Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Mój styl ruszył własną drogą

- Wskoczycie w realia ludzkości "wieloplanetarnej", ale poznacie raptem wycinek tego świata - planetę wulkaniczną i tonącą w długach kopalnię Infernopolis - mówi o swojej debiutanckiej powieści Diabeł już tu nie mieszka Mikołaj Manicki*.

. - grafika artykułu
Mikołaj Maria Manicki, fot. archiwum prywatne

W 2015 roku otrzymałeś wyróżnienie w konkursie "Poznań Fantastyczny" za opowiadanie Oksydante i ptaszek. Nie był to Twój pierwszy i ostatni sukces literacki. Jak wyglądała Twoja aktywność autorska na przestrzeni ostatnich lat?

Od tego czasu wydarzyło się całkiem dużo. Publikowałem w "QFancie", "Creatio Fantastica" oraz "Czasie Literatury" -  i to pierwsze w historii tego kwartalnika opowiadanie fantastyczne. Kolejne teksty znalazły się w antologiach Flash fiction i Ku gwiazdom, które były owocem głośnych konkursów Korporacji Ha!art i Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej. Przez te wszystkie lata doceniali mnie pisarze tacy jak Ziemowit Szczerek, Juliusz Strachota, Michał Cetnarowski czy Piotr Bojarski. I właśnie teraz uświadomiłem sobie, że stało się nawet więcej niż "całkiem dużo", zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, jak żmudną robotą jest pisanie.

Do tej pory specjalizowałeś się w opowiadaniach. Diabeł już tu nie mieszka jest Twoim debiutem powieściowym, o którym mówisz, że stanowi mariaż thrillera, science fiction oraz psychologicznej powieści obyczajowej.

To prawda. Wybierając nową książkę do czytania, lubię, gdy reprezentuje inny gatunek niż poprzednia. Najbardziej jednak lubię powieści, w których gatunki potrafią się ładnie przeplatać, tworząc własne, oryginalne spektrum doznań dla odbiorcy, i tak właśnie chciałem napisać Diabła. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Jedni docenią opisy futurystycznych maszyn i warstwę światotwórczą, inni niepokój wynikający z obecności w historii psychopaty. Chciałem też zaskoczyć doborem postaci, mamy tu górników, papieża, a nawet rudą femme fatale. Książkę popychają przede wszystkim dialogi, co powinno zachęcić czytelników preferujących życiowy charakter powieści obyczajowych.

Co możesz powiedzieć o fabule?

Wskoczycie w realia ludzkości "wieloplanetarnej", ale poznacie raptem wycinek tego świata - planetę wulkaniczną i tonącą w długach kopalnię Infernopolis. Gdy pewnego dnia w tajemniczych okolicznościach umiera kierownik zakładu, a jego miejsce zajmuje charyzmatyczny Yudhi Susilo, sprawy zaczynają się jeszcze bardziej komplikować. I to wcale nie z powodu przeszłości, przed którą Susilo ucieka. Być może kopalnia skrywa sekret, który niebawem ściągnie na nich uwagę całego świata. Pozostaje pytanie, jak zareaguje na to zespół i czy będzie trzymał się razem do samego końca.

Przestawienie się z krótkiej formy literackiej na dłuższą było trudne czy stanowiło raczej naturalny etap rozwoju pisarskiego?

Opowiadania to dla mnie lonżownik, gdzie człowiek uczy się z siodła, jak konia wstrzymać, obrócić i zaplątać mu wodze pod szyją. Krótka forma powinna przysposabiać do sprawnego intrygowania, precyzyjnego opisywania i chwytliwych dialogów. Nie ma tam wiele miejsca na inne sprawy. Żeby się rozwijać, trzeba wyjechać na łąkę, runąć w galop, poznać siłę, możliwości, ale i zdradzieckość tego rzemiosła. W przeciwnym razie nigdy nie zostanie się jeźdźcem. Przychyliłbym się do stwierdzenia, że jest to naturalny etap rozwoju pisarskiego, przynajmniej dla tych, którzy traktują pisanie poważnie.

Jakiego rodzaju literatura fantastyczna, jacy autorzy byli dla Ciebie inspiracją na początku Twojej drogi autorskiej i czy to się zmieniło?

Żarówką, która mimo upływu lat się nie przepala, jest Stanisław Lem. Zadedykowałem mu zresztą swoje pierwsze opublikowane opowiadanie. Bez względu na to, czy się twórczość Lema lubi, czy nie, wykarczował sobie drogę do statusu absolutu polskiej fantastyki naukowej. Wiele się od niego nauczyłem, ale już jakiś czas temu mój styl ruszył własną drogą i nie ogląda się za siebie. Docieram w nowe miejsca, gdzie znajduję świeże inspiracje. Dla przykładu: jakiś czas temu wpadła mi w ręce zupełnym przypadkiem powieść Stanisławy Fleszarowej-Muskat. Wstępna diagnoza: pisarka prozy kobiecej sprzed kilku dekad. Mam pewne konkretne gusta, nie obiecywałem sobie dużo, a jednak znalazłem coś magicznego w jej dialogach. Zwracam uwagę, że cały czas mówię o aspektach technicznych, bo te najważniejsze, twórcze inspiracje - czyli fabuła i jej egzekutorzy - to moim zdaniem coś, co zawsze pochodzi z wnętrza, z osobistych doświadczeń, buntów czy afirmacji danego człowieka.

Na stronie Wydawnictwa IX, a więc wydawcy książki, można przeczytać, że namieszasz w polskiej fantastyce. Może to już się stało?

Jak każdy pisarz znajduję się stale w specyficznym miejscu, w którym nie mam wpływu na wiele czynników decydujących o sukcesie. Dzisiaj książka to przede wszystkim produkt marketingowy, a dopiero potem sztuka. Nie jest łatwo zyskać uwagę czytelnika. Na rynku są setki świetnych książek. Daję z siebie wszystko i mam mnóstwo pasji do literatury, ale to czytelnicy zadecydują, czy pozwolą się tym zarazić.

Rozmawiał Mateusz Malinowski

*Mikołaj Maria Manicki - (ur. 1992) polski pisarz i felietonista. W swojej prozie łączy zagadnienia z zakresu fizyki, teologii, filozofii, psychologii i ekonomii. Fabułę często buduje poprzez aforyzmy i dynamiczne, błyskotliwe dialogi. Debiutował opowiadaniem Syntetycznie organiczni (2013). W następnych latach jego proza pojawiała się w czasopismach takich jak "QFant" (2016), "Creatio Fantastica" (2018) czy "Czas Literatury" (2020). Jest laureatem wielu literackich konkursów - m.in.: Wydawnictwa Miejskiego Posnania, Korporacji Ha!art i Polskiej Fundacji Fantastyki Naukowej. Jego debiut powieściowy to Diabeł już tu nie mieszka.

  • Mikołaj Maria Manicki, Diabeł już tu nie mieszka
  • Wydawnictwo IX

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022