Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Strachy się nie boją

Strachy Na Lachy to jeden z tych zespołów, które idealnie wpasowały się w krajobraz polskiej alternatywy, jednocześnie umiejętnie wytyczając dla niego nowe ścieżki. Grabaż - który już w Pidżamie Porno udowodnił, z jaką łatwością potrafi grać na emocjach i uderzać w czułe struny - stworzył projekt bardziej introspektywny, balansujący na granicy punk rocka, folku, poezji śpiewanej i rocka, ale co najważniejsze, o długotrwałej wartości. O uniwersalności tej muzyki będzie można przekonać się 5 października w poznańskim klubie Tama.

Pięciu mężczyzn w czarnych koszulach, jeden z przodu - w białej koszuli ma irokeza na głowie, zdjęcia na drodze polnej - grafika artykułu
Strachy na Lachy, fot. Adam Polaski

Narodziny Strachów Na Lachy to moment, w którym Grabaż postanowił odciąć się nieco od punkowego szaleństwa macierzystej Pidżamy Porno. W duecie z Kozakiem (Andrzejem Kozakiewiczem) zaczęli budować coś, co na początku miało być tylko "odskocznią", a potem przerodziło się w coś znacznie większego niż projekt poboczny. Stało się nowym, szerokim polem do wyrażania siebie - bez presji i oczekiwań, za to z pełną swobodą twórczą. Już sama nazwa była znacząca - w końcu "strachy na lachy" to idiom oznaczający coś pozornie groźnego, ale faktycznie pozbawionego realnej mocy. W przypadku tej dwójki nabrała ona dodatkowego wymiaru - sugerowała, że muzycy będą komentować rzeczywistość ironicznie.

Już pierwszy album, zatytułowany po prostu Strachy na Lachy (2003), udowodnił, że nowy projekt Grabaża nie zawiedzie oczekiwań. Brzmienie stało się bardziej akustyczne, co okazało się strzałem w dziesiątkę, biorąc pod uwagę sukces Dzień dobry, kocham Cię - piosenki, która jest już klasykiem, jednym z polskich hymnów miłosnych, prostym jak codzienność, a jednocześnie złożonym jak uczucia.

Grabaż - zawsze potrafiący nadać muzyce literacki kontekst - w Strachach śmiało sięgał po poetyckie teksty i historyczne nawiązania, a jego koledzy z zespołu płynnie łączyli energię punk rocka z akustycznym folkiem, osadzonym na solidnych fundamentach melodyjnych gitar i wyrazistego basu. Doskonale pokazał to drugi album zespołu, czyli Piła Tango (2005). To swoisty list miłosny lidera kapeli do swojego rodzinnego miasta - pełen nostalgii, ale i społecznych obserwacji. Klimat rodzinnych stron Grabaża przenika każdy utwór z tego albumu, ale piosenki takie jak Moralne salto czy List do Che opowiadają historie uniwersalne - odnoszące się do życia w ogóle, nie tylko w małych miejscowościach.

Później przyszedł czas na odważny ruch - album Autor (2007), będący zbiorem interpretacji piosenek Jacka Kaczmarskiego. Był to prawdziwy hołd dla jednego z największych polskich bardów, a jednocześnie dowód, że Strachy potrafią tchnąć nowe życie w utwory uważane za niepodważalne. Mury, A my nie chcemy uciekać stąd - w ich wykonaniu brzmią świeżo, zachowując przy tym swój pierwotny, mocny przekaz. Rok 2010 przyniósł kolejną zmianę w brzmieniu zespołu - Dodekafonia okazała się próbą zrozumienia współczesnej Polski oraz powrotem do bardziej surowego, rockowego stylu, czego przykładem jest utwór Żyję w kraju.

Kolejne płyty tylko umocniły pozycję zespołu. !To! (2013) łączyło punkowe eksplozje z melancholijnymi balladami, kusząc kawałkami o przebojowym potencjale, takimi jak I can't get no gratisfaction, krytykującymi konsumpcyjne społeczeństwo, które nie znajduje satysfakcji w nieustannym dążeniu do posiadania więcej. Z kolei Przechodzień o wschodzie (2017) przyniosła solidną porcję pop-rocka, a zbuntowane, miejscami zaskakująco elektroniczne Piekło (2021) potwierdziło, że Strachy nie boją się nawet cyfrowych brzmień. Nowy album zespołu jest chyba tylko kwestią czasu. Czy na koncercie w Tamie usłyszymy wreszcie premierowe utwory?

Sebastian Gabryel

  • Strachy Na Lachy
  • 5.10, g. 19
  • Tama
  • bilety: 96 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024

Sebastian Gabryel