Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Demony leków i lekofobii

Psychotropy w Stanach Zjednoczonych wypisywane są nadmiarowo, Big Pharma ma krew na rękach, a lawiny recept zmiotły niejedno życie. Robert Whitaker w swoim reportażu posuwa się jednak do skrajności - demonizuje leki psychiatryczne. Wszystkie. Prowokujący do dyskusji Zmącony obraz autora po kilkunastu latach od premiery dociera do polskojęzycznych czytelników za sprawą tłumaczenia Jana Dzierzgowskiego.

Rysunkowy, utrzymany w pastelowych barwach baner przedstawiający siedzącego na ławce i czytającego książkę ptaka. Ptak ma ciało małego chłopca, ubrany jest w kardigan i krótkie spodenki. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Robert Whitaker to dziennikarz specjalizujący w problemach amerykańskiej psychiatrii. Zanim w 2010 ukazała się jego książka o jakże długiej nazwie Anatomy of an Epidemic: Magic Bullets, Psychiatric Drugs, and the Astonishing Rise of Mental Illness in America, której przekład proponuje nam teraz Wydawnictwo Czarne, miał już koncie głośną pozycję Mad In America. Whitaker w Zmąconym obrazie sprzeciwia się "obecnemu paradygmatowi terapii" ukształtowanemu w drugiej połowie XX wieku, kiedy to psychiatrzy, zazdrośni o sukcesy specjalistów w innych dziedzinach medycyny, zaczęli poszukiwać własnych "magicznych pocisków" - leków usuwających objawy różnego rodzaju zaburzeń psychicznych. Leczących objawy, a nie przyczyny, co podkreśla wielokrotnie dziennikarz. Wprowadzenie na rynek preparatów zawierających związki takie jak chloropromazyna, przełomowych z punktu widzenia nowoczesnej farmakoterapii, było w dużej mierze dziełem przypadku. Psychiatria zawdzięcza swoje liczne odkrycia badaniom skutków ubocznych preparatów stosowanych w ramach terapii innych schorzeń.

Według Whitakera dominująca od lat teoria zaburzeń równowagi biochemicznej mózgu - które odpowiadają za depresję, schizofrenię, chorobę dwubiegunową czy ADHD - nie znajduje poparcia w faktach. Lekarze nie znali i nie znają nadal mechanizmu powstawania chorób oraz działania leków. Pewne jest jednak - dla autora i badaczy na których się powołuje - że długotrwałe stosowanie leków psychiatrycznych doprowadza do niebezpiecznej kompensacji, na stałe zaburzając działanie neuroprzekaźników. Leki psychiatryczne, mówi Whitaker, nie tylko uzależniają, ale też sprzyjają rozwojowi innych zaburzeń, zresztą nie tylko psychicznych. Wszystko to prowadzi do paradoksu - mimo dynamicznego rozwoju psychiatrii, w Stanach Zjednoczonych przez lata rosła liczba osób niepełnosprawnych psychicznie, niepracujących i utrzymujących się z zasiłków.

Whitaker nie jest lekarzem ani naukowcem, ma zatem święte prawo skupiać się na wyłuskanych przypadkach, posiłkować się wybranymi badaniami i na ich podstawie forsować swoje tezy. Nawet wtedy, gdy kwestionuje biologiczne podłoża zaburzeń psychicznych, przez co krytycy nazywają go adwokatem antypsychiatrii. Zmącony obraz to tekst gęsty i ciężki, pełen terminów medycznych, ale też tragicznych historii pacjentów oraz intryg snutych przez niecnych psychiatrów i biznesmenów. To cegła pełna oskarżeń. A ponadto, co trzeba podkreślić - książka całkowicie jednostronna. Owszem, to propaganda, na szczęście propaganda biała.

Whitaker pisze o Stanach Zjednoczonych (choć odwołuje się też do badań prowadzonych w innych częściach świata), a zatem o zupełnie odmiennych od naszych realiach opieki zdrowotnej. Mówi o leczeniu farmakologicznym jako odpowiedzi lekarzy na popularność psychoterapii i chciwości koncernów farmaceutycznych, gotowych posunąć się do najbardziej nieetycznych zagrań (demony farmakologii to m.in. OxyContin, ale też Xanax czy słynny Prozac). Whitaker słusznie piętnuje systemowe zaniedbania lekarzy i podkreśla, że co do zasady najlepiej podawać leki jak najkrócej, a leczeniu farmakologicznemu powinny towarzyszyć inne formy terapii, m.in. psychoterapia. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednakże...                             

...książkę Whitakera szeroko krytykowano za znaczne uproszczenia i tzw. "cherry picking". Za niebezpieczną uważali ją m.in. wybitny badacz schizofrenii Edwin Fuller Torrey i Andrew A. Nierenberg. Głosy sprzeciwu wybrzmiały również ze strony amerykańskich instytucji zajmujących się opieką psychiatryczną, a także osób specjalizujących się w demaskowaniu naukowego denializmu i dekonstrukcji teorii spiskowych. Świadoma kontrowersyjności niektórych tez głoszonych przez Whitakera jest też profesor Katarzyna Prot-Klinger, autorka wstępu do książki, która wyraża nadzieję, że polskie wydanie Zmąconego obrazu nie doprowadzi do kolejnych starć między zwolennikami leczenia farmakologicznego a przeciwnikami tabletek. No cóż - nie udało się. Konflikt rozgorzał już pod facebookowym postem, w którym Czarne promowało książkę. Mimo że wśród komentujących przeważają głosy pozytywne, podczas scrollowania nietrudno znaleźć opinie mówiące o nierzetelności czy szkodliwości książki, a nawet wypowiedzi krytykujące wydawców za propagowanie tejże pozycji.

Dlaczego? Chodzi o przybijający kontekst. W Polsce, w której szerzą się teorie spiskowe (a więc jesteśmy blisko Stanów), kwartałami czeka się na wizytę u lekarza czy terapeuty, a zaufanie społeczne względem opieki zdrowotnej jest zatrważająco niskie (zwłaszcza po pandemii), bezkrytyczne czytanie Whitakera może okazać się szkodliwe. Cokolwiek powiedzą jego obrońcy - Whitaker przekonuje nas, że jeśli to tylko możliwe, trzeba unikać leków psychiatrycznych - SSRI, benzodiazepin, neuroleptyków czy stymulantów. W naszych realiach, gdzie farmakoterapia okazuje się często jedyną dostępną formą terapii, ostatnie, czego potrzeba społeczeństwu, to paniczny strach przed lekami, które pozwalają stanąć na nogach w najtrudniejszych momentach. Choćby nawet miały stanowić tylko rozwiązanie tymczasowe. Liczba samobójstw i prób samobójczych w Polsce - wśród młodzieży i dorosłych - rośnie. Whitaker cały czas podkreśla, że długotrwałe leczenie farmakologiczne zaburzeń psychicznych może być bardzo szkodliwe. Racja. Ale często pozwala podnieść komfort psychiczny pacjenta, nawet jeśli nie lecząc, to stabilizując jego nastrój. A czasami to priorytet. Lekofobia ma jeszcze jedno mroczne oblicze - stygmatyzację tych, którzy poddają się terapii.

Zaburzeń psychicznych nie można sprowadzać wyłącznie do biologii - kluczowe znaczenie ma szereg czynników psychologicznych i środowiskowych. Tak samo jednak nie można sprowadzać farmakoterapii do zła ostatecznego. Choć ostatecznie autor zaznacza, że po prostu ma nadzieję, że "lekarze zaczną przepisywać leki ostrożniej i wstrzemięźliwiej", po czterystu stronach doniesień o "gorzkich owocach rewolucji psychofarmakologicznej mamy to co, co w tytule. Czyli zmącony obraz. Widzimy leki i choroby, ale nie rozróżniamy, które to które.

Jacek Adamiec

  • Robert Whitaker, Zmącony obraz. Leki psychotropowe i epidemia chorób psychicznych w Ameryce
  • tłum. Jan Dzierzgowski
  • wyd. Czarne

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024