Jako nastolata młodsza zaczytywałam się w książkach Kornela Makuszyńskiego, Małgorzaty Musierowicz, Zbigniewa Nienackiego i Edmunda Niziurskiego. Oglądałam wszystkie ekranizacje ich powieści, niektóre nawet po kilkanaście razy. Kiedy nie tak dawno na MirKu (Miejski Regał Książkowy - przyp. red.) trafiłam na Szaleństwa panny Ewy, nie wahałam się ani chwili... i dziś ten tytuł uzupełnia moją biblioteczkę. Przeczytałam go oczywiście po raz kolejny, ze łzą w oku. Wiem, że to sentymentalne i dziaderskie (tak, tak, tego słowa używało się kilka lat temu i teraz na pewno istnieje odpowiedniejsze) dyrdymały, ale powrót do pasji i energii młodych bohaterów uwalnia, przynajmniej u mnie, pokłady endorfin!
Dlaczego to wspominam? Bo podobnie czułam się podczas lektury Klubu Enigma. Na chwilę zapomniałam, że muszę jeszcze to czy tamto, bo kompletnie pochłonęło mnie życie i problemy szóstoklasistów z Wildy, gdzie nomen omem mieszkam: Marcela, który miał cukrzycę, przewrażliwionych rodziców i marzył o psie; bliźniaków Inki i spóźnialskiego Kokosa (zgaduj zgadula jak mieli na imię, bo ich mama i tata naprawdę zaszaleli albo rozszyfrujcie kombinację - Romaniuk i taką opcję daje czytelnikom), oraz nowego w klasie Wowy Bojko - chłopak jest geniuszem matematycznym i emigrantem, przyjechał z mamą pielęgniarką do Poznania, gdzie mieszka jego babcia, po tym jak Rosja napadła na Ukrainę.
Książka Romaniuk ma chyba same zalety. Począwszy od czarnobiałych i minimalistycznych, choć niepozbawionych szczegółów ilustracji/szkiców jak z marginesów zeszytów szkolnych autorstwa Asi Gwis, przez samą fabułę oczywiście, po język jakim posługują się postaci. Czytając Klub Enigma miałam wrażenie, że podsłuchuję rozmowy mądrych, empatycznych i zabawnych dzieciaków w tramwaju.
- Czy mówią ci coś nazwiska Rejewski, Zygalski i Różycki? - zaczął niepewnie.
- To jacyś kolesie z szóstej ce albo de? - Kokos zmarszczył czoło zamyślony.
- Nie, skąd. Marian Rejewski, Henryk Zygalski, Jerzy Różycki.
- Czyli Maniek, Heniek i Jurek. No i ? - zniecierpliwił się Kokos. - Co to za lista? Laureaci konkursu Kangur? Chętni do pocztu sztandarowego? Trojaczki z Rataj?
- Nie, to kryptolodzy.⃰
No i doszliśmy do sedna... oraz tytułu książki. Nie zdradzając za wiele powiem tylko, że to Kokos z Marcelem założyli Klub Enigma (dopiero w tzw. międzyczasie dołączyli do niego również Inka i Wowa), który miał być "wartościowym hobby" dla rodziców. Oni natomiast w planach mieli dużo więcej. Chcieli działać w internecie i tropić fake newsy, być "hakerami w służbie dobra"! Podejrzana onlajnowa zbiórka na karmę dla psów z Ukrainy, które straciły swoich opiekunów w czasie wojny, doprowadziła ich do handlarzy psów: Szarloty i Szpuli, którego ojciec stróżował w Okrąglaku. W akcji (bo dzieciaki zdroworozsądkowo zwróciły się o pomoc do zaprzyjaźnionego dorosłego) wzięła udział też ciotka jednego z nich, która była weterynarką i jej dwie stażystki. Ale los psów nie był też obojętny wolontariuszom ze schroniska w Gaju (gdyby ktoś szukał przyjaciela albo chciał pomóc).
W Klubie Enigma wszystkiego jest w sam raz: historii, matematyki... i języków obcych - mam na myśli też ten, jakim posługują się ludzie młodzi. Oprócz klasycznych dialogów pojawiają się w książce również wyimki z ich rozmów w internecie ze specyficznymi skrótami czy określeniami etc. Fajnie wiedzieć, że w momencie wymiany/ewolucji języka młodzieżowego, w Klubie Enigma pojawi się nowy zapis tych rozmów. Tym samym książka nie straci na aktualności przynajmniej w tym wymiarze. Ale w sumie sądzę, że w żadnym. Bo Romaniuk skorzystała z motywów ponadczasowych i nośnych zarazem (ale życzę sobie i przede wszystkim Ukraińcom i Ukrainkom, żeby wojna, którą toczą z Rosją była już tylko przykrą historią), z precyzją podzieliła miejsce w książce pomiędzy wątek maszyny szyfrującej, wyjaśniając możliwie prosto jak działa i kiedy z niej korzystano, a zagadkę, której rozwiązania podjęli się koledzy z klasy.
Choć osią Klubu Enigma (ten zmienił później nazwę na Bandę z Wildy) są zagadki i szyfry, przez co łatwo ją zaszufladkować, to zapewniam, że jest to tytuł bardziej złożony. To zarówno powieść detektywistyczna na miarę XXI wieku, jak i np. klasyczna drogi. A tę musi np. przemierzyć Marcel (na szczęście nie w pojedynkę), by zacząć normalnie żyć. I w sumie jego tata również, bo to on musi mu na to pozwolić. W końcu też Klub Enigma to opowieść o przyjaźni, zgodzie na różnorodność i niezgodzie na niesprawiedliwość. O tym, że młodzi mogą stworzyć lepszy świat. A my dorośli - jeśli nie pomagamy, to przynajmniej im w tym nie przeszkadzajmy...
Monika Nawrocka-Leśnik
⃰ fragment z Klubu Enigma. Bandy z Wildy, s. 34
- Agata Romaniuk, Klub Enigma. Banda z Wildy
- ilustracje: Asia Gwis
- Wydawnictwo Zygzaki (Grupa Wydawnictwa Poznańskiego)
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024