Przeprawa

Nowoczesna przeprawa przez Wartę, której Poznań doczekał się we wrześniu 1925 roku, była wypadkową dwóch zasadniczych czynników: powodzi oraz 900. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego. Zacznijmy od "wielkiej wody", która nawiedziła stolicę Wielkopolski w kwietniu 1924 roku, przynosząc miastu trwogę i poważne szkody materialne. To właśnie wtedy znacznie ucierpiał tzw. most Tumski (niem. Dom Brücke), nazywany również "kamiennym mostem", łączący Chwaliszewo z Ostrowem Tumskim. W wyniku powodzi osunął się on na kilkumetrowym odcinku (od strony Chwaliszewa), co doprowadziło do zapadnięcia jezdni, masztu tramwajowego i latarni, a w konsekwencji pociągnęło za sobą decyzję o jego rozbiórce i rozpoczęciu zupełnie nowej inwestycji. Historyczny paradoks chciał, że doszło do tego w przededniu "Roku Bolesławowego", przez co oddanie przeprawy oraz jej końcowy wygląd stały się sprawą na wskroś polityczną. Wszystko za sprawą śmiałego pomysłu prezydenta Poznania Cyryla Ratajskiego, który zaproponował umieszczenie pomnika Bolesława Chrobrego w obrębie mostu, któremu władca miał patronować. Najważniejsze było jednak, aby zdążyć z otwarciem na zaplanowane w czerwcu 1925 roku "uroczystości Bolesławowe". W "Dzienniku Poznańskim" z 16 października 1924 roku na rocznicowy deadline wskazywano zresztą bez zbędnych ogródek: "Roboty około tego mostu i pogłębienia koryta starej Warty prowadzi się w przyspieszonem tempie, dzień i noc na 3 zmiany, aby były ukończone na dzień 17 czerwca 1925, w którym obchodzić będziemy 900. rocznicę śmierci Bolesława Chrobrego. Przy nowym tym moście bowiem, od strony tumu, stanie spiżowy pomnik wielkiego króla, fundatora Państwa Polskiego, ulany z brązu pozostałego z pomnika Bismarcka".
Morderczego czerwcowego terminu nie udało się ostatecznie utrzymać, podobnie zresztą jak kwestii budowy królewskiego monumentu. Koniec końców uroczystość otwarcia nowego poznańskiego mostu odbyła się we wrześniu 1925 roku, co i tak było "wyczynem szybkościowym", by przywołać opinię Władysława Czarneckiego. Wielki poznański architekt, nie kryjąc podziwu dla tej inwestycji, pisał swoją drogą po latach: "Projekt wykonał inż. Lucjan Ballenstedt, profesor Szkoły Budownictwa w Poznaniu. Był to most o konstrukcji żelbetowej, dwuprzęsłowy, trójprzegubowy, długości 88,20 m i szerokości 15,0 m. Detale architektoniczne opracował arch. Sylwester Pajzderski. Zadziwiające były terminy realizacyjne. Prowizoryczny drewniany most dla pieszych wykonała firma Eicke i Lewandowski w okresie od 5 sierpnia do 12 września 1924 roku, czyli w 5 tygodni. Budowę mostu żelbetowego firma Towarzystwo Robót Inżynieryjnych (TRI) w Poznaniu rozpoczęła 1 sierpnia 1924 roku, próbnego obciążenia dokonano 11 września 1925 roku. W dwa dni później, 13 września 1925 roku, most oddano do użytku publicznego. Budowa tego mostu trwała zatem 13,5 miesiąca. Uporządkowano w tym czasie także dojazdy do mostu, zburzono parę domów na Chwaliszewie, wybrukowano Ostrów Tumski i przyległe ulice".
Tak więc 13 września 1925 roku ziściła się długo oczekiwana poznańska odsłona obchodów 900-lecia koronacji Chrobrego. Jej najważniejszym punktem była ceremonia otwarcia z udziałem prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego, długiego szeregu warszawskich oraz poznańskich oficjeli, członków organizacji, związków i stowarzyszeń oraz tysięcy mieszkańców Poznania. U wejścia na nowy most ustawiono nawet bramę triumfalną, obok której wzniesiono specjalny pawilon z fotelem dla głowy państwa. Cyryl Ratajski w swojej mowie na cześć pierwszego króla i jego zasług zdobył się na pochwałę demokracji stojącej według niego wyżej niźli inne systemy władzy. Krótko potem nastąpiło poświęcenie nowego mostu przez bp. Stanisława Łukomskiego, przecięcie symbolicznej wstęgi oraz uroczyste odczytanie aktu erekcyjnego, pod którym podpisali się wszyscy najważniejsi goście. Kolejny punkt programu obejmował nabożeństwo z udziałem prezydenta RP w poznańskiej katedrze, które zwieńczone zostało złożeniem pamiątkowych wieńców u stóp królewskiego sarkofagu w Złotej Kaplicy.
Trzeba przyznać, że nowy most był inwestycją ze wszech miar udaną: miał blisko 90 metrów długości, jezdnię o szerokości 9 metrów, chodniki po obu stronach i dwa łuki o rozpiętości 51 m i 36,4 m. Koszt jego budowy był znaczny i wyniósł około 850 tys. zł, 60 proc. tej kwoty pochodziło z budżetu centralnego. Najważniejsze jednak, że był na tyle wysoki, aby oprzeć się kolejnej wielkiej powodzi, i na tyle niski, że nie zasłaniał historycznej panoramy Ostrowa Tumskiego. Jego dalsze dzieje były dość skomplikowane, stanowiły bowiem odbicie dramatycznych losów miasta w czasie II wojny światowej. 5 września 1939 roku most Chrobrego został bowiem wysadzony przez wycofujące się z Wielkopolski Wojsko Polskie. Naprawiony przez okupujących Poznań Niemców, u progu 1945 roku wraz z ich ucieczką na zachód ponownie legł w gruzach. Odbudowany, przetrwał kolejnych kilkanaście lat. Wreszcie w 1964 roku Poznań doczekał się zupełnie nowego mostu Chrobrego, którego miejski żywot dobiega końca na naszych oczach. Jego rozbiórka i budowa "kolejnego Chrobrego" zaczną się lada dzień.
Piotr Grzelczak
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Trois, trans i Tama

Ciastem w beton

Kultura na weekend
