Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Mów, co się dzieje w domu

Jesteś świadkiem przemocy domowej lub jej doświadczasz? Utwór "Hola hola" jest skierowany zwłaszcza do Ciebie. Zespół Dagadana we współpracy z Niebieską Linią przygotował teledysk do pieśni pochodzącej z regionu Biskupizny. O czym jest opowiedziana w niej, wciąż aktualna, historia i jak pomagać - opowiadają Daga Gregorowicz i Maja Kuźmicz.

Na makatce mąż piłuje kawałek drewna, a żona obok wiesza pranie na sznurku. Oboje uśmiechnięci. - grafika artykułu
Makatka "Mów, co się dzieje w domu", fot. materiały zespołu Dagadana

Gdy zobaczyłam teledysk "Hola hola" i wsłuchałam się w tekst utworu, byłam wstrząśnięta. Zwłaszcza gdy doczytałam, że takich pieśni jest więcej...

Daga Gregorowicz: Spędzając czas na Biskupiźnie, na Taborze Wielkopolskim, czyli letniej szkole tradycji, trafiłam do klasy śpiewaczej pani Anny Chudej. Jeżdżę tam od wielu lat. Pani Ania, widząc młodsze pokolenia, które chcą się uczyć, zamierzała przekazywać głównie wesołe utwory - takie do tańca, weselne, podróżne, przygodne, zalotne, miłosne, żołnierskie, ale wywołujące radość pieśni. Kiedyś jednak zaśpiewała mi ten utwór. Mówiła mi, że bała się go śpiewać. Dzięki teledyskowi i kolejnym wywiadom uświadomiła sobie, że coś się zmienia i dużo da się zrobić. Teraz przypomina sobie kolejne pieśni, na przykład o tym, że córka jest wydawana za mąż dla posagu, czy błagające o to, by mąż jej nie bił.

Co to za historia i z jakich czasów pochodzi "Hola hola"?

D.G.: Trudno mi powiedzieć, z jakich lat pochodzi ta pieśń. Pani Ania Chuda nauczyła się jej na pewno od swoich babć, a one też jej nie napisały, więc to historia sięgająca kilku pokoleń wstecz. Pieśń pochodzi z Biskupizny. To mikroregion w Wielkopolsce obejmujący 12 wsi wokół Krobi - Bukownicę, Chumiętki, Domachowo, Grabianowo, Posadowo, Potarzycę, Rębowo, Sikorzyn, Starą Krobię, Sułkowice, Wymysłowo i Żychlewo, gdzie kręciliśmy teledysk. W tym regionie tradycja jest wciąż żywa i ważna. Dzięki temu udało nam się zaprosić naszych przyjaciół z Biskupiańskiego Zespołu Folklorystycznego z Domachowa i okolic do tego, żeby odtworzyć wesele, jakie urządzano kiedyś w domach. Wszyscy występują w strojach tradycyjnych.

Ale opowieść jest mroczna...

D.G.: To rozmowa matki z córką. Córka bardzo chce wyjść za mąż, a mama w kolejnych zwrotkach przestrzega ją, że "chłop będzie ją bił". Córka argumentuje, że są różne sposoby na to, by się godzić, i liczy, że wszystko (w małżeństwie) będzie dobrze. Matka przestrzega: "Nie pumoże całowanie, jak chłop z piściom przy cie stanie, córulu moja" - mówi między innymi. Co ciekawe, w ostatecznym rozrachunku córka wybiera jednak zamążpójście. Ta pieśń mocno odstawała od wszystkich innych, które usłyszałam na Biskupiźnie. Znalazła się na płycie zespołu Dagadana "Tobie". Album składa się ze szczedriwek - pieśni życzeniowych, które życzyły szczęścia, zdrowia, miłości, obfitych plonów. Gdy rozmawiałam o nim z etnologiem, byłam przekonana, że "Hola hola" odstaje od całości repertuaru. Okazało się jednak, że przed laty śpiewano trudną historię, ale z góry zakładano, że "życzymy ci, młoda panno, żebyś tak czy siak wyszła za mąż". To, że wybranek bił, było normą. Gdy o tym usłyszałam, zmroziło mnie. Nie mogłam uwierzyć, że taki przekaz był otwarcie promowany.

To przerażające. Dziś propagujemy zupełnie inne postawy. Ale czy coś się faktycznie zmieniło?

Maja Kuźmicz: Zmieniło się na pewno choćby to, o czym mówiła Daga. Teraz nie ma lub jest znacznie mniej sytuacji, gdy kogoś wydaje się dla posagu czy jakichś korzyści ekonomicznych. Jeśli natomiast chodzi o przemoc, kiedyś to była po prostu rzeczywistość, która była akceptowaną normą. Ja rozumiem tę piosenkę w ten sposób, że była to chyba jedyna możliwość wyrażenia emocji. Kobiety uzewnętrzniały w niej jakiś rodzaj żalu czy wewnętrznego buntu, ale nic za tym nie szło dalej. Dziś przemoc jest tematem społecznym. Jest też ten następny krok, czyli realne działanie, pomaganie osobom, które doświadczają przemocy. Dążymy do tego, żeby takich sytuacji było mniej, żeby kończyły się szybciej. Przemoc domowa jest trudnym do zatrzymania zjawiskiem, nie tylko ze względu na ten przekaz międzypokoleniowy, ale też na to, że ona dzieje się pomiędzy bliskimi osobami. Te osoby czasami są związane ze sobą z wyboru (małżeństwo lub partnerstwo), czasem z powodu tego, co się dalej wydarzyło, czyli np. ze względu na dzieci. Różne zależności utrudniają przerwanie łańcucha przemocy. Trudno jest samemu sobie z nią poradzić. Zazwyczaj potrzebny jest ktoś z zewnątrz, kto będzie nas wspierał i pokazywał, że jest możliwe inne życie.

Czy da się oszacować skalę przemocy domowej w Polsce? I jak wyjść z impasu: "bije, ale go kocham"?

M.K.: Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo trudno jest przemoc zmierzyć. Rocznie wszczyna się w Polsce ponad 70 tys. procedur założenia Niebieskiej Karty, wskazującej na przemoc domową. Zawsze dodajemy, łącznie z policją, która tymi danymi operuje, że to wierzchołek góry lodowej. Te liczby to przemoc zgłoszona, a jaki obszar jest nieznany, trudno oszacować. Zawsze zachęcam, żeby zastanowić się, rozejrzeć wokół siebie i pomyśleć, w ilu znajomych rodzinach byłam świadkiem poniżania, kontrolowania, traktowania bez szacunku albo wręcz przemocy fizycznej. Wyjście z tak trudnej sytuacji to po pierwsze dostrzeżenie problemu, czasem przez osobę z zewnątrz. Po drugie, osoba doświadczająca przemocy musi niestety przejść moment krytyczny i zdać sobie sprawę, że potrzebuje wsparcia.

W teledysku pojawia się ważna informacja społeczna. Została zamknięta w formie animowanej makatki.

D.G.: "Nie mów nikomu, co się dzieje w domu" - to była jedna z popularniejszych makatek, czyli ręczniczków wieszanych w kuchni. Często były na nich wyhaftowane zabawne hasła, ale i właśnie to. Rodziny widziały je codziennie, bo kuchnia to miejsce, w którym najczęściej przebywamy wspólnie. Ten przekaz wchodzi więc w twoją podświadomość. Przyśniła mi się ta makatka i bardzo chciałam, by słowa "nie" i "nikomu" zniknęły. Poprosiłam wspaniałego animatora - Maksyma Palenko z Ukrainy, by narysował taką scenkę. Z hasła powstaje napis "Mów, co się dzieje w domu". W teledysku pojawiam się też z siniakiem pod okiem- po poznańsku  biniolem  - który tak jak słowa z makatki również znika z mojej twarzy. Wycieram go wyszywaną chusteczką na znak, że mówię "stop".

Utwór powstał cztery lata temu, teledysk też. Skąd decyzja, by teraz go wypuścić?

D.G.: Bliska nam osoba doświadczyła przemocy. Nie wiedzieliśmy, nie mieliśmy bladego pojęcia, co robić, czy dzwonić na policję, dokąd w ogóle? Teraz jestem mądra, ale w momencie zagrożenia czułam się bezradna i wkurzona na siebie, że nie wiem, co począć. Stąd też zgłosiliśmy się do Niebieskiej Linii, bo podpowiedziano nam, że to najlepsze miejsce, w którym znajdziemy pomoc.

M.K.: Niebieska Linia działa od 30 lat. Ja pracuję w niej od 20 i mogę powiedzieć, że kiedy widzi się, że człowiek, który do nas przyszedł, odzyskuje poczucie własnej wartości, wiarę w to, że jego życie może wyglądać inaczej, to jest to niezmiernie budujące. To długa droga. Możemy powiedzieć o trudach i problemach w tym systemie. Przemoc rzutuje na różne sfery życia, stąd potrzebni są przedstawiciele różnych instytucji. Nie tylko z Niebieskiej Linii. Sami byśmy przemocy nie zatrzymali. Jest potrzebny jeszcze policjant, pracownik socjalny, lekarz, psycholog, prawnik, różni specjaliści. Wiele jest do poprawienia, ale przez te lata udało się ten system jakoś stworzyć i pokazać ludziom, że dopiero gdy działamy razem, jest szansa, żeby coś zmienić.

Macie poczucie, że sztuka może pomóc "wypruć" przemoc z domów, jak nić z tej makatki?

D.G.: Kultura ludowa ewoluowała. Wiele zwrotek w piosenkach nie było pisanych w jednym czasie. Następne pokolenia dodawały swoje doświadczenia w kolejnych wersach. Jako artyści też przeżywamy dany temat w swoich czasach. Aranżacją utworu, teledyskiem, dodaniem na końcu klipu karty informacyjnej o działalności Niebieskiej Linii i o tym, gdzie szukać wsparcia, nadpisujemy tę pieśń. To jest nasza aktualizacja. Mamy nadzieję, że śpiewając głośno ten utwór, za każdym razem pokażemy, że może być inaczej. Jeśli to coś zmieni w życiu choćby jednej osoby, to będzie nasz wielki sukces.

M.K.: Dagadana porusza problem, my robimy następny krok. Wspieramy, edukujemy. Sztuka to też kwestia emocji. Jeśli człowiek jest obojętny, nie zareaguje na przemoc. Jeśli coś go poruszy, to zostaje w głowie. Ta piosenka jest trochę jak mantra. Czasami sama się łapię na tym, że to "Hola hola" gdzieś we mnie wybrzmiewa. To jest ta wartość, to ma poruszyć i popchnąć do refleksji.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

Utwór i teledysk "Hola hola" można znaleźć pod tym linkiem

Potrzebujesz rozmowy i wsparcia?
Pod numerem 116 123 lub na platformie www.116sos.pl możesz skorzystać z pomocy 24 godziny na dobę.
Niebieska Linia

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025