Zanim Blomqvist stał się jednym z najważniejszych artystów sceny elektronicznej, jego muzyczne korzenie sięgały zupełnie innych światów. W latach dziewięćdziesiątych, jeszcze jako nastolatek, w swoich pierwszych scenicznych zmaganiach łączył punk, hardcore, britpop i rock and rolla. Jednak już wtedy eksperymentował z dźwiękiem, zainspirowany coraz szerszym zastosowaniem instrumentów elektronicznych i cyfrowych szumów, które zaczynały przenikać zarówno radio, jak i muzykę klubową. Prawdziwą przemianę przeszedł, gdy postanowił zakończyć działalność swojego zespołu i przenieść się do Berlina. W tamtejszym dynamicznym środowisku elektro młody Jan poczuł się jak ryba w wodzie i studiował każdy aspekt tej sceny - od artystów i DJ-ów po unikalne charaktery, które ją współtworzyły. To właśnie tam zetknął się z ekipą Bar25, która nie tylko zainspirowała go swoją wizją artystyczną i polityczną, ale też dostrzegła jego potencjał i podpisała z nim kontrakt na booking.
Zachęcony nowymi doświadczeniami, Blomqvist odtworzył swój zespół, ale nadał mu zupełnie nowy kierunek. Jego grupa zaczęła łączyć sceniczny rockowy feeling z precyzyjną, "maszynową" jakością dźwięku, która idealnie wpasowywała się w klubowe realia. To połączenie doprowadziło do powstania nowego standardu - koncertowego techno z duszą, które szybko zyskało uznanie zarówno w Europie, jak i na innych kontynentach. Kluczowym momentem w karierze artysty były występy na Fusion Festival. Słuchaczy porwały nie tylko pulsujące dźwięki, ale i niezwykle emocjonalna oraz wyważona narracja, z której jest znany do dziś. Sukces na europejskiej scenie otworzył mu drzwi do Stanów Zjednoczonych, gdzie pamiętne sety na pustynnym Burning Man w 2016 roku i legendarnych, nowojorskich imprezach Zero Parties w latach 2013-2018 przyniosły mu ogromną popularność.
Debiutancki album Jana "Remote Control" (2016), a także późniejszy "Disconnected" (2018) stały się dowodem na to, że Blomqvist nie tylko odnajduje się w nowoczesnej elektronice, ale i ją redefiniuje, co pokazuje zafrapowanie, z jakim dziennikarze przystępowali do ich recenzji. Czy to organiczny deep house? A może raczej coś, co można by określić mianem muzyki tech-trance? A może raczej to dance-pop? Bez względu na te etykietki, ważne było, że albumy działały na słuchaczy w bardzo sugestywny sposób, co pokazują choćby jego przeboje "The Space In Between" czy "Something Says". Jego nadchodząca płyta Mute to kontynuacja filozofii artysty, który w swoich kompozycjach zawsze szuka równowagi między introspekcją a energią parkietu. Tytuł albumu odnosi się do wszechobecnego hałasu współczesności i tęsknoty za chwilą ciszy. - "Chciałem stworzyć materiał, który pozwala ludziom się zatrzymać, ale jednocześnie daje im siłę, by tańczyć" - mówi w zapowiedzi Blomqvist.
"Algorithm" - singiel promujący materiał - dobrze odzwierciedla to podejście. Utwór zaczyna się subtelną melodią, która stopniowo ewoluuje w złożoną narrację dźwiękową, a wokal Blomqvista, oszczędny, lecz pełen emocji, prowadzi słuchacza przez podróż, która angażuje nie tylko uszy, ale przede wszystkim ducha. Podczas trasy promującej "Mute", Blomqvist powraca do swoich korzeni, grając w trio z perkusistą Christianem Dammannem i klawiszowcem Felixem Lehmannem. To hybryda analogowej energii i cyfrowej precyzji, która sprawi, że koncert w Tamie może być zarówno intymny, jak i euforyczny. Nie przegapcie tej szansy.
Sebastian Gabryel
- Jan Blomqvist
- 25.01, g. 20
- Tama
- bilety wyprzedane
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025