Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Powrót do LAS-u

Złagodzenie pandemicznych restrykcji spowodowało, że po dwu i półmiesięcznej przerwie Pawilon powraca do organizacji wydarzeń offline. Z tej okazji w najbliższą środę odbędzie się występ Roberta Piernikowskiego i Resiny, czyli już 331. koncert LAS-u!

. - grafika artykułu
Resina, fot. Clara Orozco

Próbując uczestniczyć w wydarzeniach on-line Piernikowski zdał sobie sprawę, że trudno jest mu się w nie zaangażować, wejść w konwencję, poczuć się uczestnikiem takich eventów. - Kilka razy próbowałem uczestniczyć w koncertach online, ale szybko się zniechęciłem. Brakuje w tym zapachu, współobecności i basu. Nie ma jakiejś istotnej wypadkowej wszystkich zmysłów. Takie mam odczucia, ale towarzyszy temu również świadomość, że w ograniczających okolicznościach lepszy jest online niż nic - mówi artysta i stwierdza, że nie da się porównać tych dwóch typów wydarzeń - koncertów na żywo i streamingowanych.

Po raz ostatni Piernikowski wystąpił w Pawilonie dokładnie trzynaście miesięcy temu, 2 maja 2020. Zaprezentował wtedy w online'owym cyklu Transmisja "szkicowy set", oparty o robocze wersje nieistniejących utworów. Planował "coś na styku live'a czy DJ seta z motywów, raczej nigdy nie publikowanych". Wykorzystał więc szkice, które wygrzebał w samplerze.

Uznał, że taka okazja - koncert po najdłuższej przerwie w dotychczasowej karierze, która trwała od lutego - to dobry moment do wydobywania skryptów, czy starych, ledwie zaczętych historii. Potem w lipcu miał kolejny koncert w specyficznych warunkach "zamkniętego pleneru" i dla znacznie ograniczonej publiczności - na dziedzińcu Tamy.

"Jestem raczej osobą niecierpliwą, ale szukam pokory"

Pandemia zastała go w mieszkaniu na Wildzie. - Wydaje mi się, że to była całkiem dobra lokalizacja na przeczekanie. Teraz mieszkam na Jeżycach i też jest ok. Ale czuję, że miasto generalnie nie jest dobrą miejscówką w takiej sytuacji. Wolałbym siedzieć gdzieś na wiosce. Nigdy nie przebywałem tyle czasu w domu, co teraz. Zawsze byłem raczej w ruchu - mówi.

Gdy rok temu zapytałem Piernikowskiego, jak mu się żyje w tej nowej normalności, to nie krył frustracji. - Jeśli chodzi o emocje, to zmieniają mi się w ciągu dnia kilkukrotnie. Jest to dla mnie tak nowa sytuacja, że jeszcze jej sobie nie poukładałem w głowie. Funkcjonowanie w tymczasowości męczy, bo trudno cokolwiek zaplanować. Kończy mi się cierpliwość dla tego, co widzę na zewnątrz. Ale czekam. Ogólnie wybieram świat imaginacji - mówił.

Świat Jest Jak Echo

W kwietniu artysta zamieścił na YouTube krótkometrażówkę Świat Jest Jak Echo i wydał online, na swoim bandcampie, soundtrack do tego filmu. Wykorzystał w nim nagrania zrealizowane na taśmie VHS, bądź odwołujące się do tej poetyki, ujętej nawiasem duchologicznych wzruszeń. Pierwsza myśl jest taka, że Piernikowski sięgnął do domowego archiwum i wydobył na światło dzienne drobiazgi "najntisowej" rzeczywistości. Ale gdy w kadrze pojawia się 88 z duetu Syny, to od razu sobie uświadamiamy, że minione obrazy sąsiadują ze współczesnymi, mieszając się w zaskakująco spójną całość.

- Niektóre nagrania faktycznie znalazłem na swoich starych kasetach, ale zdecydowaną większość nagrałem na początku 2020 roku. Film był zrealizowany w ramach "Kultury w Sieci"  Od dłuższego czasu kręciłem się tu i tam z kamerą. Nie zakładałem sobie konkretnego celu, tylko swobodnie obserwowałem świat. Ten film o niczym nie opowiada. Oglądając, sam go sobie opowiadasz - jeśli pojawi się "sakshi", to znaczy uważność - wyjaśnia. Podczas koncertu w Pawilonie zaprezentuje na żywo niepublikowany wcześniej materiał instrumentalny oraz ścieżkę dźwiękową do Świat Jest Jak Echo.

Wiolonczela i elektronika

Do kontemplacyjnego setu Roberta Piernikowskiego dobrany został, bardzo harmonijnie, może i poniekąd komplementarnie, występ Karoliny Rec. To wiolonczelistka i kompozytorka, która w solowym projekcie Resina eksperymentuje z instrumentem akustycznym wciąż tradycyjnie identyfikowanym z muzyką poważną, uzupełniając go o minimalistyczną muzykę elektroniczną, opartej o zapętlenia. - Mam wrażenie, że wyrażenie "muzyka postklasyczna" jest coraz mniej adekwatne do mojej twórczości - przyznaje Rec.

Jej ostatni album to soundtrack do gry Vampire: The Masquerade - Shadows of New York, wydany we wrześniu ubiegłego roku przez Coastline Northern Cuts (publishing Mute). - Zaproponowano mi skomponowanie tej ścieżki za pośrednictwem Krzysztofa Kowalczyka, konsultanta muzycznego developera Draw Distance, producenta gry. Bohaterką jest kobieta wampirzyca, więc w naturalny sposób pomyślano o zaangażowaniu kobiety kompozytorki, osoby z klimatów dość nieoczywistych, zajmującej się również smyczkami i wokalem. Nasze wyobrażenia o stylistyce muzyki bardzo się pokrywały i zostałam zaproszona na pokład. Vampire: The Masquerade - Shadows of New York należy do sektora gier indie, bardzo niezależnych i niszowych. Jednak skale niszowej gry i niszowej muzyki są nieporównywalne - relacjonuje Karolina Rec.

Artystka miała duży dylemat, co powinna zagrać w Pawilonie. - Nie będę wykonywać utworów ze ścieżki dźwiękowej do gry, bo one wymagałyby dużo większego składu na scenie - a ja wystąpię solowo. Dlatego osią programu będzie materiał z płyty Traces. Powoli już się z nim żegnam, bo skończyłam właśnie kolejny album Speechless, ale w związku z pandemią nie wiem jeszcze, kiedy się ukaże - tłumaczy. Płyta Tracesbyła dla mnie bardzo przełomowa - przede wszystkim pod względem koncertowym. Był to materiał, który bardzo wiele zmienił w moim muzycznym życiu. Niesamowitą frajdę sprawia mi też wykonywanie go na żywo i mam wrażenie, że równie wiele przyjemności daje słuchaczom odbiór tej muzyki na scenie. Udało mi się wypracować coś, na czym mi bardzo zależało. Korzystanie z elektroniki dość mocno nadbudowuje czyste brzmienie wiolonczeli - i czasem bywa to też zaskakujące - dodaje artystka.

Od grania solowego do dużego składu

Na nadchodzącej płycie Resiny Speechless wystąpi bardzo szeroki skład - pojawi się nie tylko perkusista znany już z Traces, ale i chór 441Hz, czy syntezatory. - Musimy jeszcze wykonać oddzielną pracę rearanżacji tych kompozycji na potrzeby koncertów. Chciałabym w Pawilonie wykonać choć jeden utwór z tej płyty, ale jeszcze się z tym wstrzymam, nie chcę popełnić falstartu i wyjść z czymś, co w moim poczuciu nie jest gotowe do zagrania na scenie - przyznaje Rec.

Pierwsze zalążki Speechless stworzyła już półtora roku temu, ale całość udało jej się spiąć dopiero w grudniu ubiegłego roku. - Ta płyta powstawała w mocno pandemicznym momencie i w związku z obostrzeniami i troską o zdrowie chórzystów zastanawiałam się z dyrygentką Anną Wilczewską, czy uda się nam w ogóle zaangażować chór. Ci, którzy czuli, że stanowiliby potencjalne zagrożenie dla swoich rodzin, nie wzięli więc udziału w nagraniach. Bardzo dużo chórzystów przeszło jednak covid i mogło się zaangażować w ten projekt. Uzbieraliśmy bardzo konkretną grupę osób i tydzień przed zwiększeniem obostrzeń dotyczących zgromadzeń udało się nam zarejestrować partie chóralne. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że coś muzycznie się dzieje - coś, co w przyszłości będziemy mogli wykonać na żywo. Dawało to nam odrobinę nadziei w czasie dużego wzrostu zachorowań na koronawirusa - relacjonuje.

Materiał z płyty Speechless został nagrany w marcu i kwietniu w Ratuszu Staromiejskim w Gdańsku i w studiu S-2 Polskiego Radia w Warszawie. Wydawcąalbumu będzie sublabel 130701 brytyjskiego FatCat'a (który wypuścił dwa poprzednie albumy Resiny), specjalizujący się w muzyce instrumentalnej. Choć pojawi się na tej płycie chór, to nie będzie jednak wykonywał partii z tekstem, lecz zostanie potraktowany instrumentalnie.

- Znam realia i wiem, że nadal będę grała wiele koncertów solowo ze względu na różne ograniczenia - finansowe czy lokalowe potencjalnego organizatora. Ale tam, gdzie zaplecze będzie oferowało takie możliwości i warunki pozwolą na wystąpienie w większym składzie - a już otrzymuję zapytania o premierę tego materiału - spróbujemy wykonać te utwory wraz z chórzystami. Na pewno będę się starała grać w duecie z perkusistą. W przypadku materiału ze Speechless właściwie trudno mi już sobie wyobrazić granie solowe. Jest na nim po prostu sporo istotnych partii perkusyjnych i chóralnych. A jeżeli chór nie będzie mógł wystąpić, co będzie zrozumiałe choćby przy koncertach zagranicznych, to będziemy musieli znaleźć sposób, by sobie z tym poradzić - przyznaje Karolina Rec.

Marek S. Bochniarz

  • #331 koncert LAS-u: Piernikowski, Resina
  • 2.06, g. 20
  • Pawilon
  • bilety: 30-40 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021