Teatr oparty na słowie

Adaptacji, scenariusza i reżyserii podjął się Radosław Stępień, znany między innymi z realizowanej w Teatrze Nowym w 2020 roku "Matki" czy również nieobcych nam "Prezydentek", które wystawił w 2022 roku w Teatrze Ludowym w Krakowie. Scenografia (o której więcej później) i kostiumy to zasługa Łukasza Mleczaka. Muzykę, która na liście zalet tego spektaklu znalazła się w ścisłej czołówce, stworzył Bartosz Dziadosz, a za wizualizacje, które dodały całości jeszcze więcej głębi i onirycznego klimatu odpowiadała Maria Majkowska.
Mimo owacji na stojąco, jakimi "Rejs" został nagrodzony w premierowy weekend (i z których szydziła - niewątpliwie z sympatią - obsada "Pieścidełka" w Teatrze Polskim w trakcie swojego jubileuszowego spektaklu) było na "mojej" widowni sporo luk. Gombrowicz nie jest prostym materiałem, a spektakle z niego wyrastające nieczęsto stają się tymi, po które sięgamy w ramach relaksu po długim, nużącym tygodniu w pracy. Są jednak silne przesłanki do tego, by zaplanować sobie wizytę w Nowym, wyjść na brzeg i wyostrzyć wzrok za jednym ze statków. Oto one:
Jan Romanowski - ciekawy, zaangażowany i jednocześnie lekko nieobecny, jakby sam poruszał się na granicy jawy i snu. Odniosłam jednak wrażenie, że podawany tekst momentami mu się wymykał; recytował go chwilami szybko, trochę pobieżnie, jakby wisiało nad nim widmo zapomnienia ciągu dalszego. Brakowało mi trochę zatrzymania się nad potęgą tekstu - nie z patosem, nie z uświęceniem, a z większym zanurzeniem się w poukrywanych w nim sensach. Trochę tak, jak zrobił to w Młynarskim - choć oczywiście zdaję sobie sprawę ze specyfiki i odmienności tych tekstów kultury.
Romanowski w Młynarskim nigdzie się nie spieszył, był cudownie obecny, uważny i całkowicie pochłonięty każdym wypowiadanym zdaniem. Nie zmienia to faktu, że jego kreacja w "Rejsie" zasługuje na uznanie - udało mu się w głosie Gombrowicza połączyć satyrę, farsę i pastisz gawędy, a jednocześnie nieuchwytne, ale bardzo namacalne rozterki.
Po drugiej stronie lustra prowadził nas Mikołaj Grabowski. Refleksji nad tekstem było więcej i choć zdarzały się drobne potknięcia (a i tempo bywało zawrotne), całość wybrzmiewała z siłą, którą chciałabym odczuwać od początku spektaklu. Bardzo podobał mi się koncept oparty na podziale sceny na przestrzeń jawy - to, co z przodu, i snu - to co w głębi, za półprzezroczystą zasłoną. Co jest prawdą, a co wyobrażeniem? Co jest lękiem, a co nadzieją? Co wydarzyło się naprawdę, a wspomnienie czego przybrało już kształt, który dawno wylał się za ramy określonej przez rzeczywistość formy? Do tego dochodzą dwie perspektywy - Witolda młodego i Witolda dojrzałego, dwa odbicia tej samej postaci.
"Rejs" to teatr oparty na słowie. Język Gombrowicza to dworska gawęda oparta na zabawie formą literacką, groteską, hiperbolą i ironią. Nie do wszystkich on trafi, docierały do mnie głosy o jego przegadaniu, sama też siedziałam między dwiema parami, dla których pierwsza część spektaklu była zarazem i ostatnią, bo po przerwie zdecydowały się już nie wrócić na widownię. Dla mnie to spotkanie z Gombrowiczem było spotkaniem satysfakcjonującym, ożywczym, jednym z tych, na które chętnie za jakiś czas wróciłabym.
Specyfika premier ma to do siebie, że z jednej strony - porywa nas świeżością, nowością formy i zderzeniem z materiałem, którego w tej postaci jeszcze nie oglądaliśmy, z drugiej zaś - aktorzy jeszcze nie są tak mocno zakotwiczeni w postaciach, jeszcze się z nimi docierają, odkrywają ich kształt, załamania, rysy. Dlatego lubię (i zachęcam do tego samego) wracać na spektakle po jakimś czasie, bo nierzadko okazuje się wtedy, że jest to zupełnie inna opowieść niż ta, z którą mieliśmy do czynienia na samym początku. Z każdego spotkania z Gombrowiczem wypływa wartość - niezależnie od tego, czy jest to pierwsze, trzecie czy siódme. W "Rejs" z pewnością wybiorę się po raz drugi. Widzimy się "Somwhere over the rainbow?"
Marta Szostak
- "Rejs", reż. Radosław Stępień
- Teatr Nowy
- premiera: 27.09
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Miała pseudonim "Zo"

Między nami po ulicy, pojedynczo i grupkami...

Pyrkon laureatem najważniejszej nagrody turystycznej
