Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Na kawałki się rozpada świat

Przygnębiająca jest nasza rzeczywistość widziana oczyma Krzysztofa Grabaża Grabowskiego - przede wszystkim w sensie społecznym, politycznym. Ten jeden z najistotniejszych poznańskich artystów wraz z Pidżamą Porno nagrał kolejną ważną płytę.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Piętnaście lat minęło od ukazania się poprzedniej studyjnej płyty Pidżamy Porno - "Bułgarskiego Centrum". Stwierdzenie to tyleż oczywiste dla wielbicieli zespołu, co warte przypomnienia. W tym czasie pojawiło się przecież całe nowe pokolenie fanów, zmieniały się mody i style, a taki wielki dziś gwiazdor jak Dawid Podsiadło miał wówczas jedenaście lat. Publiczność mogła zapomnieć dawnych ulubieńców, a jednak Pidżama powraca z nowym krążkiem na półki sklepowe (i do serwisów streamingowych, których też nie było półtorej dekady temu), znów budząc wielkie zainteresowanie. Co więcej, proponując świetną płytę. Co decyduje o tym sukcesie? Paradoksalnie m.in. właśnie te okoliczności. Okazuje się bowiem, że Krzysztof Grabaż Grabowski i jego koledzy nie nagrywają pod tym szyldem często, a jedynie wtedy, gdy mają rzeczywiście coś ważnego do powiedzenia. Najwyraźniej rozumie to też publiczność, co potwierdzają zarówno wyprzedane promocyjne koncerty, jak i wysoka pozycja krążka na listach sprzedaży.

Głośne "Nie"

Aforystycznie można by stwierdzić, że nie zmieniło się nic i wszystko się zmieniło - zarówno w graniu zespołu i jego historii, jak i w świecie otaczającym. Pidżama ma wypracowaną mocną pozycję na scenie rockowej, za jedno z jej naczelnych haseł wolno uznać pojawiające się w jednej z piosenek słowa "tu trzeba krzyczeć trzeba się drzeć". Bo to twórczość niepokorna, nie godząca się ze społeczno-politycznymi okolicznościami. Ten dystans do świata polityki, mediów był zawsze wyraźny, tym razem nabiera jednak szczególnego wymiaru, szczególnej mocy, stając się być może w ogóle jednym z głównych motywów pojawienia się płyty. I to głośne "nie" wykrzykiwane wobec aktualnej rzeczywistości znajduje wyraz zarówno w przekazie tekstowym, jak i w warstwie muzycznej, która - znów - z jednej strony zdaje się przywoływać Pidżamowe "dawne dobre czasy", z drugiej brzmi po nowemu. Kto się zatem zechce uważnie wsłuchać dopatrzy się tu i postpunkowych reminiscencji i grania zgoła folk-rockowego, ale też współczesnych patentów na łączenie rockowej surowości z bezkompromisowym, ale i literackim przekazem tekstowym.

Artyści

Można by powiedzieć, że Grabaż zastawił sam na siebie pułapkę, prowadząc równolegle dwa zespoły (Pidżamę i Strachy na Lachy), których stylistyka nie jest jakoś dramatycznie odmienna. Jest on jednocześnie na tyle świadomym artystą, że można darować sobie trud rozważania czy słusznie te piosenki nagrał pod szyldem Pidżamy, a nie SNL. Oczywiście, że słusznie. Choćby dlatego, że gdy się w nie wsłuchać, gdy się wczytać w teksty, okazuje się, że kontynuują one wiele wątków zapoczątkowanych na Pidżamowych płytach przed laty. Że wyraźnie jest to oczekiwany kolejny rozdział w dyskografii tak ważnego zespołu. Jego skład tworzą dziś, przypomnijmy, poza Grabowskim jego wieloletni partnerzy: gitarzysta Andrzej Kozakiewicz i perkusista Rafał Piotrowiak. Jako muzycy towarzyszący pojawiają się Longin Bartkowiak, Piotr Załęski (po raz pierwszy w kręgu Pidżamy) oraz Mariusz Nalepa i Stanisław Supron. Do tej listy dopisać  trzeba koniecznie jeszcze jedno nazwisko. Autorem wyrazistego i bardzo charakterystycznego projektu graficznego okładki jest bowiem słynny artysta Andrzej Pągowski.

Gorycz

Niezwykle gorzka to płyta, jak by powiedziano w dawnych czasach: zaangażowana w sensie społecznym i politycznym. Poniekąd zresztą w tym kontekście najbardziej punkowa, niosąca bowiem ze sobą  buntownicze przesłanie jako nie znoszący sprzeciwu krzyk przeciw politycznej opresji - bo tak zdaje się widzieć i oceniać rzeczywistość Grabowski. Śpiewa w kierunku swych oponentów: "Wyście od Kaina są, my od Abla", bawiąc się słowami apeluje "Nie kukizuj miła". Zapewne nie przejął by się tym, że nie spodoba się tzw. środowiskom narodowym czy narodowo-radykalnym, które niosą "kotwicę na bejsbolach". Ale śpiewa też, że "są w tym rządzie same wampirzyce i alfonsy".

Z innej strony przyznać trzeba, że w tym tekstowym radykalizmie w obraźliwych epitetach i wulgaryzmach odczytać można zarówno niezgodę na przemoc i łamanie prawa, jak też rodzaj bezsilności, nadmiar frustracji. Nie ma wszakże dla autora wątpliwości, że rzeczywistość polityczna jest ostatnio w naszym kraju coraz bardziej osaczająca, co może (musi?) powodować różne - również takie - reakcje wrażliwych obserwatorów i jednocześnie uczestników. Grabaż podkreśla przy okazji swój permanentny brak przynależności, gdy śpiewa: "wiem, że jest mi nie po drodze / z jakimkolwiek stadem...". Warto jednak podkreślić, że znajdziemy tu też piosenki, powiedziałbym, obyczajowe i egzystencjalne. O odchodzeniu, śmierci, samobójstwie, o nieprostych relacjach damsko-męskich. Bohater tytułowej piosenki stwierdza też: "nie mam sił się patrzeć jak / na kawałki się rozpada świat". W innej śpiewa: "już tu taki mamy klimat / znowu wcześnie przyjdzie jesień / a po zimie zima". Nadziei mało.

I nawet jeśli kogoś do końca nie przekonuje tak radykalny sposób widzenia świata, warto posłuchać tej bardzo ciekawej płyty, bo Grabaż  zawsze mówi w sposób niebanalny, a i wyrazista rockowa formuła oraz przejrzyste, mocne brzmienie zespołu budzą szacunek. 

Tomasz Janas

  • Pidżama Porno "Sprzedawca jutra", SP Records
  • koncert Pidżamy Porno: 30.11, g. 18.30, hala nr 2 MTP

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019