Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Prawdziwa, fascynująca historia

- Każda postać historyczna była człowiekiem z krwi i kości, ale polityka historyczna sprawia, że w zbiorowej świadomości istnieje tyle stereotypów. Bona była piękna, przedsiębiorcza i silna. "Urodziła się, by rządzić mężczyznami", ale polskiej szlachcie się to nie spodobało, dlatego została tłustą trucicielką. Jadwiga z kolei miała pasować do ideału żony, więc jej biografię okrojono z wielu wątków. A to z nią Krzyżacy prowadzili rozmowy dyplomatyczne! Musiała być naprawdę nietuzinkową kobietą... - mówi Agnieszka Jankowiak-Maik*, autorka książki Historia, której nie było.

. - grafika artykułu
Agnieszka Jankowiak-Maik, fot. Konrad Maik

Twoja pierwsza książka Historia, której nie było pojawiła się dość niespodziewanie...

Chciałam zrobić niespodziankę i dlatego bardzo długo trzymałam to w tajemnicy. Nie chciałam się też rozpraszać, bo wiedziałam, że będzie dużo pytań, a jako młoda mama mam naprawdę mało czasu. Kilka razy myślałam zresztą, że nie dam rady jej skończyć, i wtedy cieszyłam się, że nikt nic nie wie, bo nie będzie siary. Książkę wymyślił Rafał Czech, mój redaktor prowadzący, który odezwał się kiedyś do mnie na Instagramie. Pomysł na "historię, której nie było" wydał mi się szalony i trudny. Nie ukrywam, że próbowałam go przekonać do innego klucza. Bałam się, że nie podołam temu wyzwaniu, ale na szczęście Rafał był bardzo uparty. I im dłużej myślałam, tym więcej szufladek w głowie się otwierało. I wyszła z tego fajna książka!

Pisałaś ją w najtrudniejszym momencie życia, wkrótce po narodzinach syna - Jasia. Wiele mam w tym czasie śpi po dwie godziny na dobę. Twój syn pozwolił Ci na pisanie?

Sama nie wiem, jak to mi się udało. Jestem osobą bardzo aktywną, wszędzie mnie pełno i zawsze wymyślam sobie zadania. Bałam się, że po urodzeniu dziecka będę musiała zrezygnować ze wszystkiego, i gdyby nie wsparcie rodziny, pewnie by tak było. Życie z niemowlakiem to jednak jazda bez trzymanki, do tego na hormonalnym haju. Kiedyś dzieci wychowywała cała wioska i u mnie też tak trochę jest - mam ogromną pomoc całej rodziny. Cała rodzina miała dyżury "spacerowe". Mój mąż ma wolny zawód, wychowujemy dziecko po partnersku i przez długi czas to on wstawał do Jaśka w nocy. Czasem nie pisałam tygodniami, bo po prostu nie miałam siły. Pisanie było wielkim wyzwaniem, ale jednocześnie wspaniałą odskocznią, musiałam tylko nauczyć się pracować wtedy, kiedy mogę, a nie wtedy, kiedy chcę. Dzięki temu zrozumiałam, że wena to mit. Trzeba po prostu pisać, a później poprawiać. I pisać dalej.

Zwracasz się do czytelników przez "ty", używasz swobodnego języka, piszesz np. że Kazimierz Wielki lubił balować. Co chciałaś osiągnąć takimi zabiegami?

Historia jest fascynująca, ale wiele książek naukowych jest za trudnych dla osób, które nie są specjalistami. Moim celem jest popularyzacja i dotarcie do ludzi, którzy jeszcze nie wiedzą, jaka to może być frajda! Bardzo szanuję ogromną pracę badaczek i badaczy, staram się oddać im hołd w mojej książce, ale jednocześnie chciałam stworzyć wersję pop. Jest to rzetelne, jest bogata bibliografia, ale chciałam pisać tak, jak o historii staram się opowiadać. Na luzie i swobodnie. Wierzę, że jeśli złapiemy uwagę odbiorcy, zaciekawimy go, to jest szansa na kolejne etapy wtajemniczenia. Najważniejsze dla mnie jest to, że historię tworzyli tacy ludzie jak my. Mieli swoje problemy, emocje, potknięcia i z różnych powodów, które demaskuję w książce, ktoś tak, a nie inaczej ich historię opowiedział.

Przypuszczam, że za tę książkę pokochają Cię młodzi, a nauczyciele znienawidzą. Młodzież chętnie podejmuje kontrowersyjne tematy i z pewnością na lekcji będzie tak: proszę pani, a Babka od histy pisze, że nie było chrztu Polski, a co najwyżej chrzest Mieszka I.

Ha! ha! Od niedawna jestem na TikToku i faktycznie młodzież polubiła ten punkt widzenia. Ale sama jestem nauczycielką i naprawdę lubię uczniów, którzy pytają, kwestionują, poszukują i się buntują. Myślę, że jest wielu takich nauczycieli jak ja. Serio! Co więcej, nauczyciele znajdą w tej książce inspiracje do lekcji, bardzo dużo smaczków i gotowych pomysłów do pracy ze źródłem. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle!

Od wielu lat walczysz, by w historii Polski więcej miejsca poświęcano kobietom. Jak dotąd w podręcznikach historii były one niemal nieobecne. Wydaje mi się, że w Twojej książce kobiet i mężczyzn, którzy zapisali się w dziejach Polski, jest mniej więcej po równo. Mam rację?

Tak, podręczniki są pełne historii politycznej i wojskowej i pomijają historię kobiet czy życia rodzinnego. Uważam, że to bardzo niesprawiedliwe, bo, jak mówiła Michelle Perrot, "historia bez kobiet jest raczej niemożliwa". Starałam się to pokazać w mojej książce, dlatego niemal w każdym rozdziale poruszam wątki herstoryczne, wplatając je w narrację głównego nurtu, żeby z historii kobiet nie robić getta, ciekawostki, tylko pełnoprawną część. Warto mówić o tym, z czego wynika ta wielka nieobecność. We wstępie wspominam np. o efekcie Matyldy, który dotyczy "wygumkowywania" osiągnięć kobiet w nauce. To zjawisko rozszerza się na wszystkie dziedziny. Stąd np. wątki o stereotypach.

Przedstawiasz sylwetki kobiet, które dokonały wielkich rzeczy, tymczasem większość z nas zna je jedynie pobieżnie. O królowej Jadwidze wiemy, że była "cicha i pokornego serca", a Bona Sforza przywiozła do Polski włoszczyznę. Tymczasem, Ty piszesz, że Jadwiga dowodziła wyprawą wojenną, a Sforza nie była żadną trucicielką, lecz potężną i mądrą "bizneswoman"!

No bo były! Każda postać historyczna była człowiekiem z krwi i kości, ale polityka historyczna sprawia, że w zbiorowej świadomości istnieje tyle stereotypów. Bona była piękna, przedsiębiorcza i silna. "Urodziła się, by rządzić mężczyznami", ale polskiej szlachcie się to nie spodobało, dlatego została tłustą trucicielką. Jadwiga z kolei miała pasować do ideału żony, więc jej biografię okrojono z wielu wątków. A to z nią Krzyżacy prowadzili rozmowy dyplomatyczne! Musiała być naprawdę nietuzinkową kobietą...

Rozwiewasz w książce wiele mitów, m.in. ten o chrzcie Polski, którego nie było, o Ordonie, który wcale nie zginął w reducie artyleryjskiej. Mało tego! Piszesz, że nie było cudu nad Wisłą, a zwycięstwo dała nam działalność radiowywiadu i kryptologów. Podważasz podwaliny polskiej mitologii narodowej! Nie boisz się?

Czego? Na LubimyCzytać.pl, największym portalu do oceniania książek, dostałam "jedynkę" już na miesiąc przed premierą, czyli, choć prawie nikt książki jeszcze nie czytał, już wzbudza emocje. Wiem, że pewnie będzie jakiś hejt, ale jestem już zaprawiona w bojach. Emocje i żywiołowe reakcje są dobre. Zmuszają do dyskusji. Oczywiście rozmawiać będę tylko z osobami, które przyjdą z konstruktywną krytyką, a przynajmniej przeczytają książkę przed wystawieniem jej oceny.

Trochę mitów obaliłaś, ale jest ich przecież jeszcze wiele. Z jakimi chciałabyś się zmierzyć w drugim tomie Historii, której nie było?

Jeszcze nie wiem, czy druga część będzie pisana według dokładnie tego samego klucza, ale pomysłów na pewno mi nie zabraknie. W końcu Elżbieta Batory i Wlad Palownik wcale nie byli wampirami! Szok, co? Gwarantuję, że pomysłów mi nie zabraknie.

Rozmawiał Szymon Mazur

*Agnieszka Jankowiak-Maik - absolwentka Wydziału Historycznego i studiów doktoranckich UAM w Poznaniu, nauczycielka historii i aktywistka edukacyjna. Jako Babka od histy prowadzi popularnego bloga edukacyjnego, który propaguje przystępną wersję historii. W 2021 r. została laureatką Nagrody im. Ireny Sendlerowej "Za naprawianie świata". 27 kwietnia ukaże się jej książka Historia, której nie było.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022