Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Muzyka duszy, muzyka serca

Jazz spod znaku free spotykający pieśni gospel, kameralne jazzowe składy obok big-bandu, do tego ulotne, quasi folkowe piosenki i zderzenie współczesnej wrażliwości z kompozycjami Lutosławskiego - oto tylko część atrakcji na nowych płytach wytwórni For-Tune. 

. - grafika artykułu
.

W jesiennym bukiecie nowości tej jednej z najbardziej dynamicznie rozwijających się oficyn fonograficznych w Polsce, znajdziemy znów mnóstwo ciekawych krążków. Szeroko rozumiany jazz czy muzyka improwizowana znajduje tu dopełnienie w kameralnej wokalistyce oraz wizjonerskich opracowaniach klasyka muzyki współczesnej.

"The Soul": free i gospel Wójcińskiego

Jednym z najciekawszych wydanych tej jesieni albumów z muzyką improwizowaną jest płyta kontrabasisty Ksawerego Wójcińskiego. To muzyk świetnie znany w Poznaniu, jeden z fundamentów zespołu Hera, koncertujący często z różnymi koncertami w tutejszych klubach - najczęściej w Dragonie.

Solowe, autorskie płyty kontrabasistów nie są - również w naszym kraju - niczym niezwykłym. O ile jednak wydawnictwo Ksawerego Wójcińskiego wydaje się dziełem szczególnym, to choćby z uwagi na dość szerokie instrumentarium oraz starannie przemyślaną konstrukcję. A to właśnie te elementy przekładają się fantastyczny efekt końcowy. Artysta bowiem nie ogranicza się tylko do gry na kontrabasie, choć te "tylko kontrabasowe" utwory na pewno należą do mocniejszych punktów płyty. W kilku kompozycjach sięga po fortepian, gitarę, instrumenty perkusyjne. Nie ma tu pogoni za efektem i technicznego popisu, jest swoista kontemplacja, wynikająca z często oszczędnej, powściągliwej narracji utworów. Narracja to nieprzypadkowe słowo artysta bowiem zdaje się opowiadać i wciągać w tę opowieść słuchacza. Trzynaście utworów układa się w przemyślaną całość, podzieloną na pięć "Impresji", które niejako tworzą osnowę duchowej opowieści. Ta zaczyna się od tematu "Trinity" (Trójca), wiedzie przez "Holiness" (Świętość), "The Soul" (Dusza) po zamykającą całość zaśpiewaną a capella (za to solo na kilka głosów) klasyczną pieśń gospel "Hold On Just A Little While Longer".

To bardzo osobista, intymna wręcz wypowiedź artysty. Poruszająca również dlatego, że ta głęboko duchowa treść z taką samą pasja mieści się zarówno w pieśni gospel, jak i improwizacji w duchu free.

Jachna elegijny

Nieco bogatszą formalnie muzykę proponuje trębacz (grający też na flugelhornie) Wojciech Jachna ze swym triem. Jachna, muzyk świetnie znany na yassowej czy off jazzowej scenie, ma na swym koncie choćby pracę w zespołach Sing Sing Penelope, Contemporary Noise Quintet czy awangardowej supergrupie Innercity Ensemble. Od kilku lat nagrywa też autorskie albumy. Najnowszy krążek jest dalszym etapem tej właśnie ścieżki jego twórczości. Tym razem trębacza wspierają (nie tylko wykonawczo, ale i kompozytorsko) młodzi muzycy: pianista Grzegorz Tarwid i perkusista Albert Karch.

Trębacz sięga tu do szerokiego katalogu rozwiązań formalnych. Nie ucieka od melodyjności swego instrumentu, choć porusza się w dość elegijnych, melancholijnych klimatach. Wspólnie z partnerami sięga też do języka czerpiącego z tradycji free. Swingują, ale po swojemu. Jachna, który sam "uczył się" jazzu od znakomitych trębaczy: Andrzeja Przybielskiego i Piotra Wojtasika dojrzał nie tylko do tego, by tworzyć własną artystyczną wizję, ale by samemu być mentorem dla swoich młodszych partnerów.

Kułakowski urzeka

Z pewnością wydarzeniem jest nowa płyta wybitnego i bardzo doświadczonego pianisty Leszka Kułakowskiego. Krążek urzeka klimatem, jasnością, klarownością brzmienia i atrakcyjnymi, przyjaznymi kompozycjami. To taki nastrój, który  pozwala wyeksponować wszystkie indywidualne walory instrumentalistów tworzących skład zespołu, a zarazem ogniskować uwagę słuchacza wokół przemyślanego brzmienia całości.

Swą poprzednią płytę Kułakowski wydał w poznańskim Multikulti. Również na niej taki jasny, ciepły klimat pięknie współgrał z wyrafinowanymi kompozycyjnie i aranżacyjnie utworami. Nowy krążek "Looking Ahead" wydaje się być porywającym rozwinięciem tamtej koncepcji. Świetnie wpłynęło na jego muzykę poszerzenie składu do sześciu osób. Piękne partie grają tu m.in. ceniony saksofonista Tomasz Grzegorski i trębacz Christopher Titz, znakomicie wzbogaca całość wiolonczela Krzysztofa Lenczowskiego. Nad wszystkim dominuje spokojny i mądry ton fortepianu Kułakowskiego. Znakomity album.

Orkiestra Kołodziejczyka

Szeroki aparat wykonawczy wymyślił dla swej muzyki Nikola Kołodziejczyk. Mając za sobą doświadczenia u boku słynnego dyrygenta Vince'a Mendozy, Kołodziejczyk zgromadził ponad 20-osobową orkiestrę. Dla siebie rezerwując rolę kompozytora, dyrygenta i pianisty, do współpracy zaprosił muzyków z kilku stron świata, m.in. znanych w naszym kraju saksofonistę Marka Pospieszalskiego, perkusistę Michała Bryndala, wiolonczelistkę Martę Sołek czy Mariusza Pędziałka grającego na rożku angielskim.

Na pytanie czy da się dziś grać nowoczesną muzykę big-bandową Kołodziejczyk odpowiada, że tak. Proponuje bardziej rozbudowane, około 20-minutowe formy i krótsze utwory, w których dynamika i puls, ciekawe pomysły aranżacyjno-konstrukcyjne sprawiają, że słucha się tej muzyki znakomicie.

Wrażliwość Borowickiego

W zupełnie inne rejony prowadzi nas twórczość tria Łukasza Borowickiego. Ten utalentowany gitarzysta proponuje bardzo osobistą muzykę. Studiujący w Danii artysta, znakomity w sensie warsztatowym i dość wszechstronny jawi się również jako interesujący kompozytor. Potrafi ukołysać wysublimowanym tematem, by kilka chwil później fascynująco zaatakować mocno przetworzonym wzmocnionym brzmieniem gitary. Jeśli wydaje się, że czasem słychać tu tradycję Johna Scofielda, Sonny'ego Sharrocka czy innych wielkich gitarzystów, to raczej jako kontekst, skojarzenie, które Borowicki zdaje się słuchaczowi świadomie podsuwać, by zaraz poprowadzić go w krąg własnej wrażliwości. Czujnie wspierają lidera kontrabasista Mariusz Praśniewski i świetny duński perkusista Kasper Tom Christiansen.

Zielone Trzy Dni Później

W tzw. zielonej serii wydawnictwa For-Tune, a więc tej prezentującej płyty bliższe szeroko rozumianej folkowej stylistyce, nowe tytuły ukazują się rzadziej. Kiedy już się jednak pojawiają, są to rzeczy bardzo ważne (przypomnijmy świetny koncertowy krążek Bester Quartet czy płytę Jorgosa Skoliasa i braci Olesiów z muzyką sefardyjską).

Teraz otrzymaliśmy dwa "zielone" wydawnictwa. Pierwszym jest najnowszy album zespołu Trzy Dni Później. To żeńskie trio wokalne, wspierane na altówce przez świetnego Pawła Odorowicza. Funkcjonują na rynku od lat, zdobywały laury m.in. na konkursach piosenki poetyckiej. Wiosną tego roku otrzymały Grand Prix na festiwalu Nowa Tradycja - i nowy krążek jest swego rodzaju pokłosiem tego sukcesu.

Znajdziemy na nim trzy ludowe tematy oraz osiem autorskich utworów stylistycznie do nich nawiązujących (jeden do tekstu Reinera Marii Rilkego). Dominują niespieszne tempa, z namysłem budowana dramaturgia, ujmujące, czarowne harmonie wokalne. Czasem osadzone jakby w delikatnym kontrapunkcie do subtelnych, choć mechanicznych elektronicznych efektów, czasem zawieszone w powietrzu, tworzące delikatną mgiełkę wokalnych współbrzmień Marty Groffik-Perchel, Marty Piwowar i Joanny Piwowar-Antosiewicz.

Trzy Dni Później ewidentnie pozostają w kręgu fascynacji piosenką literacką, ale też robią w tej konwencji coś bardzo, bardzo niebanalnego. A delikatne, bardzo wyważone otwarcie się na inspirację muzyką wiejską dodaje ich twórczości jeszcze więcej walorów. Wydaje się być ścieżką zachęcającą do dalszych poszukiwań. Póki co warto posłuchać płyty "Pokój jej cieniom", jednej z najbardziej niepozornych zachwycających płyt roku.

Auguścik spotyka Lutosławskiego

Grażyna Auguścik to od lat pierwsza dama jazzowej wokalistyki. Jej nowy - również "zielony" - krążek to ciąg dalszy znakomitego, choć przecież i ryzykownego pomysłu koncertowego z 2013 roku. Auguścik postanowiła zmierzyć się z twórczością Witolda Lutosławskiego, tą jej częścią, która odwołuje się do inspiracji muzyką ludową. Najwybitniejszy polski kompozytor muzyki współczesnej sam nie darzył tych utworów zbyt wielkim sentymentem. Tu jednak zaprezentowane zostały w fascynującym kontekście. Do współpracy wokalistka zaprosiła bowiem aż trzy zespoły: jazzowe trio Jana Smoczyńskiego, folkowe Janusz Prusinowski Trio oraz Atom String Quartet, a zatem ceniony klasyczny kwartet smyczkowy, który lubi uciec czasem i w stronę jazzu i etno. No i wreszcie same kompozycje Lutosławskiego zostały tu splecione z autentycznymi ludowymi tematami. W efekcie powstało ponad 70 minutowe dzieło, niejednoznaczne i wymykające się łatwym ocenom. Mamy tu wszystko: ludową balladę, trochę folku, jazzu (także z użyciem elektronicznych instrumentów klawiszowych), muzyki klasycznej czy nawet współczesnej. Wydaje mi się, że nie tworzą jednej spójnej, "homogenicznej" całości, raczej rodzaj kolażu. Ale też chyba taki był zamysł autorki: pokazać bogactwo skojarzeń, możliwych odczytań, kontekstów i otworzyć wyobraźnię - muzyków oraz słuchaczy.

Tak rozumiana płyta Grażyny Auguścik pozostaje równaniem z wieloma niewiadomymi; płytą, która przy każdym przesłuchaniu otwiera nowe tajemnice.

Tomasz Janas

  • Ksawery Wójciński: "The Soul"
  • Jachna Tarwid Karch: "Sundial"
  • Leszek Kułakowski Ensemble: "Looking Ahead"
  • Nikola Kołodziejczyk: "Chord Nation"
  • Łukasz Borowicki Trio: "People, Cats & Obstacles"
  • Trzy Dni Później: "Pokój jej cieniom"
  • Grażyna Auguścik Orchestar: "Inspired by Lutosławski"
  • wydawca: For-Tune Records