Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

LEKTURKA. Na tropie

Pierwszy tom z cyklu Biura Detektywistycznego Lassego i Mai ukazał się w Szwecji ponad 20 lat temu, więc dziś jego czytelnicy są już dorośli. Dzieci z Polski czekały na Tajemnicę diamentów sześć lat dłużej. Obecnie poznańskie Zakamarki wydają kolejne części bestsellera Martina Widmarka tak szybko, jak jest to możliwe. W ręce fanów trafiła Tajemnica dinozaura.

Czarno-biała postać dziewczynki zasłaniającej twarz książką na tle kolorowego koła i wychodzących z jego środka promieni. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

O rekord w kategorii książek dla dzieci walczą w Polsce Kicia Kocia, która jest bohaterką prawie 40 opowieści, i liczący plus minus tyle samo części Żubr Pompik. Dościga ich Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Młodsza młodzież wciąż szaleje na punkcie przygód dwójki szkolnych przyjaciół, która prowadzi swój dorosły biznes w niewielkim szwedzkim miasteczku Valleby. Jestem pewna, że prawie każdy sprawdził, czy takie naprawdę istnieje.

Książki z serii Biura Detektywistycznego Wydawnictwo Zakamarki nazywa tymi dla "początkujących czytelników". Bo cechuje je duża czcionka, dużo ilustracji i dużo akcji. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Niemniej jednak ten "początkujący czytelnik" po przeczytaniu kilkunastu tomów plasuje się już nieco wyżej w rankingu.

Bohaterów Tajemnicy dinozaura - oprócz młodocianych detektywów Lassego i Mai - jest kilkoro: komisarz policji Randolf Larsson, paleontolożka Sahara Krabat, aspirant Tommy Holmer oraz ekspert od dinozaurów, czyli Tobias van der Pippen. Polski krajobraz nazwisk i ras wciąż nie jest tak kolorowy jak szwedzki, więc tym bardziej miło jest się zanurzyć w tym zwyczajnym dla Widmarka świecie. Cudownie jest przyglądać się ilustracjom Heleny Willis i dumać, skąd do małego skandynawskiego miasteczka przybył ten czy tamten mieszkaniec, skąd pochodzą sąsiedzi Lassego i Mai.

Zanim przejdę do treści (ale oczywiście i tak nie zdradzę za wiele), winna jestem czytelnikom przynajmniej kilka słów o konstrukcji książki. Naprawdę rozumiem, dlaczego młody czytelnik może następnego dnia przysypiać na lekcji, gdy musiał doczytać do końca rozdział, a potem następny. Sam autor powiedział kiedyś, że marzył o tym, żeby jego pierwsza książka była napisana jak instrukcja mebli z Ikei, czyli w prosty i lapidarny sposób tłumaczyła jednak dość skomplikowane czynności. Tajemnica dinozaura co prawda jego pierwszą książką nie jest, ale widać, że Widmark trzyma się tej zasady.

Choć sprawa jest poważna, trwają przesłuchania, jest kilkoro podejrzanych, język taki nie jest. Żarty typu "Dizaury nie istniały" - z taką tabliczką paraduje wściekły pastor z kościoła, w którym oglądać można było szkielet dinozaura, czy przejęzyczenia w stylu "antyperspiranta" zamiast "aspiranta" podczas przedstawiania w kawiarni mieszkańcom miasta nowego stróża prawa, podobają się dzieciom. Podobnie jak wewnętrzna dramaturgia kryminału. Młodzi od razu wiedzą, kto jest dobry, a kto zły. Poznają nie tylko nowe słowa, ale też obowiązujące prawo. Nie zapominajmy, że Widmark jest nauczycielem szwedzkiego, więc naturalnie nie ukryje swojego pedagogicznego przygotowania. Nachalny dydaktyzm (na szczęście jest go coraz mniej w książkach dla dzieci) wypiera prawdziwa znajomość swoich czytelników. I oczywiście sympatia i szacunek, jakimi ich darzy.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Martin Widmark, Tajemnica dinozaura, z cyklu Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai
  • Wydawnictwo Zakamarki

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024