Jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie przydarzyły się światu niemal dokładnie dwie dekady temu, latem 2002 roku, było ukazanie się płyty Les pas du chat noir autorstwa Anouara Brahema. Jej autor, grający na lutni oud tunezyjski instrumentalista, był już wówczas twórcą świetnie znanym zarówno wielbicielom interpretowania tradycji, jak i zwolennikom improwizacji muzycznej gdzieś na styku muzyki źródeł i współczesnej kameralistyki. Było to dzieło szczególnej urody, choć przecież zarówno wcześniej, jak i później jego autor tworzył płyty równie wspaniałe. Do współpracy zapraszał artystów z kręgu kultury arabskiej, ale też wybitnych muzyków europejskich i amerykańskich: m.in. Johna Surmana, Jana Garbarka, Richarda Galliano, niemal każdą płytę realizując z innymi współtwórcami. Ostatnią, póki co, świetną Blue Maqams, sprzed pięciu już lat, nagrali z nim kolejni wielcy: Dave Holland, Jack De Jonhnette i Django Bates. Do Poznania Anouar Brahem przyjeżdża na czele własnego kwartetu. Wystąpią wraz z nim ci sami muzycy, z którymi przed kilkunastoma laty nagrał świetną płytę The Astounding Eyes of Rita, a więc: Klaus Gesing - klarnet basowy, Björn Meyer - kontrabas i Khaled Yassine - darbouka, bendir. Sądzę, że czekają nas wielkie przeżycia.
Oczyszczające
Z pewnością jednak nieporównanie większe znaczenie dla polskiej muzyki folkowej, etnicznej, interpretującej tradycję miały dokonania legendarnej ukraińskiej formacji Drewo, która także wystąpi w czerwcu w Poznaniu. Wydane przez słynną wówczas oficynę Koka w podobnym czasie, co pierwszy wspominany przeze mnie krążek Brahema - bo w 1998 i 2002 roku - dwie płyty Drewa zachwycały krajowych słuchaczy na wielu poziomach i z wielu przyczyn. Słuchanie fenomenalnych śpiewów a capella przynoszących żywego ducha wokalnej tradycji głównie z Polesia i Połtawszczyzny, było z jednej strony doświadczeniem wręcz oczyszczającym wobec szumu ówczesnej muzyki popularnej, z drugiej strony dla wielu były inicjacją, wezwaniem, by szukać natchnienia w kręgu ukraińskiej tradycji. I tak też powstałe w Kijowie w 1979 roku Drewo stało się inspiracją dla wielu polskich twórców folkowych.
Inne odcienie piękna ukraińskiej kultury zaprezentuje nam zespół Hudaky Village Band. W jego żywiołowej wokalno-instrumentalnej propozycji mieszają się różne wątki. Hudakami nazywano bowiem wiejskich muzyków na pograniczu ukraińsko-rumuńsko-węgierskim. I właśnie echa tych tradycji splatają się w muzyce grupy, ubarwione jeszcze elementami muzyki romskiej i żydowskiej. Efektem jest żywiołowa i bezpretensjonalna, barwna muzyczna propozycja.
A capella - i orkiestra
Jeśli pisałem wcześniej o wpływie zespołu Drewo na polską scenę folkową, to jednym z najbardziej ewidentnych - i znakomitych artystycznie - dowodów tegoż jest działalność warszawskiej formacji Dziczka. I dlatego, że na jej czele stoi Tetiana Sopiłka - znana właśnie z Drewa, i dlatego, że istniejąca już od piętnastu lat Dziczka nawiązuje charakterem swej twórczości, doborem repertuaru i estetyką brzmienia do wspomnianych słynnych poprzedników. Dodajmy jeszcze, że w składzie zespołu odnajdziemy m.in. świetnie znaną na folkowych scenach Maniuchę Bikont, a ostatnim póki co fonograficznym dokonaniem zespołu jest album Pąć przynoszący, zaczerpnięte z nagrań ludowych wykonawców Połtawy, Polesia i Podlasia, pieśni o charakterze religijnym.
Polską scenę na festiwalu będą też reprezentować świetnie tu znana i pamiętana Karolina Cicha - tym razem ze swym najnowszym pasjonującym projektem Karaimska mapa muzyczna oraz Warszawsko-Lubelska Orkiestra Dęta.
Konfrontacje
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że festiwalową publiczność zachwyci estońska formacja Trad Attack. Kiedy widziałem ją na żywo po raz pierwszy przed sześcioma laty, określana była jako "przyszłość folku" i jedna z najbardziej ekscytujących formacji w swoim kraju. Dziś zmieniło się tyle, że nie tracąc nic ze swej młodzieńczej żywiołowości i bezkompromisowości, estońscy artyści stali się już zgoła klasykami europejskiego folku. A ich granie ma siłę przyciągania zwolenników nowoczesnych rozwiązań brzmieniowych czy wykonawczych. Trad Attack bowiem nie boją się konfrontować swej twórczości z brzmieniami elektrycznymi czy elektronicznymi.
Wśród gości Ethno Portu zapowiadani są też wykonawcy z innych europejskich stron. W ramach projektu Sounds of Europe zagrają dla nas żywiołowy, osadzony w słowackim folklorze Michal Noga Band oraz świetne włoskie, nieco ekscentryczne trio Fanfara Station, łączące w sobie odwołania do brzmień orkiestr dętych i elektronikę, natchnienia włoskie i północnoafrykańskie. Podczas festiwalu zagra wreszcie ekscytujący żeński kwintet Atine, tworzony przez artystki z Iranu, Palestyny i Francji, które grając na tradycyjnych, akustycznych instrumentach, odwołują się w swej twórczości do muzyki perskiej i arabskiej, ale też flamenco, jazzu czy... tradycji baroku. W chwili, gdy zamykamy ten numer, nie są znane jeszcze wszystkie punkty programu, także te dotyczące spotkań i warsztatów. Wszelkie aktualne informacje znaleźć można na stronie internetowej festiwalu.
Wartości
Jaki to będzie Ethno Port w obliczu wojny, która toczy się w Ukrainie? Organizatorzy z Centrum Kultury Zamek mówią: "Nasz festiwal nigdy nie był prostym zbiorem koncertów. Jego sens i przesłanie leży dużo głębiej, opierając się dokładnie na tych wartościach, przeciwko którym toczy się wojna za naszą wschodnią granicą. W świecie agresorów nie ma przecież miejsca na inność i różnorodność. Nie można być wolnym, otwartym, ciekawym obcych, równoprawnie szanowanych kultur.
Walka z »putinizacją«, obecną w naszej codzienności i niekoniecznie przejawiającą się bezpośrednią przemocą, jest naszą powinnością. Walka z pełnym pogardy językiem nienawiści i w obronie podstawowych praw człowieka, w tym prawa do wolnej i nieskrępowanej kreacji artystycznej". To będzie ważny festiwal.
Tomasz Janas
- Ethno Port
- 10-12.06
- CK Zamek
- więcej
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022