Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Zagrajmy w starożytny Egipt

Jeśli nie Grecja czy Turcja, to najprawdopodobniej Egipt. Kraj Omara Sharifa i Mohameda Salaha to od dłuższego czasu jeden z najchętniej odwiedzanych przez naszych rodaków rajów turystycznych. Jeśli jednak Polak w tym roku nie pojedzie do Egiptu, to Egipt przyjedzie do Polaka. A to dzięki Maciejowi Miłkowskiemu, który dla Wydawnictwa Poznańskiego przetłumaczył książkę Charlotte Booth. Jak przeżyć w starożytnym Egipcie? Nie tak łatwo.

, - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Jest coś, co wyróżnia książkę Booth na tle wielu innych pozycji popularnonaukowych o starożytnym Egipcie. Bardzo prosty zabieg, który w znaczący sposób zwiększa poczucie immersji towarzyszące przewracaniu kolejnych kartek. Otóż autorka książkę kieruje nie do czytelnika współczesnego, lecz do wędrowca, który zawitał do stolicy Egiptu (czy raczej państwa Kemet) za czasów panowania Amenhotepa III, czyli w okolicach 1360 roku p.n.e. Gdy zgodzimy się na pewność umowność, książka stanie się dla nas przewodnikiem. Czy też raczej podręcznikiem survivalowym, z którego dowiemy się, gdzie po przybyciu do metropolii możemy znaleźć pracę (jako piśmienni, uprzywilejowani, możemy wzgardzić pracą pracza czy żołnierza i zostać skrybą lub kapłanem), gdzie szukać pomocy w przypadku bólu zęba, biegunki lub migreny (w świątyni lub u wyspecjalizowanego wiejskiego medyka), czy też jak zatroszczyć się o higienę i piękny wygląd (gładkie policzki, peruka i cienie pod oczami to absolutne minimum). No i rzecz jasna - jak znaleźć dach nad głową i nie umrzeć z głodu.

Oczywiście Booth poświęca sporo miejsca zagadnieniom wykraczającym poza podstawowe kwestie bytowe. Tłumaczy, w jaki sposób godnie przenieść się stąd do wieczności i jak pomóc naszym bliskim przygotować się do sądu Ozyrysa. Poznajemy bogów oraz boginie, szybko dowiadujemy się, którymi nie warto zaprzątać sobie głowy ponieważ interesują się tylko sprawami faraonów i wezyrów, a także o czyje względy warto zabiegać. I dlaczego dobrze dla świętego spokoju wziąć udział w pielgrzymce do Memfis lub Abydos.

Jak przeżyć w starożytnym Egipcie to książka lekka i przyjemna w lekturze. Czyli z tych, które czytają się same. Dzięki tej lekkostrawności ani przez chwilę nie czujemy się przytłoczeni przez ogrom serwowanych faktów z różnych obszarów życia codziennego, religijnego czy kulturalnego. Należy przy tym podkreślić, że autorka opierała się na bardzo bogatej bibliografii, co znaczy, że jej książka ma istotną wartość poznawczą. Chociaż egiptologiem oczywiście nie jestem.

Booth szarpie nostalgiczne struny mojej duszy, przypominając złote czasy książek o starożytnych cywilizacjach wręczanych na zakończenie roku za dobre zachowanie lub udział w konkursie recytatorskim. Czy też czasopism jak Wally poznaje historię świata. Lecz to wszystko przyjemne skojarzenia, które wzbudziła we mnie lektura. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że wykreowana sytuacja fabularna, w której to jesteśmy nieznanym z imienia przybyszem, z nieokreślonego bliżej miejsca, rzuconym nagle do tętniącego życiem obcego świata, przypomina schemat znany wielu z komputerowych gier RPG z otwartym światem. Nie mamy tutaj co prawda głównej linii fabularnej, ale wątki poboczne pozwalają czerpać naprawdę sporą satysfakcję z eksploracji. Jeśli pozostaniemy przy metaforyce growej, trzeba powiedzieć, że Jak przeżyć w starożytnym Egipcie to rozgrywka z rodzaju roguelike, w której umiera się raz a dobrze.

Mogłoby się bowiem wydawać, że życie w starożytnym Egipcie jest całkiem przyjemne, gdyby nie końcowe fragmenty książki przypominające o opresyjnym traktowaniu kobiet, kolonialnych aspiracjach starożytnych Egipcjan, obozach pracy, paleniu żywcem tych, którzy wystąpili przeciwko państwu, nabijaniu na pal za krzywoprzysięstwo, ucinaniu uszu i nosów. W świetle tego tytuł książki nabiera głębszego, choć nadal dosłownego znaczenia.

Swoją drogą warto nadmienić, że Booth sporo miejsca poświęca kobietom. Wtedy też wykracza poza konwencję i spogląda na starożytne Teby z punktu widzenia współczesnej badaczki, której nieobcy jest nurt gender history. Historyczka podkreśla nierówność płci wobec prawa (podmiotem są mężczyźni, przedmiotem zaś kobiety), pisze dużo o metodach antykoncepcji, porodzie, połogu i depresji poporodowej. Uczciwie zaznacza też, że zdecydowanie łatwiej będzie, jeśli na potrzeby eksperymentu myślowego przyjmiemy, że przybywamy do Teb jako przedstawiciele płci męskiej. W przypadku przeciwnym nasza barwna przygoda może zakończyć się w gospodarstwie domowym.

A zatem wygląda na to, że mimo całej magii starożytnego świata Egipt w stylu all inclusive pod palemką to dla nas najlepszy z możliwych Egiptów. Jeśli mamy jednak ochotę na nieco ryzyka pod kontrolą, śmiało możemy sięgnąć po nowość Wydawnictwa Poznańskiego, która, przy odrobinie entuzjazmu ze strony wyobraźni, zamieni się w podręcznik do gry RPG osadzonej w realiach Teb za panowania Amenhotepa III. Po książkę Booth dobrze sięgnąć również wtedy, gdy chcemy nieco usystematyzować wiedzę na temat kraju faraonów, lecz niespecjalnie uśmiecha nam się przekopywać przez stosy prac historyków. Ktoś już zrobił to za nas.

Jacek Adamiec

  • Charlotte Booth, Jak przeżyć w starożytnym Egipcie
  • Wydawnictwo Poznańskie

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022