Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Kamerzysta poezji

Dom Literatury Biblioteki Raczyńskich dysponuje obfitym archiwum twórczości Mariana Grześczaka - poety, pisarza, dramaturga,  tłumacza oraz współzałożyciela poznańskiej grupy literackiej "Wierzbak". W 2012 roku wydany został pośmiertny zbiór jego utworów pt. Wersety jerozolimskie.  Po ośmiu latach od daty premiery tej książki zrealizowano pomysł stworzenia kolejnego tomu niepublikowanych wcześniej wierszy Grześczaka. Przedostatnie wiersze są zestawem dzieł, które poeta napisał niedługo przed swoją śmiercią.

. - grafika artykułu
Marian Grześczak, "Przedostatnie wiersze" - ilustracja, fot. materiały prasowe

Tomik ten skomponowano kluczem chronologicznym. Przeplatają się w nim utwory poważne i bardziej przewrotne, które najczęściej dotyczą aktu pisania, rozważań na temat przemijania, śmiertelności człowieka lub jego relacji z przyrodą. W utworach Grześczaka często pojawiają się pełne słońca oraz chmur widoki leśne lub polne. Najczęściej podczas prób zatrzymania upływającej chwili, która zrobiła wrażenie na autorze. W jednym z wierszy czytamy: "W kolorowych źrenicach/stopiony miód serca/bąki i osy wyciągają razem z pszczołami,/ a motyle rozlatane na biało,/ żółto i czerwono/ biją im brawo skrzydełkami./Cały świat wstaje do zakochania".

Grześczaka wyraźnie interesował akt tworzenia poezji. W Przedostatnich wierszach można znaleźć kilka utworów, w których autor notuje własne rozważania na ten temat. Czytając wiersz Targ niewolników dowiadujemy się, że proces ten nierozerwalnie wiąże się z ciągłą presją wyboru. Pisanie wymusza konieczność selekcji odpowiednich słów, które służyć mają pięknu. Jest to czynność niemożliwa do zatrzymania, bo poeta nie przestaje tworzyć wraz z momentem odłożenia kartki na bok. Świat nieustannie kojarzy mu się z literaturą, więc nakłada na niego pisarski filtr. Tę kwestię dobrze ilustruje niedługi wiersz nieopatrzony tytułem, dlatego zacytuję go w całości. "Kropka łba/ ciągnie po wodzie/ ciężki pytajnik łabędzia". Skojarzenie ptaka ze znakiem interpunkcyjnym, właściwe jest osobie obcującej stale z literaturą, więc nie dziwi, że Grześczak właśnie w ten sposób zakodował łabędzia w słowie.

Ze wszystkich zmysłów jakimi dysponuje człowiek, autor Przedostatnich wierszy najbardziej upodobał sobie wzrok. Jego podmiot liryczny najczęściej opisuje to, co samoistnie wydarza się dookoła. Nie ingeruje w bieg obserwowanych wydarzeń, nie polemizuje z nimi. Zdarza się, że coś słyszy, na przykład "pomrukiwanie burzy" albo psy, które "zbyt głośno na wiersze szczekają", ale to wzrok podpowiada osobie mówiącej w wierszach najwięcej informacji na temat świata. W prawie każdym utworze podmiot liryczny ulegle trwa w niestrudzonej potrzebie notowania tego co dookoła niego. Nawet jeśli cofa się do przeszłości, wspomina głównie otoczenie, które wpływa na jego nastrój. Można zatem powiedzieć, że u Grześczaka wspominanie wiąże się bezpośrednio z pamięcią o obrazach minionych chwil. Zabieg ten kojarzy mi się z ruchem kamery filmowej. Wyobrażam sobie, że poeta jest operatorem, który rejestruje zdarzenia codzienne, ale jednocześnie bardzo prywatne. Ponad to w jego wierszach pojawiają się imienne postaci, które, jak dowiadujemy się z posłowia, są członkami rodziny poety, co jeszcze bardziej potęguje wrażenie obcowania z intymnym zapisem chwil.

Zestawiając ze sobą kwestię prywatnych relacji autora oraz jego wrażliwość na warstwę wizualną, warto wspomnieć o bardzo istotnym elemencie tomu, jakim są ilustracje. Książka opatrzona została obrazami Krystyny Gawrońskiej-Grześczak -  żony poety, interesującej się malarstwem. Pomysł wydania tomu opatrzonego ilustracjami osoby z bezpośredniego otoczenia autora to ciekawa decyzja wydawnicza. Dynamiczne obrazy wykonane pastelami olejnymi zapewne mówią więcej o ich autorce niż o samym poecie, ale skoro przez wiele lat ich życia były ze sobą splecione możemy domniemywać, że w obrazach tych da się znaleźć także fragmenty duszy pisarza. Asymetryczne linie i kontrastujące barwy, a niekiedy także niepokój bijący z obrazów, to zupełnie inny rodzaj napięć niż w Przedostatnich wierszach, przez co jesteśmy świadkami ciekawego kontrastu między tekstem a obrazem.

Język Grześczaka jest precyzyjny, ale też ostrożny. Czytając jego utwory nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autor kreślił słowa powoli i roztropnie. Czuć, że nim frazy znalazły swoje miejsce na papierze, uprzednio zostały poddane dokładnej refleksji. Nie ma w tej poezji miejsca dla przypadkowych słów. Autor pisał wiersze oszczędne, choć nie minimalistyczne. W swoich utworach zawierał tyle ile trzeba by oddać jakąś myśl lub wrażenie - nie przedłużał, ale też nie pozostawiał nic w niedomówieniu. Chociaż dokładność poetycka Grześczaka zasługuje na uznanie, pozbawia jego wiersze swobody i lekkości. Pejzaże autora tego tomiku bywają przeciążone naporem przekombinowanych fraz, które brzmią ładnie, ale dość drętwo. Czytając je pomyślałam, że być może utwory zamieszczone w tym tomie były dla poety czymś w rodzaju "ćwiczeń stylistycznych", swoistymi "wprawkami", które pisał w celu szlifowania języka. Tak właśnie odczytuję cytowany wcześniej wiersz, w którym poeta stylistycznie przekombinował łabędzia. Być może podejrzewał, że czegoś tym wierszom brakuje, skoro nie zamieścił ich w poprzednich tomach?

Choć w posłowiu Janusza Drzewuckiego czytamy, że Grześczak był poetą wielokrotnie nagradzanym oraz szanowanym w towarzystwie literackim, to jednak dziś jego blask przygasł. Z mojej - czytelniczki urodzonej w latach 90. - perspektywy twórca ten jawi się jako autor zapomniany. Nie miałam styczności z jego twórczością podczas studiów, nie przypominam  sobie też, bym natrafiła na jego wiersze w toku własnych poszukiwań poetyckich. Wiedzę na temat dawnej twórczości oraz sylwetki poety zdobyłam dopiero podczas czytania Przedostatnich wierszy. Po lekturze tego tomu nie dostrzegam w poezji Grześczaka przejawów arcydzielności, na którą powoływał się Drzewucki i nie czuję się zachęcona do zapoznania z jego wcześniejszą twórczością. Omawiany tom jest zbiorem poprawnie napisanych, ale ostatecznie niezbyt zachwycających utworów. Wierzę, że wydanie Przedostatnich wierszy jest cenną pamiątką dla rodziny oraz znajomych poety, lecz nie dostrzegam w nim jakości wartej polecenia osobom spoza środowiska.

Julia Niedziejko

  • Marian Grześczak, Przedostatnie wiersze
  • Wydawnictwo Dominika Księskiego Wulkan

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020