Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

MY NAME IS POZNAŃ. Nasz dom, nasze miejsce

- Choć z wyglądu nie jesteśmy do siebie zbyt podobni, to doskonale się rozumiemy, często nawet bez słów. Podczas pracy miewamy podobne pomysły i dążymy do tych samych celów, więc nic dziwnego, że funkcjonujemy jako duet - mówią Gabi Marszał i Kamil Marszał, piętnastoletnie bliźnięta z Poznania, których piosenka Chcielibyśmy otwiera trzecią składankę My Name is Poznań.

Młodzi dziewczyna i chłopak siedzą na ziemi oparci o siebie plecami. Tłem jest żółto-pomarańczowa ściana. - grafika artykułu
Gabi Marszał i Kamil Marszał, fot. materiały prasowe

Wasza wspólna piosenka Chcielibyśmy otwiera trzecią, dopiero co wydaną składankę miejskiego projektu My Name is Poznań. Jakie to uczucie mieć za sobą takie doświadczenie? I jak wspominacie współpracę przy tym projekcie?

Gabi Marszał: To było niesamowite. Przed nagraniem utworu nie mieliśmy wielu okazji pracować w profesjonalnym studiu. Do tamtej pory wszystko robiliśmy sami w naszych pokojach - od pisania tekstów przy pianinie po produkcję muzyki.

Kamil Marszał: Tak, praca nad projektem była świetnym przeżyciem. Mieliśmy okazję poznać wielu wspaniałych ludzi, a atmosfera w studiu z Michałem Madajczykiem i na planie teledysku była wyjątkowa. Cieszymy się, że mogliśmy wziąć udział w tym projekcie, i jesteśmy wdzięczni za docenienie naszej twórczości.

Wydawałoby się, że dziś debiutantom jest znacznie łatwiej zaistnieć i dać się zauważyć niż kiedyś. Wiemy jednak, że to złudne - konkurencja jest większa niż kiedykolwiek. Dlaczego, Waszym zdaniem, warto brać udział w takich projektach jak My Name is Poznań?

K.M.: To prawda, artystów jest sporo. Jednak w dzisiejszych czasach dzięki cyfrowym możliwościom każdy może tworzyć samodzielnie i udostępniać swą twórczość w internecie, co pozwala dotrzeć do własnej grupy odbiorców. Dziś każdy może nagrać utwór na swoim laptopie, co kiedyś było niemożliwe. Dzięki temu możemy tworzyć muzykę i dzielić się nią z innymi.

G.M.: A takie projekty jak My Name is Poznań pomagają także zdobywać doświadczenie, poznawać ludzi z branży muzycznej oraz docierać do większej grupy słuchaczy, co jest bardzo ważne dla początkującego artysty. Dla nas to był duży krok na twórczej drodze i na pewno nabraliśmy większej pewności siebie w tym, co robimy.

Oboje debiutowaliście w ramach telewizyjnego programu The Voice Kids Poland. Jak zapamiętaliście spędzony w nim czas? Czy to był właśnie ten moment, kiedy stwierdziliście: "tak, chcę związać z muzyką swoje życie", czy tak naprawdę wtedy już tylko upewnialiście się w tym przekonaniu?

G.M.: Udział w The Voice Kids Poland też był dla nas niezwykłą przygodą, bo atmosfera w programie była wspaniała - wszyscy się wspierali i cieszyli z możliwości uczestnictwa. Zapamiętaliśmy ten czas bardzo pozytywnie, przede wszystkim dzięki ludziom, których tam poznaliśmy. Z wieloma uczestnikami mamy kontakt do dziś! Wzajemnie się wspieramy i często wracamy do wspomnień z programu.

K.M.: Wiesz, nam muzyka towarzyszyła od dziecka. Od najmłodszych lat występowaliśmy na scenie, śpiewając na festiwalach, konkursach i koncertach, a także grając w musicalach dla dzieci i młodzieży. Po The Voice Kids postanowiliśmy zacząć tworzyć coś własnego. Właśnie wtedy napisaliśmy pierwszą piosenkę i od tego wszystko się zaczęło. Z czasem przybywało słuchaczy, co dawało nam dodatkową motywację do dalszej pracy muzycznej.

Na temat kondycji dzisiejszego rynku muzycznego w Polsce tyle jest opinii, ilu komentatorów. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekaw Waszej, ponieważ dominującą narrację często budują utyskiwania starszego pokolenia dziennikarzy, a nawet samych artystów, którzy narzekają na panującą na tym rynku miernotę. Czy Waszym zdaniem rzeczywiście jest tak źle? Jest kogo słuchać, czy może sami, mimo młodego wieku, sięgacie raczej po muzykę z czasów, kiedy nawet nie było Was na świecie?

K.M.: Naszym zdaniem współczesna muzyka wcale nie jest gorsza - jest po prostu inna. Świat się zmienia, a muzyka wraz z nim. Każdy gatunek ma swoich odbiorców, tym bardziej że dziś dostęp do nagrań jest o wiele łatwiejszy niż kiedyś. My słuchamy zarówno współczesnych utworów, jak i starszych, ponadczasowych, które są dla nas inspiracją.

G.M.: Myślę, że przez to, że dziś łatwiej jest tworzyć muzykę, powstaje ona w krótszym czasie niż kiedyś. Liczba artystów i producentów muzycznych stale rośnie, co sprawia, że rynek staje się coraz bardziej zróżnicowany i dynamiczny. Dlatego każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie. I to jest piękne!

Najczęściej o bliźniakach mówi się, że cechuje je nierozłączność, identyczność w niemal każdej sferze życia, a nawet telepatia. Jak jest w Waszym przypadku?

G.M.: Rzeczywiście, jesteśmy nierozłączni. (śmiech) Chodzimy do tej samej szkoły, a nawet do jednej klasy. Od zawsze robiliśmy wszystko razem, bo po prostu czujemy się lepiej, będąc w swoim towarzystwie. Choć z wyglądu nie jesteśmy do siebie zbyt podobni, to doskonale się rozumiemy, często nawet bez słów. Podczas pracy miewamy podobne pomysły i dążymy do tych samych celów, więc nic dziwnego, że funkcjonujemy jako duet.

A jak jest z muzyką? Potraficie rozszyfrowywać się w tej kwestii niemal bez słów? A może właśnie to wszystko polega na twórczych konfliktach, w których aż iskry lecą?

K.M.: Szczerze mówiąc, bywa różnie... Czasami, jak już Gabi wspomniała, łączą nas podobne pomysły na piosenki lub teledyski. Jednak zdarza się też, że mamy zupełnie odmienne zdania na jakiś temat - a wtedy pojawiają się kłótnie. Ale zawsze staramy się wymyślić coś, co odpowiada nam obojgu.

Chcielibyśmy to piosenka o tym, że nawet w najtrudniejszych chwilach można odnaleźć siłę, by się podnieść. Jednak aby to się udało, potrzeba domu, który w utworze traktowany jest bardziej metaforycznie. Jak dokładnie go rozumiecie?

G.M.: W tej piosence dom oznacza osobę, która jest z nami na dobre i na złe. Kogoś, z kim dzielimy nie tylko szczęśliwe chwile, ale również trudne doświadczenia. To ktoś, kto potrafi nas na chwilę zatrzymać, oderwać od problemów i wydobyć naszą beztroskę: "Zabierz mnie do tańca i ponieś się, nie myśl, jaki to ruch"

Każdy ma swoje "domy" - miejsca, ludzi czy sytuacje, w których czuje się bezpiecznie lub z których czerpie ważne lekcje. Jak nazwalibyście swoje?

K.M.: To przede wszystkim rodzina i nasi przyjaciele, przy których czujemy się bezpiecznie i komfortowo. Dla nas dom to nie tylko budynek, w którym mieszkamy i do którego lubimy wracać, ale przede wszystkim ludzie, z którymi dzielimy mnóstwo wspomnień.

Oprócz Chcielibyśmy nagraliście już kilka bardzo obiecujących singli. Kiedy odważycie się zrealizować album? I jak go sobie wyobrażacie?

K.M.: Na ten moment nie myślimy jeszcze o albumie, ale na pewno chcielibyśmy, żeby był spójny i oparty na jednym przewodnim motywie.

G.M.: Żeby opowiadał historie, wywoływał u słuchaczy rozmaite emocje i był dobrze przemyślany!

Rozmawiał Sebastian Gabryel

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025