Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Nomadzi dźwięku

Wszystko zaczęło się w ogródku. W Ixtapaluca - na przedmieściach Mexico City - weekendy należały do tych, którzy rozstawiali wzmacniacze między drzewami i grillami, zamieniając trawniki w prowizoryczne sceny. Surf, punk, ska, rocksteady. Najpierw chodziło tylko o to, żeby grać i nie wylecieć z osiedla. Dziś Los Kamer mają na koncie świetnie przyjęte albumy, koncerty w kilkunastu krajach i udział w największych europejskich festiwalach - od Glastonbury przez Boomtown Fair po Fête de la Musique. Już 25 lipca zawitają do Poznania, by udowodnić, że ich BalkanMex to nie tylko muzyka, ale i stan ducha.

. - grafika artykułu
Los Kamer, fot. materiały prasowe

Historia Los Kamer to podręcznikowy przykład latynoamerykańskiej determinacji i muzycznego nomadyzmu. Założony w 2007 roku przez Kamera Ponce'a - basistę i spiritus movens projektu - zespół początkowo funkcjonował jako Kamer Surfers i zgodnie z nazwą pływał po instrumentalnych falach surf rocka. "Wtedy wszyscy graliśmy w ogródkach, w garażach, w salonach. W każdy weekend ktoś coś organizował. Chodziło o to, żeby się wyrwać, żeby być głośnym" - mówił później w wywiadzie Ponce.

Pierwszy album "Una Tarde de Amore" (2011) wywołał poruszenie na meksykańskiej scenie niezależnej, lecz wkrótce potem projekt zawiesił działalność. Kamer pozostał jednak w ruchu. Jak wspomina, w 2013 roku został sam. Pewnego dnia złapał za telefon i zadzwonił do Alana Gonzaleza, gitarzysty. Powiedział: "Słuchaj, mam pomysł. Zamiast surfu zagrajmy coś bardziej... imprezowego. Balkan, gypsy, swing, jazz. Coś, czego w Meksyku nie ma". Tak narodziło się Los Kamer - węższe w nazwie, szersze w brzmieniu.

Już pierwszy koncert w nowym składzie udowodnił, że mariaż latynoskiej gorącej krwi z bałkańską karuzelą to w ich wydaniu coś więcej niż ciekawostka. W 2014 roku do duetu dołączyli kolejni muzycy: klarnecista Karim Huracha, trębacz Hiram Huaracha, saksofoniści Roots Baloo i Pablo Groove, perkusista Alejandro More. Potem skład zmieniał się przez lata, ale energia i idea pozostały takie same.

Los Kamer trudno opisać jednym zdaniem. Słychać tu i gorącą cumbię, i klezmerską melancholię, i jazzową swobodę, i swingową dynamikę, i wreszcie bałkańską, rozbuchaną ekstazę w stylu Fanfare Ciocărlia czy Gorana Bregovicia. Podobnie jak ich muzyczni patroni - Emir Kusturica, Taraf de Haïdouks, Django Reinhardt, Manu Chao czy Fania All Stars - Los Kamer nie mieszczą się w żadnym porządku, choć sami określają swoje brzmienie jako BalkanMex.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że ich droga na europejskie sceny nie była prosta ani szybka. Pierwsza trasa w 2015 roku była chaotyczna - 10 koncertów, bez zaplecza, bez pewności jutra. Dziś mają na koncie występy w Niemczech, Holandii, Francji, Szwajcarii, Belgii, Włoszech, Węgrzech, a także udział w legendarnych imprezach. "To było surrealistyczne - wychodzisz na scenę, patrzysz na tłum, a w głowie nadal masz w pamięci te ogródki z Ixtapaluki" - śmieje się Kamer.

W 2019 roku zagrali w Glastonbury obok takich gigantów jak The Cure, Paul McCartney, Radiohead czy Blur. W tym samym czasie byli zapraszani przez samego Emira Kusturicę jako support dla The No Smoking Orchestra. W Meksyku dzielili scenę z Dubioza Kolektiv, Gogol Bordello i Manu Chao - trójką zespołów, które również zbudowały swoje kariery na mieszaniu tradycji, chaosu i wspólnotowej euforii.

Tę radość dobitnie wyrażają albumy: "Indestructible" (2016) - z wachlarzem gości i solidnym brzmieniem, "Tlazokamati" (2019) - będący hołdem dla rdzennych korzeni muzyków, ale i europejskich inspiracji, czy "No Borders" (2021) - wydany w pandemii manifest muzycznej bezgraniczności. Jednak w przypadku Los Kamer najważniejsze są koncerty - to zawsze szalona, kolorowa procesja dźwięków, tanecznych rytmów i uśmiechów, które przełamują każdą barierę językową. BalkanMex to nie tylko połączenie stylów - to manifest wspólnoty, otwartości i odwagi, by patrzeć jednocześnie w stronę Bałkanów, Meksyku i całego świata. Aż zakręci się w głowie!

Sebastian Gabryel

  • Los Kramer
  • 25.07, g. 19.30
  • SARP Social Club
  • bilety: 54 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025