Przypadki miłosne to dość nietypowa książka: łączy w sobie zbiór opowiadań, poradnik z ćwiczeniami i cykl wywiadów. Jak narodził się pomysł na tak niecodzienną formułę?
Violetta Nowacka: Z Anią zawsze tworzymy wspólnie: jedna ma pomysł, druga dokłada swój i powstaje coś nowego. Nazywam to cudem synergicznego tworzenia. Tak naprawdę nie wiem, jak pomysł się narodził, ale chciałyśmy stworzyć niezwykłą książkę, która będzie dla ludzi interesująca.
Anna Skoczek: Chciałyśmy napisać poradnik, który mógłby zmienić albo chociaż wpłynąć na czyjeś życie. Sama czytam poradniki i wiem, że często pomijam rozdziały, które mnie nie dotyczą. Rozwiązaniem tego problemu miały być właśnie opowiadania. Do ich napisania zaprosiłyśmy Nataszę Sochę. Czytelnik może wczuć się w ich fabułę, nawet jeśli aktualnie dany problem go nie dotyczy, a później otrzymuje porcję psychologicznej wiedzy. Tak jak przy nagrywaniu naszego podcastu, wyszłyśmy z założenia, że ta wiedza powinna być użytkowa i lekkostrawnie podana. Dlatego przyjęłyśmy formę wywiadu z psychologiem. Zadaję w nich Violi pytania jako zwykła kobieta i koleżanka. Na koniec Viola przygotowała część poradnikową z ćwiczeniami. Oprócz rozwiązywania problemów, które pojawiły się już w życiu czytelniczki, chcemy też im zapobiegać. Dzięki opowiadaniom i testom książka może też nas przygotować na różne sytuacje. Dajemy więc narzędzie, które przygotowuje nas na ciężkie czasy.
Natasza Socha: Ludzie lubią czytać historie, w których mogą odnaleźć siebie. Mogą to zrobić, czytając opowiadania, których bohaterami są konkretne osoby. Nagle okazuje się, że Kasia z opowieści jest twoim lustrem i macie wspólne doświadczenia. Łatwiej się z tym utożsamić i odkryć, że dany problem istnieje i nie dotyczy tylko ciebie. Dalej w książce można przeczytać komentarz ekspercki z diagnozą problemu oraz poradnik. Takie połączenie jest nowe i dla czytelniczek bardziej zjadliwe niż naukowy poradnik, gdzie fachowe terminy mogą być trudne do zrozumienia. Wydaje mi się także, że obawa przed niezrozumieniem fachowej wiedzy powstrzymuje ludzi przed wizytami u psychologa.
Interesująca jest konfrontacja tekstu literackiego z komentarzem fachowca. Popkultura karmi nas przecież różnymi wzorcami, do których brakuje wyjaśnienia. Wasza książka może więc uwrażliwić, by historii z filmów i seriali nie łykać bezkrytycznie.
A.S.: Dokładnie tak. Takim ekspertem jest Viola, która wiele razy w swojej praktyce spotyka się z takimi przypadkami.
V. N.: Moja wiedza jest podparta życiowymi historiami moich klientów. Mam umiejętność, która pozwala mi uogólnić pojedyncze historie. To są tak zwane "prawdy", które zaobserwowałam i głoszę. Gdy wygłaszam jakąś tezę, to za nią stoi seria potwierdzonych zjawisk, których realnie doświadczyłam w pracy.
Domyślam się, że kwestie, które poruszacie w książce, m.in. zdrady, różnica wieku, czy samoakceptacja, to pewna selekcja możliwych tematów. Co wpłynęło na taki właśnie wybór?
A.S.: Nasze odbiorczynie. Polem badawczym, dzięki któremu wiemy, co jest interesujące, wyczekiwane albo trudne, stał się podcast Przypadki miłosne. Realizujemy w nim różne tematy: przyniesione przez Violę z gabinetu, historie naszych przyjaciółek, ale też zgłoszone przez słuchaczy i słuchaczki. Te dziesięć tematów z książki to najpopularniejsze tematy wśród odbiorców podcastu.
N. S.: To najbardziej typowe problemy. Pojawiają się też w listach od czytelniczek. Opowiadają w nich, że przytrafiły im się podobne historie. Każdemu z nas wydaje się, że jego los jest niepowtarzalny i najtrudniejszy, ale to nie zawsze jest prawda. Wybór tematów do książki pokazuje kobietom, że nie są same. Koleżanka za ścianą, sąsiadka zza płotu i tysiące innych kobiet mogą być w podobnej sytuacji.
A.S.: Natasza poruszyła też kwestię celu powstania tej książki. Oprócz dostarczenia rozrywki i narzędzi do samorozwoju chodziło nam też o dodanie otuchy kobietom i mężczyznom. Jak wiemy, oni też czytają naszą książkę. Chciałyśmy pokazać, że problem sam w sobie to nie koniec świata. Podobne historie przeżyło wiele osób przed nami i najważniejsze to wiedzieć, jak je udźwignąć, by na życiowej ścieżce się nie załamać.
V. N.: Przy czym pamiętajmy, że inne tematy nie odbiegają znacząco zapotrzebowaniem na omówienie. W wynikach popularności odcinków podcastu niektóre z nich dzieliły ułamki procent. Mamy więc materiał nawet na kolejną książkę. Z mojego punktu widzenia, otucha, o której mówiła Ania, przekłada się na chęć rozwiązania swoich problemów i otwarcie się na wizytę u terapeuty. Poradnik to pierwszy kontakt z tematem, a żeby go dogłębnie zbadać i przepracować, może być potrzebny specjalista.
N. S.: To ważne, bo wiele kobiet wstydzi się swoich problemów. Wydaje im się, że są beznadziejne, bo coś im w życiu nie wyszło: straciły pracę, rozwodzą się, albo facet je zdradził. Na to nakłada się wychowanie i to, ile razy musiały słuchać, że się do niczego nie nadają. Dlatego mają poczucie winy, gdy coś się nie układa. Historie innych kobiet pokazują, że to nie musi być ich wina, i że nie są w tym same.
W opisywanych przez Was historiach dużo jest krzywdy, przekraczania granic, traumy. Z drugiej strony, można tę perspektywę odwrócić i potraktować Waszą książkę jako materiał do nauki granic i poznania tego, co w relacjach negatywne, a co pozytywne.
A.S.: To duża zasługa Nataszy, która napisała opowiadania według zasad biblioterapeutycznych, jak przeczytałam w jednej recenzji. Bardzo chciałyśmy, by czytelnicy mogli zauważyć negatywne strony relacji, ale też zwrócić uwagę na to, co dobre.
N.S.: Opowiadania są zajawką, po której wchodzi "mięso", dzięki któremu czytelnicy mogą się czegoś nauczyć, rozwiązać swój problem, albo stwierdzić, że potrzebują terapii. Widzą, że nie ma w tym nic wstydliwego.
V.N.: Dodam jeszcze istotną rzecz. Jestem za tym, żeby uczyć się odpowiedzialności za wydarzenia, które nam się przytrafiają. Zauważanie norm i granic wiąże się także z rozjaśnianiem w głowie, gdzie leży moja odpowiedzialność, a gdzie zaczyna się odpowiedzialność partnera. Dalszy krok to przyjęcie odpowiedzialności za to, co wnosimy do relacji, a nie za to, co wnoszą inni, i nieprzyjmowanie tego na siebie.
Czy dobrą kontynuacją Przypadków miłosnych byłaby książka, która patrzy na relacje z męskiej perspektywy? Mężczyźni czytają Waszą książkę, ale może im brakować męskiego spojrzenia. Podczas jej lektury wiele razy myślałem: "Hej, a jak facet na to patrzy?".
A.S.: Chcemy być szczere w tym, co robimy, a książka opiera się na koleżeństwie, "babskości" i sile kobiet. Jeśli ta książka trafi do rąk mężczyzn, to pokaże im kobiecą perspektywę. To o tyle istotne, że mężczyźni często nie mają pojęcia, jak kobiety działają i jak myślą. Ta druga strona, czyli męska perspektywa, jest nam jednak bliska i pomysł na drugi odcinek książki kiełkuje już w naszych głowach.
N.S.: Pytanie tylko, czy wtedy ktoś nie zarzuci nam braku autentyczności. Bo jak możemy pisać o tym, co czuje i co myśli mężczyzna? Chodzi przecież o to, żeby mężczyzna o tym opowiedział. Przydałby się męski punkt widzenia, ponieważ panowie zarzucają czasem kobietom, że one lepiej wiedzą, co on ma w głowie i co czuje. To dobry pomysł, żeby zaprosić męską część słuchaczy, by mogła opowiedzieć o sobie.
V.B.: Tę perspektywę poruszają też odcinki podcastu. Uczymy kobiety widzieć i rozumieć świat mężczyzn i nie wymagać od nich bycia kobiecymi. Jednocześnie to, co piszemy i mówimy, spotyka się z entuzjazmem mężczyzn. Słyszymy od nich: "My właśnie tak myślimy! Fajnie, że nasze żony o tym usłyszą!". Kto wie, może wykiełkuje z tego kolejna książka.
Pani Nataszo, jak wyglądała praca nad opowiadaniami? Czy miała Pani ścisłe wytyczne, co pisać, czy pełną swobodę twórczą?
N. S.: Przede wszystkim nie wchodziłyśmy sobie nawzajem w kompetencje. Na początku ustaliłyśmy tematy i później do każdego z nich przygotowywałam opowiadanie. Wysyłałam je do dziewczyn, żeby wspólnie je podrasować i dopasować bardziej do tematu. Nie było konfliktów ani dyktowania, co kto ma pisać. Opowiadania są na tyle uniwersalne, że dotykają danego problemu, ale nie poruszają wyłącznie jednej jego strony. Mają pokazać, że pewne zjawisko istnieje i z czym mierzą się przeżywający je ludzie. Dalej omawia się ten temat w wywiadzie, więc teksty muszą być spójne, ale nie na tyle, żebyśmy ingerowały sobie nawzajem w pisanie. Mamy też podobne podejście do wielu spraw.
V. N.: Tu znowu zadziałała synergia. Gdy ludzie się znają i lubią, to tworzą lekko i łatwo. Z Nataszą znam się 25 lat, z Anią też się dobrze znamy, i to się zazębia. Dobrze się znać, bo wtedy wiedza sama wkomponowuje się w dzieło.
A.S.: Podsumowując, kumplujemy się od wielu lat i się lubimy. Nie jesteśmy zbiorem autorek z castingu, tylko same się znalazłyśmy. To, co robimy, jest prawdziwe.
Jaką jedną myśl z książki chciałybyście przekazać czytelnikom naszej rozmowy, a jednocześnie potencjalnym czytelnikom Przypadków miłosnych?
V. N.: Ideą książki i jej klamrą jest taka teza: żeby tworzyć udane związki i się w nich rozwijać, należy zacząć od relacji ze sobą. Poznawajmy siebie i twórzmy dobrą relację sami ze sobą. Traumy, niska samoocena, czy wewnętrzne bariery stoją na przeszkodzie do budowania relacji z drugim człowiekiem. Mówimy tutaj o miłości własnej, bez której udane związki nie będą możliwe.
A.S.: Książkę zaczynamy i kończymy tym, by siebie poznać i stwierdzić "jesteś fajną kobietą lub fajnym facetem - lubię cię. Kumplowałabym się z tobą, gdybyś był/była osobną jednostką".
N.S.: Też się pod tym podpisuję. Po książkach, które napisałam, i listach od czytelniczek dochodzę też do wniosku, że w związkach ważna jest komunikacja. Powinno się rozmawiać, a nie chować w sobie wszystkiego, by świat domyślał się, o co nam chodzi. Bo świat się nie domyśli. Bywa tak, że związki rozpadają się nie z wypalenia uczucia, ale dlatego, że skończyły się rozmowy o tym, co nas boli. Gdy przestaje się o tym mówić, a milczenie trwa latami, to prędzej czy później związek przestaje istnieć.
Rozmawiał Paweł Binek
- Anna Skoczek, Violetta Nowacka, Natasza Socha, Przypadki miłosne
- Wydawnictwo Pascal
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024