Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Muzyka klasyczna - znakomita podstawa, by wykonywać jazz

- Jazz czerpie z muzyki ludowej, broadwayowej i wszelakiej innej, skończonej muzyki. Pomyślałem "dlaczego muzyka klasyczna nie miałaby być taka?" - mówi Jarosław Kostka*, który zajmuje się jazzową interpretacją utworów Chopina, Bacha czy Griega.

. - grafika artykułu
Od lewej: Jan Adamczewski, Jarosław Kostka, Piotr Max Wiśniewski i Waldemar Franczyk (fot. Hanna Saari)

Zaczynał Pan swoją przygodę z muzyką od chóru. Jak doszedł Pan do jazzu?

To się trochę późno ukształtowało - do Poznania przyjechało paru ludzi fascynujących się jazzem, Zbigniew Wrombel, Zbyszek Łowżył i oni mi go zaszczepili. Dzisiaj wolałbym, żeby to nastąpiło wcześniej. Ale nie miałem wzorców ani idoli, z którymi miałbym styczność. Bywały warsztaty letnie, ale nie było systematycznej nauki. Nie miałem też dostępu do płyt i materiałów. Kochałem tę muzykę i odczuwałem ją intuicyjnie. Miałem bazę, którą daje muzyka klasyczna - i uważam, że to znakomita podstawa do tego, żeby wykonywać jazz, jeżeli ma się ku temu zdolności.

Co dało Panu doświadczenie chóru?

Chór dał mi umiejętność słuchania się podczas wykonania, która jest istotna w jazzie - zwłaszcza, kiedy się improwizuje, akompaniuje. Takie intuicyjne muzykowanie bardzo kształci w wykonawstwie jazzowym instrumentalnym. To świadomość, że jest się tylko jakimś elementem całości.

Jakie miał Pan pierwsze wzorce w jazzie?

Mainstream. Na początku lat 70. usłyszałem nagranie big bandu Duke'a Ellingtona. Długo też słuchałem Oscara Petersona, Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga. Potem zacząłem się bardziej tym interesować, czytać i odkryłem muzykę współcześniejszą - Johna Coltrane'a i Ornette'a Colemana.

A źródła inspiracji?

Pierwszymi pianistami, od których czerpałem był Herbie Hancock i Hank Jones. Wtedy może pomyślałem, że też będę grał.

Czy może Pan opowiedzieć o miejscu swojej pracy i Pana uczniach?

Pracuję w Zespole Szkół Muzycznych przy ul. Głogowskiej, w którym zaledwie od dwóch-trzech lat działa wydział muzyki jazzowej i rozrywkowej. To nowy moment w historii polskiej muzyki jazzowej - jazz został nobilitowany i stał się przedmiotem nauki.

Pokolenie starsze ode mnie robiło pewne rzeczy intuicyjnie. Tak zostaliśmy wykształceni i oczywiście - dużo się nauczyliśmy. Nowe pokolenie ma to wszystko podane w podręcznikach, nagraniach, na Youtube, Wikipedii. Taka jest podstawowa różnica. Jeśli chodzi o jakość - oddaję to słuchaczom do oceny.

Czego słuchają Pana studenci?

Też ich często o to pytam. Nie słuchają tylko jazzu - i dobrze! Bardziej się orientują, co się dzieje w ostatniej dekadzie. Ja podchodzę bardziej historycznie do muzyki jazzowej.

Skąd się wziął rozwój jazzu w edukacji?

To wynika z docenienia jazzu, poza tym wielu jazzmanów chce w jesieni życia zostać pedagogami. Jest też wielu młodych ludzi, którzy pragną uczyć. Również wielu amerykańskich jazzmanów pracowało w college'ach i prowadziło big bandy w swoich klasach.

Czy Poznań jest wyjątkowy pod tym względem? Jeśli jazz jest teraz ponownie nauczany, to muszą być już tego pierwsze efekty.

Są już efekty tego, że uczy się improwizacji jazzowej na akademii na poziomie średnim. Powstają nowe zespoły. Myślę, że w innych miastach też tak się dzieje. Poznań był z różnych przyczyn jednym z ostatnich większych miast, których akademie zaczęły tworzyć fakultet jazzowy. Niemniej Poznań ma tradycje jeszcze z lat 60. - wiele ciekawych rzeczy się wtedy tutaj działo, stąd ma w Polsce pewną renomę.

Jak Pan łączy edukację z twórczością?

Mam projekt, w który zaangażowałem młodszych, znanych pedagogów. Nie rozdzielam tego. Uczę się, koncertując. A to, co zdobywam grając - przekazuję dalej.

Jak wykorzystuje się muzykę poważną w jazzie? Czy to oczywisty materiał do przetworzenia?

Nie jest to oczywiste, niewielu jazzmanów to robi. Wydaje mi się, że z jednego powodu. Muzyka poważna, klasyczna to sacrum i coś, co jest skończone. Opinia publiczna ma też wiele do powiedzenia w tej kwestii, czy należy inspirować się muzyką klasyczną i ją "poprawiać".

Jazz czerpie z muzyki ludowej, broadwayowej i wszelakiej innej, skończonej. Uzupełnia ją, jest jej dopełnieniem. Pomyślałem "dlaczego muzyka klasyczna nie miałaby być taka?". To była dość odważna i kontrowersyjna decyzja, ale ja tak lubię, bo obie te sfery mnie zajmują. Interesuje mnie obróbka tematu muzyki klasycznej tak, żeby stał się tematem jazzowym.

Ponoć to praca nad jazzowym projektem Chopin Profanum doprowadziła Pana do Nordic Sounds. Miał Pan opory, nie martwił się, jaka będzie reakcja słuchaczy?

W sumie to nie miałem oporów, skoro to zrobiłem. Ale byli tacy, którzy pytali "dlaczego nie cały Mazurek? przecież to fragment wyrwany z kontekstu?". Powtarzałem, że temat jazzowy ma swoje prawa. To nie może być wiele tematów, a jedna, zwarta całość. Taka praca odbywa się niestety kosztem oryginału Chopina.

Można jednak znaleźć w twórczości Chopina tematy już "gotowe". Podobnie jest z muzyką Bacha. Nie należy wiele w niej zmieniać, zwłaszcza w kwestii tonalności. To już wspaniały jazz, napisany przez Bacha - wystarczy tylko umiejętnie ustawić timing i aranżację utworu.

Łatwo było przekonać trójkę kolegów z kwartetu?

Nie było łatwo, ale mają do mnie zaufanie w tej kwestii. Najtrudniejszy był Chopin. Do dziś nie jestem pewien czy należało zająć się tym utworem, czy innym. Mniejsze wątpliwości mam w kwestii Bacha i skandynawskiej muzyki ludowej i inspirowanej nią artystycznej.

Dlaczego wybrał Pan po Chopinie właśnie Skandynawię?

To mój ulubiony typ romantyzmu - stonowany, a jednocześnie bardziej powściągliwy. Słuchałem też dużo skandynawskiego jazzu, szykując Nordic Sounds - na przykład Bo Svensona czy Jana Garbarka.

Skandynawski jazz, zwłaszcza ten współczesny, również w Polsce jest popularny. Odbiorcy z jednej strony odbierają go jako przystępny, a z drugiej jako osobny.

W Polsce jest wielu zwolenników tego stylu i kierunku - jazzu Północy. Myślę, że z powodu jego powściągliwości, liryczności, baśniowości. Inaczej tam się liczy czas. My, Słowianie inaczej podchodzimy do muzyki - szybciej idziemy w stronę ekspresji. Pasjonuje mnie ta nordyckość - i mam nadzieję, że udało się ją przekazać w Nordic Sounds. Skandynawska muzyka romantyczna w porównaniu do tej z kontynentu jest mniej komercyjna, salonowa i gallant.

Wybrał Pan do interpretacji "Peer Gynta" Griega. Mam poczucie, że to tak szlagierowa muzyka, że dziś trzeba coś z nią zrobić, żeby ją odświeżyć. Gdy się tego tyle razy słuchało, to odczuwa się pewien przesyt.

Myślę, że tak jest. Słuchałem tej muzyki w różnych czasach - od mojej młodości, dzieciństwa do teraz. Musiał nastąpić moment, gdy podjąłem decyzję, że sięgnę właśnie po nią. Decyzja, że będę coś przekształcał i improwizował była podyktowana tym, że strukturę tego utworu doskonale znam i mogę pozwolić sobie na zmianę temp, nastroju, jak w "Tańcu Anitry".

Chciał się Pan też odnieść do literackości "Peer Gynta", dramatu Ibsena?

Może też, choć sama muzyka jest poetycka. Klimat literacki jeszcze pogłębia jej baśniowość. Jeżeli się zna "Peer Gynta", wpływa to na grę i typ improwizacji.

Co z poprzednimi Pana projektami? Zawiesił je Pan?

Nie. Wydaje mi się, że znów podejdziemy do projektu "Jazz Contra Bach" z już innym repertuarem. Może poszukamy tym razem dłuższych form. Znajdziemy trzy utwory, które zmieszczą się na płycie.

Jakie jeszcze ma Pan plany na najbliższy czas?

W przyszłym roku przypada 200. rocznica urodzin Stanisława Moniuszki. Chciałbym zrealizować projekt "Prząśniczka w opałach" w większym składzie, nagrać jazzowy chór i orkiestrę. Będzie to hołd dla Moniuszki. Wybrałem kontemplacyjne pieśni ze "Śpiewnika domowego".

rozmawiał Marek S. Bochniarz

*Jarosław Kostka - absolwent Akademii Muzycznej w Poznaniu; pianista jazzowy, aranżer, organista, kompozytor. Wykładowca improwizacji muzycznej w Szkole Muzycznej II stopnia w Poznaniu oraz nauczyciel kompozycji. Twórca i kierownik artystyczny zespołów After Four, Con Alma i Combo Latino. Pomysłodawca i aranżer projektów muzycznych takich, jak: Św. Hildegarda do poznania, Nordic Jazz Project, Chopin Profanum, Komeda Intensive Silence, Flamenco Meets Jazz, Sekwencje, Jazz Contra Bach.                                                

  • Nordic Jazz Project
  • Blue Note
  • 6.01, g. 19
  • bilety: 30 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019