Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Z odmętów przeszłości

Istnieją projekty, dla których muzyka jest aktem osobistego wyznania. Jednym z nich z pewnością jest Antimatter, który już od ćwierć wieku trwa na posterunku autentyczności. Zrodzony w cieniu kultowej Anathemy, wykluty z potrzeby powiedzenia "nie" muzycznemu konformizmowi, dziś często jest określany mianem niepoddającej się próbie czasu, emocjonalnej kroniki jednego człowieka. Jest nim Mick Moss - samotny żeglarz na morzu art rocka, dark wave'u i akustycznego mroku - który nie tylko poprowadził projekt przez burze rozstań i powrotów, ale uczynił z niego życiową misję. W klubie 2progi zagra w ramach promocji nowego albumu "Parallel Matter" (2024), będącego artystycznym epitafium dla wszystkich niedopowiedzianych wersji przeszłości.

. - grafika artykułu
Antimatter, fot. materiały prasowe

By w pełni zrozumieć znaczenie płyty "Parallel Matter", trzeba cofnąć się do końcówki lat dziewięćdziesiątych - a więc do momentu, w którym Moss oraz Duncan Patterson, świeżo po odejściu z Anathemy, spotkali się w zadymionym studiu, by tworzyć coś nowego, intymnego, dalekiego od metalowej pompatyczności i bliskiego - jak się szybko okazało - egzystencjalnym refleksjom. Ich pierwsze trzy płyty, czyli "Saviour" (2002), "Lights Out" (2003) i "Planetary Confinement" (2005), to spowite ciemnością, często akustyczne traktaty o alienacji, tęsknocie i utracie. Wydawało się wtedy, że Antimatter to duet stworzony przez los. Ale los lubi zaskakiwać - i rozdzielać.

Gdy w 2005 roku Patterson odszedł, by realizować własne wizje w projekcie Íon, Mick Moss został sam - i początkowo wydawało się, że to koniec. Tymczasem to był dopiero początek. Z każdą kolejną płytą Antimatter stawał się coraz bardziej "mossowski" i dojrzalszy. Przekonać się o tym można, słuchając albumu "Leaving Eden" (2007) - pierwszego w pełni autorskiego manifestu artysty - surowego, gorzkiego, a jednocześnie niosącego obietnicę nowego rozdziału. Od tej pory Antimatter przestał być zespołem, a stał się projektem totalnym - czymś na kształt emocjonalnego dziennika jednego, cholernie utalentowanego wrażliwca. Pokazały to również takie późniejsze, coraz bardziej progresywne płyty jak "Fear Of A Unique Identity" (2012), "The Judas Table" (2015) i "Black Market Enlightenment" (2018) - świadectwo duszy przechodzącej przez kolejne stany skupienia.

"Parallel Matter" to coś więcej niż tylko składanka niepublikowanych utworów. To podwójny album, który rozbija dotychczasowy porządek dyskografii Antimatter, oferując alternatywne wejścia do znanego już fanom świata - wejścia, które wydają się nie mniej intrygujące niż oryginały. Mick Moss nie tworzy tu nowej historii - raczej przepisuje istniejącą, koryguje detale, stawia akcenty gdzie indziej. Jakby chciał powiedzieć: "tak też mogło to brzmieć, gdybym wtedy miał odwagę powiedzieć więcej". Nowe wersje utworów takich jak "Angelic" z "Saviour" czy "Monochrome" z "Fear Of A Unique Identity" na pewno nie są zwykłymi remiksami. Produkcyjnie album brzmi jak coś, co mogłoby ukazać się dziś - i właśnie się ukazuje - ale korzeniami tkwi w dusznym, analogowym świecie sprzed dwóch dekad.

Remiks "Little Piggy" to niemal metamorfoza - utwór, który zyskuje drugie życie w wersji bardziej rytmicznej i dusznej. A wersja demo "What Do You Want Me to Do" pokazuje, jak kręta bywa droga od szkicu do finalnego obrazu. To rzadko spotykana okazja, by zajrzeć artyście przez ramię. Szczególne miejsce zajmuje tutaj "Refraction" - być może najbardziej dopracowana aranżacja na całym albumie. Kobiecy wokal, delikatne piano, smyczki, narracja - to wszystko tworzy kompozycję, która balansuje między teatrem a szeptem, między performansem a intymnością. To Antimatter w najbardziej kinowej odsłonie. Nie można mówić o "Parallel Matter" bez wspomnienia o "Prototapes: The Home Recordings 1995-99". To tu słychać pierwsze próby, błędy, ale i intuicje, które z czasem urosną w pełnoprawne kompozycje. Dla fana - rzecz bezcenna. Dla nowicjusza - wgląd w proces twórczy, którego już się dziś nie praktykuje. I świetna okazja, by przyjrzeć się Antimatter z bliska - do czego jeszcze lepszą okazję będziemy mieć za kilka dni.

Sebastian Gabryel

  • Antimatter
  • 4.04, g. 20
  • 2progi
  • bilety: 109 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025