Urodziła się Warszawie, gdzie jak zdradziła na spotkaniu - dopiero teraz żyje z wyboru. Przyznała także, że czasami czuje się w niej jak "dozorczyni", która nie tylko dba o dane miejsce (i o jego historię), ale też obserwuje, co się tam dzieje. - To moje miasto czy tego chcę, czy nie. Nawet jak wyjeżdżam z Warszawy, to tylko po to, by do niej wrócić - mówiła. - Zauważam u siebie takie cechy dozorczyni, która stoi w bramie i wykłóca się o wszystko. To oczywiście nie wszystkim się podoba, przede wszystkim władzom lokalnym. Bo wiadomo, oni nie lubią maruderów i woleliby, żeby wszyscy zachwycali się ich nowymi rozwiązaniami.
W Warszawie też osadzona jest jej twórczość. Ale autorka opisuje ją bez Złotych Tarasów, dla niej Warszawa jest "prowincją". Literatura Chutnik zakorzeniona jest również głęboko w teoriach feministycznych, badaniach nad płcią kulturową oraz "urban studies", które pozwalają pisarce na wyraźne ukazanie konfliktów wewnątrzmiejskich. - Jedną z dyskusji opisałam w "Kieszonkowym atlasie kobiet", a dotyczyła Bazaru na Banacha, który w czasie powstania warszawskiego był miejscem kaźni ludności cywilnej. Po rewitalizacji miasto zastanawiało się z mieszkańcami, jak powinien się teraz nazwać. Nazwa historyczna to zieleniak, ale przecież kojarzy się jednoznacznie ze straszną historię. Pojawiły się więc głosy, by nazwać to miejsce zupełnie inaczej - tłumaczyła.
Chutnik w swoich książkach zajmuje się również sprawami kobiet: - Myślę, że po 1989 roku dodano nam obowiązek bycia "super ekstra" w pracy - odpowiedziała na pytanie dotyczące tego, czy kobiety współczesne mają te same problemy, co ich matki i babki. - Ale same też od siebie tego wymagamy - mówiła.
Na czarny protest wysłała niedawno bohaterki swojej powieści "Cwaniary", dopisując jej drugie zakończenie. - To był pomysł dość nagły, gdyż wielokrotnie spotykałam się ze stwierdzeniami czytelniczek, że "no tu by się przydały cwaniary", bo one zrobiłby z tym porządek. Nie chodziło tylko o czarny protest, bo przywoływane były przy różnych okazjach - opowiadała. - Bardzo lubię te bohaterki, więc chętnie do nich wróciłam i napisałam tekst. To był żarcik, że aż bohaterki fikcyjne muszą do nas przyjść i wziąć sprawy w swoje ręce. Cwaniary ewidentnie powołane były po to, żeby walczyć o różne sprawy - tłumaczyła.
Autorce podoba się wizja, w której jej literatura osadzona jest blisko spraw społecznych, obyczajowych i politycznych. Ale przyznaje też, że nie tylko to ją interesuje, czego świetnym przykładem jest "Jolanta", najnowsza książka Chutnik. - "Jolanta" w jakieś mierze jest dalszym ciągiem historii o tym, jak nasza przeszłość, przede wszystkim rodzinna, nie pozwala dalej iść i trzyma w miejscu niczym guma przyklejona do buta - mówiła.
Spotkanie z pisarką zakończyła zapowiedź jej nowej książki - "Smutek cinkciarza", która w ręce czytelników trafi 26 października. - To opowieść oparta na zbrodni, która wydarzyła się w Polsce i została już rozwiązana, czyli wiemy kto zabił i kto jest ofiarą. A my tylko zastanawiamy się, jak do tego doszło - tłumaczyła Chutnik. Nie będzie to trzymający w napięciu kryminał, ale powieść, w którą wplecione zostały wątki z dzieciństwa autorki.
Monika Nawrocka-Leśnik
- Festiwal Fabuły: "Być polską pisarką. Sylwia Chutnik"
- prowadzenie: Agnieszka Gajewska
- CK Zamek
- 13.10