wykonawcy nie lada wirtuozerii. Jak nietrudno się domyślić, Tchumburidze poradziła sobie z nim doskonale. Perfekcyjnie utrzymywała skupienie publiczności, pobudzając swoją interpretacją wyobraźnię w sposób, który długo nie da o sobie zapomnieć. Jej charyzma, kunszt i lekkość, z jaką podchodziła nawet do najtrudniejszych partii budziła ogromne uznanie. Jest jedną z tych artystek, której wykonania mają w sobie jakąś nieuchwytną jakość, coś, co trudno nazwać, ale czego istnienia nikt nie odważyłby się negować. Udowodniła to nie tylko Koncertem, ale i bisem, do którego wywołała ją oklaskująca publiczność. Było nim Requeim for violin solo, Igora Lobody, które także zadedykowała wszystkim walczącym. Przejmujące do szpiku kości, wypełnione rozdzierającym żalem i momentami trudną do okiełznania złością. Zadające ból i wzbudzające zachwyt w tym samym czasie. Przepiękne.
W drugiej części koncertu inauguracyjnego, wszystkie spojrzenia skierowane były na Orkiestrę Filharmonii Narodowej. Ta, pod batutą Andrzeja Boreyki, wykonała Symfonię e-moll Odrodzenie op. 7, Mieczysława Karłowicza. Tym razem usłyszeliśmy historię, którą sam kompozytor dość szczegółowo opisał w programie literackim. Podejmuje on tematykę związaną z najważniejszymi egzystencjalnymi problemami człowieka i to właśnie one są punktem odniesienia dla całej opowieści. Nie tyle dokładna ilustracja spowodowanych przez nie zdarzeń, co ich ogólne wrażenie i przedstawienie ich za pomocą symboli. Dzięki Boreyce, wszystko to, co było w tej symfonii najistotniejsze, zostało uchwycone. Orkiestra brzmiała równo i spójnie, uważnie reagując na najdrobniejsze gesty. Melancholijne Andante przesycone było refleksją i spokojem, Andante non troppo kontrastujące z częścią pierwszą pogodą ducha, Vivace zaś - żywe, interesujące, wyraziste. Całość dzieła Karłowicza wieńczy finałowe Allegro maestoso, dumne, potężne i często powracające do znanego nam motywu muzycznego.
Fantastyczna solistka, świetna Orkiestra i klimat podekscytowania, który udzielał się wszystkim zgromadzonym. Trzymając kciuki za uczestniczki i uczestników, życzę im opanowania, pewności siebie i przekonania, że - cokolwiek się nie wydarzy - przed nimi jeszcze wiele przepięknych dźwięków.
Marta Szostak
- Inauguracja 16. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego
- Veriko Tchumburidze, Orkiestra Filharmonii Narodowej
- dyr. Andrzej Boreyko
- Aula UAM
- 7.10
@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022