Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Spełnienie marzenia o byciu artystą

- To była fascynacja od pierwszej chwili - zobaczyliśmy, że nasze pozornie wykluczające się instrumenty kapitalnie się ze sobą komponują, a my rozumiemy się bez słów - mówią  poznański wirtuoz gitary klasycznej Łukasz Kuropaczewski* i pianista, absolwent warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego, Aleksander Dębicz**. Artyści wydali właśnie płytę Adela. W trzech utworach towarzyszy im wybitny śpiewak, kontratenor Jakub Józef Orliński. Na repertuar składają się m.in. kompozycje Bacha, Albeniza, Rodrigo, Ravela, ale też autorskie utwory Dębicza.

. - grafika artykułu
Łukasz Kuropaczewski i Aleksander Dębicz, fot. Rafał Masłow

Pamiętam wasz wspólny krótki występ online w kwietniu ubiegłego roku, jako zapowiedź Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie. Zamarzyłem wtedy o waszej wspólnej płycie. Była już wtedy w planach?

Aleksander Dębicz: Tak, już wtedy pracowaliśmy nad płytą, choć chyba jeszcze nie myśleliśmy o umieszczeniu na niej utworu z serialu Narcos, który usłyszałeś w kwietniu.

Łukasz Kuropaczewski: To był moment tak zwanej "burzy mózgów". Cudowny czas inspirowania się nawzajem, słuchania muzyki, rozmów. Z takiego procesu wiele wynika dla artysty. Ja zawsze czuję, że dzięki obcowaniu z artystami pokroju Alka sam się rozwijam.

W książeczce do Adeli piszecie o szczególnym porozumieniu, która pojawiło się między wami, kiedy tylko "po raz pierwszy zagraliście razem". W 2019 roku podczas Akademii Gitary prezentowaliście wspólnie, m.in. w Poznaniu, kompozycję Aleksandra napisaną specjalnie na ten festiwal, ale to chyba nie było to wspomniane pierwsze wspólne granie?

A.D.: To był nasz pierwszy wspólny występ! Oczywiście poprzedzony próbami, na których zorientowaliśmy się, jakie możliwości niesie nasz duet. To była fascynacja od pierwszej chwili - zobaczyliśmy, że nasze pozornie wykluczające się instrumenty kapitalnie się ze sobą komponują, a my rozumiemy się bez słów.

Ł.K.: Tak, zgadzam się z Alkiem. Nigdy nie zapomnę momentu w garderobie kiedy rozgrzewając palce przed koncertem grałem fragmenty Astruais Isaaca Albeniza, a Alek siadł do fortepianu i zaczął improwizować drugi głos. Zrodziła się z tego nowa wersja utworu i bardzo chciałem, by znalazła się na płycie.

Czy można powiedzieć, że to - w jakimś sensie - pandemii zawdzięczamy ten wspaniały album?

A.D.: Myślę, że tak. Każdy z nas miał zdecydowanie więcej wolnego czasu, a więc mogliśmy lepiej zaplanować pracę. Poza tym bardzo chcieliśmy dostarczyć słuchaczom pozytywnej energii w tych przygnębiających czasach. Mam nadzieję, że znajdą w Adeli emocje, jakich teraz potrzebują.

Ł.K.: Pandemia to dla większości bardzo trudny i bolesny czas. Dla nas też. Ale staramy się widzieć choć światełko nadziei. Dzięki pandemii ten album powstał. Dzięki pandemii mógł na nim wystąpić Jakub Józef Orliński, dzięki pandemii wreszcie mogliśmy nagrywać w przecudownej sali koncertowej Filharmonii w Szczecinie.

Pozostańmy przy osobie wspomnianego wspaniałego śpiewaka, bowiem także w kwietniu 2020 roku, w cyklu Domówka z Dwójką, nadawanym w programie Drugim Polskiego Radia, Aleksander wystąpił właśnie wspólnie z Jakubem Józefem Orlińskim. Tam, zdaje się, prapremierę miał utwór Quarantine Song, który znalazł się również na krążku Adela. Czy to był impuls do zaproszenia tego wybitnego kontratenora do udziału w nagraniu płyty?

A.D.: Z Jakubem znam się od dawna, ale nie mieliśmy okazji wcześniej współpracować, choć bardzo tego chcieliśmy. I znów - pandemia stworzyła nam możliwość wspólnego tworzenia. Miałem przyjemność zagrać z Jakubem całkiem sporo koncertów w formule online, opracowaliśmy też wspólnie różne utwory - od muzyki poważnej do rozrywki. Quarantine Song napisałem z myślą o głosie Jakuba i stwierdziłem, że ten utwór świetnie pasuje do Adeli, a w wersji z gitarą brzmi znacznie ciekawiej. Gościnny udział Jakuba był naturalną konsekwencją naszych działań pandemicznych.

Jak rozumiem, to Łukasz zaproponował lubiane przez siebie tematy jak Aqua e Vinho Gismontiego czy Asturias Albeniza, które znamy już z jego wcześniejszych płyt i koncertów. Tu, dzięki udziałowi Aleksandra, miały one nabrać nowych barw - i nabrały. Jesteście zadowoleni z efektu?

A.D.: Bardzo. Ale jako aranżer i kompozytor miałem ten komfort, że pisałem z myślą o Łukaszu Kuropaczewskim, który jest niebywałym wirtuozem. Dysponuje taką paletą barw, że wszystkie brzmienia, które sobie wyobrażałem - a których wcześniej nie słyszałem - Łukasz wydobył ze swojego instrumentu, a także dodał mnóstwo od siebie.

Ł.K.: Cha, cha! Bardzo dziękuję! Ja mogę powiedzieć to samo. Nasze zupełnie różne instrumenty mogły tak ciekawie razem zabrzmieć dzięki niezwykłemu kunsztowi aranżacyjnemu Alka oraz jego doskonałej pianistyce. Wspólne granie z gitarą wymaga od pianisty niezwykłej kontroli technicznej. Ja jestem szczęśliwy, że ten album powstał. Tylko dzięki Alkowi mogłem pójść drogą, której nigdy wcześniej sobie nie wyobrażałem. Mój wielki Mistrz zawsze mówił: "graj z lepszymi od siebie". Staram się tak robić. Alek potrafi rzeczy, o których mi się nie śni. Improwizacja, znajomość stylów nieklasycznych to tylko niektóre z elementów jego artyzmu, z którego czerpałem garściami.

Świetne wrażenie robi połączenie w jednym utworze kompozycji Bacha i Rodrigo. Czym jest ten utwór dla was? Zabawą? Eksperymentem? Rodzajem - powiedzmy - wyznania wiary w siłę muzyki, ponadczasowość muzycznych idei?

A.D.: To świetnie powiedziane i na pewno tak! Utwór jest skomponowany na zasadzie filmowego montażu równoległego - śledzimy dwa przeplatające się wątki, które są ze sobą powiązane. Przypadkowo odkryłem, że te dwa utwory Bacha i Rodrigo znakomicie do siebie pasują i stwierdziłem, że warto je połączyć.

Ł.K.: Dla mnie to kolejne spełnione marzenie. Zawsze zazdrościłem pianistom repertuaru, nasz gitarowy jest zdecydowanie uboższy. To dla mnie wielkie przeżycie, że mogłem zagrać partię fortepianu w koncercie Bacha. Kolejny raz powiem - ta płyta to dla mnie najcudowniejsza muzyczna przygoda!

Czy w takim kluczu - umownie mówiąc: dialogu tradycji ze współczesnością - należy też "czytać" całą płytę, gdzie swoistą ramę konstrukcyjną tworzą kompozycje Aleksandra?

A.D.: Choć uważam, że moje utwory są bardziej dodatkiem niż trzonem albumu, to faktycznie dwa z nich stanowią klamrę formalną. Recipe ma charakter openingu, a Fairytale baśniowego epilogu.

Mam wrażenie, że ten nowy album jest logicznym ciągiem dalszym w dyskografii każdego z was. Co o tym sądzicie?

A.D.: W moim przypadku na pewno, bo jest kolejnym krokiem w dziedzinie kompozycji i aranżacji. Dla mnie najważniejsze jest, że Adelę stworzyłem z absolutnie genialnymi muzykami, którzy bardzo mnie inspirują.

Ł.K.: Podpisuję się pod każdym słowem Alka. Tworzenie muzyki z przyjaciółmi, fantastycznymi ludźmi, ciepłymi, dobrymi, kochanymi, to spełnienie marzenia o byciu artystą. Adela to nowy rozdział w moim artystycznym życiu.

Czy traktujecie tę płytę jako podsumowanie dotychczasowych wspólnych prób i doświadczeń, czy raczej jako pierwsze z dalszych przedsięwzięć w duecie?

A.D.: Zdecydowanie to drugie. Nie wyobrażam sobie poprzestać na Adeli. Myślimy już zresztą o kolejnych projektach.

Ł.K.: Przed nami wiele wspólnych projektów, jestem tego pewien.

Skoro prowadzimy rozmowę dla poznańskiego portalu to zadam jeszcze pytanie o to miasto. Chyba nie kojarzy wam się ono źle? Łukaszowi na przykład, z uwagi na Akademię Muzyczną i Akademię Gitary. Aleksandrowi z uwagi na triumf w Transatlantyk Instant Composition Contest w 2013 r. Mam rację?

A.D.: Uwielbiam Poznań! Z kilku względów. Po pierwsze mam same dobre wspomnienia z tego miasta, po drugie podoba mi się od strony architektonicznej i ze względu na obecność zieleni, a po trzecie uwielbiam poznańskie restauracje! Łukasz, który jest ekspertem kulinarnym, zabrał mnie do kilku fantastycznych knajp i od tego momentu jestem ich fanem!

Ł.K.: Poznań jest moim ukochanym miastem. Nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu, niż podpoznańskie Puszczykowo. To miasto dało mi wiele i w nim czuję się bezpieczny. Wiem też, że Poznań gitarą stoi! Mieszka tu ogromna liczba miłośników muzyki gitarowej.

Rozmawiał Tomasz Janas

  • album Aleksandra Dębicza i Łukasza Kuropaczewskiego Adela
  • wyd. Warner Music
  • premiera: 5.02

*Łukasz Kuropaczewski - jeden z najwybitniejszych gitarzystów klasycznych, wykładowca na Kunstuniversitat w Grazu i Akademii Muzycznej w Poznaniu. Regularnie występuje w najsłynniejszych salach koncertowych świata, premierowo wykonał  gitarowe koncerty autorstwa m.in. Angelo Gilardino, Krzysztofa Meyera, Aleksandra Tasmana,  Był dyrektorem artystycznym festiwalu Akademia Gitary. W dyskografii ma m.in. świetne płyty Polish Music, Guitar Recital, Aqua e Vinho, Nocturnal.

**Aleksander Dębicz - jeden z najbardziej wszechstronnych polskich pianistów, także kompozytor. Laureat wielu konkursów, m.in. poznańskiego Transatlantyk Instant Composition Contest. Absolwent Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie w klasie fortepianu prof. Elżbiety Tarnawskiej. Kompozytor muzyki filmowej i teatralnej. Autor trzech wysoko cenionych płyt: Cinematic Piano, Bach Stories  (wspólnej z  Marcinem Zdunikiem) i Invention.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021