Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Na drodze do nieśmiertelności

Nie masz death metalu nad Vaderem - polska ikona tego gatunku właśnie świętuje swoje 40-lecie i nie zawaha się wytoczyć wszystkich dział, jakie w ciągu tych wszystkich lat nazbierała, do swojego arsenału. Koncert w Tamie to najlepsza okazja, by przekonać się, jak wielki wpływ miał ten zespół nie tylko na naszą historię metalu, ale i na jego dzieje w ogóle.

. - grafika artykułu
Vader, fot. materiały prasowe

W ramach jubileuszowej trasy, podczas której nie zabraknie wielu niespodzianek, nieśmiertelna załoga Piotra "Petera" Wiwczarka zagra numery z całej swojej działalności - od debiutanckiego The Ultimate Incantation (1992) po ostatni, jak dotąd, Solitude In Madness (2020).

Polski death metal bez Vadera to sytuacja, którą naprawdę trudno sobie wyobrazić. Zbyt wiele razy okazywało się, że to właśnie oni mieli to "coś" - by wstrząsnąć głowami tysięcy długowłosych, by zdobyć sławę nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, by przetrzeć szlaki młodym zespołom, by nie dać o sobie zapomnieć. To jedna z tych kapel, która choć mocno osadzona w latach dziewięćdziesiątych, wciąż cieszy się taką samą renomą, jak za czasów bestsellerowego De Profundis (1995). Kiedy większość grup w naszym kraju dawała się pokroić choćby za jedną trasę za oceanem, Vader miał ich na pęczki - na tyle, że przez długi czas cieszył się nawet większym poważaniem za granicą niż w swoim rodzimym kraju nad Wisłą.

Dark Age, Sword of the Witcher czy Devilizer - to tylko przykłady ponadczasowych, klasycznych już kawałków, dzięki którym od czterdziestu lat wciąż królują na scenie death metalu. Horda Petera to fenomen i jeden z naszych najlepszych towarów eksportowych, choć w przypadku Vadera bycie marką nigdy nie oznaczało odcinania kuponów. "Pomimo tylu lat na karku, jako zespół nie jest źle, gdy cały czas gramy, mamy wystarczającą publiczność, żeby się cieszyć, nie? Ale na pewno nie jest to życie bardzo proste. Po prostu musimy być cały czas aktywni" - przyznał Peter w jednej z rozmów, ujawniając, że choć nigdy nie narzekali na popularność, to i nigdy, choćby ze względów finansowych, nie mogli pozwolić sobie na dłuższą przerwę. Inna sprawa, że jakość dyskografii Vadera pokazuje, że najpewniej wcale takiej przerwy robić nie chcieli.

Bezkompromisowi, nieugięci i nie ulegający modom - to chyba jedne z najczęściej pojawiających się określeń w recenzjach ich płyt. Choć czasem miały w sobie błysk Judas Priest, a czasem brutalność Slayera, zawsze była w tym jakaś magiczna konsekwencja - paradoksalnie im Vader był bardziej nieprzejednany, tym lepiej dopasowywał się do rynku, co zresztą ma miejsce również teraz. Do 2002 roku sprzedali ponad pół miliona płyt, a dwadzieścia lat później wciąż wyprzedają trasy - to wiele mówi nie tylko o kondycji tego zespołu, ale o kondycji samego death metalu. Okazuje się, że i dziś, w tak trudnych dla muzyki z gatunku stali czasach, ma w sobie pierwotną energię, której bardzo łatwo ulegać. "Przybywam, jestem / Waląc mocno w twe drzwi" (tłumacz.) - krzyczy Peter w Shock and Awe. Warto je otworzyć.

Sebastian Gabryel

  • Vader
  • 3.09, g. 18.30
  • Tama
  • bilety: 110-130 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023