Urodziła się i dorastała na głębokim południu Stanów Zjednoczonych w rodzinie, która odegrała ważną rolę w Ruchu Praw Obywatelskich lat 50. i 60. ubiegłego wieku - zwłaszcza jej dziadek odznaczył się jako niestrudzony działacz na rzecz praw lokalnych społeczności. Kiedy w wieku 17 lat Dana opuszczała rodzinny dom, wiedziała, że musi podążać za swoją pasją - muzyką. Wierzyła, że może nią opowiadać ludzkie historie z taką siłą i przekonaniem, że i ona będzie mogła przyczynić się do znikania społecznych, często krzywdzących podziałów. Tak oto na cztery lata trafiła do Minneapolis, gdzie jako wokalistka debiutowała z hukiem, bo w towarzystwie muzyków znanych jako bliscy współpracownicy legendarnego Prince'a. Jednak choć poczuła klimat tego miasta, wkrótce przyszło jej przeprowadzić się do Los Angeles, gdzie w wyniku całkowitego przypadku stanęła na scenie z... Kanye Westem. To właśnie w Mieście Aniołów spotkała też swoją miłość, która w rezultacie zaprowadziła ją aż do Irlandii Północnej.
Tam Dana spotkała Linleya Hamiltona - genialnego trębacza, który z czasem stał się pierwszą z naprawdę ważnych osób w jej muzycznym życiu. To właśnie on wprowadził ją na różnorodną, żywą (i tak odmienną od amerykańskiej) scenę jazzową w Irlandii, rozbudzając w niej apetyt na jeszcze śmielsze działania - pełne ekspresji i kunsztu, który wokalistka niewątpliwie w sobie kryła. Jazz połączony z brzmieniami, na których się wychowała - soulowymi, funkowymi, gospel i R&B, w połączeniu z historiami ze społeczności, z której pochodziła, było dokładnie tym, co chciała robić. Jednak na solową karierę musiała jeszcze nieco poczekać.
Kiedy usłyszał o niej Van Morrison - jeden z najważniejszych północnoirlandzkich kompozytorów, piosenkarzy rockowych i multiinstrumentalistów, o Danie Masters robiło się już tylko głośniej. Artysta zaprosił ją na koncert, jednak współpraca z nią spodobała mu się tak bardzo, że towarzyszyła mu na trasie przez kolejne sześć lat! W tym czasie zwiedziła z nim cały świat, nabierając doświadczenia i pewności, że czas stanąć na pierwszym planie - przelać całą zdobytą wiedzę, pasję i kreatywność we własny, unikalny projekt, którym od kilku miesięcy możemy się cieszyć. Słuchając jej Real Good Mood (2024) zyskuje się pewność, jak wielką charyzmę i jak silny charakter ma ta dziewczyna. Z jej głosu bije odwaga zakorzeniona w przeszłości jej przodków, aura gwiazdy, a jednocześnie bliskość przyjaciółki.
Jej utwory - współtworzone i zaaranżowane przez pianistę Ciana Boylanda - są pełne mocy i tryskają optymizmem. Utrzymane w ryzach nowoczesnego jazzu, granego przez wyśmienity zespół tworzony nie tylko przez Boylanda, ale i Fabia De Oliveirę, Simona Little'a, Bena Edwardsa i Bena Castle'a, oferują wiele emocji. Jednym razem zmysłowych (Falling For You), innym razem romantycznych (Somebody In Love), a czasem uduchowionych (tytułowy Real Good Mood). Swing dawnych kompozycji Nelsona Riddle'a i elegancja Anity Baker są tu aż nadto wyczuwalne. I naprawdę trudno się tym nie cieszyć, do czego najlepszą okazję będziemy mieć już za kilka dni.
Sebastian Gabryel
- Dana Masters
- 19.09, g. 20
- Blue Note
- bilety: 99-109 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024