Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Jubileusz w cieniu mistrza

Rok 2020 to w świecie muzyki klasycznej 250. rocznica urodzin Ludwika van Beethovena. Zamknięcia filharmonii i teatrów skutecznie utrudniają jej celebrację i wiele z zaplanowanych koncertów nie odbywa się. Jednym z nich był zapowiadany na 4 grudnia koncert poznańskich Filharmoników Uczeń i Mistrz, podczas którego miały zabrzmieć I koncert fortepianowy Beethovena i Symfonia Es-dur nr 84 Josepha Haydna. Kultura nie znosi próżni i to, co stało się przeszkodą dla obchodów jubileuszu Beethovena, okazało się być okazją do poszukiwania innych, mniej oczywistych rocznic. W 2020 roku wypada 170. rocznica urodzin Franza Xavera Scharwenka i to jemu piątkowy koncert internetowy poświęciła Filharmonia Poznańska.

. - grafika artykułu
fot. Printscreen

Scharwenka urodził się 6 stycznia 1850 roku w pruskim Samter, czyli... Szamotułach. Tam zaczął poznawać muzykę, a po wyjeździe rodziny do Berlina podjął studia muzyczne. Był znanym w Europie pianistą, zyskał też sławę w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie komponował i zajmował się edukacją muzyczną. Napisał 4 koncerty fortepianowe i wiele utworów kameralnych, a jego operę Mataswintha wystawiała nowojorska Metropolitan Opera. W Berlinie i w Nowym Jorku założył własne szkoły muzyczne. Zmarł w 1924 roku i na długie lata jego twórczość zniknęła z sal koncertowych. Współcześnie jednak, jego muzyka jest na nowo odkrywana. Renesans twórczości to kolejny, oprócz metryki, element łączący kompozytora z Wielkopolską.

Dyrygent piątkowego koncertu, Łukasz Borowicz, od lat stara się wydobywać z odmętów zapomnienia wartościowe utwory. Wśród twórców, których muzykę od lat przybliża poznańskim melomanom, znajduje się również Scharwenka. Z pianistą Francois Xavier  Poizatem i orkiestrą Filharmonii Poznańskiej w 2011 Borowicz nagrał dla wytwórni Naxos IV koncert fortepianowy razem z uwerturą do Mataswinthy i Tańcami polskimi na fortepian. W kolejnych latach muzyka Scharwenki kilkukrotnie gościła w Auli Uniwersyteckiej, a transmitowany w piątek koncert był okazją do poznania jego Symfonii c-moll op. 60.

Symfonia, powstała w latach 80. XIX wieku, ma poźnoromantyczny charakter. Może budzić skojarzenia z symfoniami Beethovena, Dvorzaka, Mahlera, a momentami nawet muzyką Richarda Wagnera. Możliwość doszukiwania się wpływów i echa muzyki innych kompozytorów to nie jedyny walor tego utworu. Całość symfonii trzyma w napięciu, pierwsze dwie części buzują emocjami, trzecie Adagio utrzymane jest nostalgicznym, momentami niepokojącym nastroju, a symfonię wieńczy pełen energii finał. Dodatkowo uwagę przykuwają rozpoznawalne tematy i wielobarwna, bogata orkiestracja.

Wykonanie poznańskiej orkiestry pod batutą Borowicza wyróżniało się akcentem położonym na energię i emocje zawarte w dziele, zwłaszcza w jego drugiej i czwartej części. Z kolei w części otwierającej Symfonię szybkie tempo rozwiązało problem rozwlekłości, który widziała w niej dziewiętnastowieczna krytyka. Być może nie pozwoliło to do końca wybrzmieć wolnemu wstępowi, niemniej jednak część ta zabrzmiała równie ciekawie jak pozostałe. Najwięcej uwagi przykuło jednak budzące skojarzenia z Beethovenem Adagio, które w interpretacji Borowicza zbliża się do wolnych części symfonii Mahlera. Spokojne tempo, skupienie i oszczędna dynamika wydobyły z tej części głębię uczuć i momentami prawie mistyczny nastrój. Orkiestra poznańskiej Filharmonii, pomimo trudności jakim czoła stawiają instytucje kulturalne i dynamicznie zmieniających się planów zaprezentowała równy, wysoki poziom, do którego przyzwyczaiła słuchaczy. Specyficzne warunki koncertu nie wpłynęły negatywnie ani na wykonanie Symfonii, ani na jej odbiór. Szkoda jedynie, ze nie dane było melomanom wysłuchać utworu na żywo w Auli Uniwersyteckiej, by mogli odkryć wszystkie detale Symfonii i bezpośrednio cieszyć się wysokim poziomem artystycznym wykonania.

Piątkowy koncert można zatem uznać za sukces z kilku powodów. Poznańska Filharmonia zaprezentowała interesujący utwór w bardzo dobrym wykonaniu. Cieszyć może, że w miejsce odwołanych koncertów intytucja proponuje alternatywny repertuar, w którym skupia się na nieznanej szerzej muzyce. Dzięki temu Symfonia Scharwenki ma szansę zaistnieć w świadomości słuchaczy i - być może - zagościć częściej w repertuarach orkiestr symfonicznych. Koncert zbiegł się w czasie z premierami dwóch nowych płyt Filharmonii Poznańskiej i Łukasza Borowicza, na których zarejestrowano utwory Michała Bergsona i operę Faniska Luigiego Cherubiniego, której akcja dziej się w okolicach Sandomierza. Razem z piątkowym koncertem albumy wpisują się w nurt odkrywania zapomnianej muzyki. Niespodziewanie w Roku Beethovenowskim z powodu pandemicznych zawirowań mamy szansę poznać zaniedbane przez historię dzieła oraz uświadomić sobie, że historia muzyki to nie tylko wielkie nazwiska, ale też wielu dobrych kompozytorów, którzy wyłaniają się - oby na stałe - z mroków przeszłości. Duży wkład w ten proces ma właśnie poznańska Filharmonia.

Paweł Binek

  • koncert online Obywatel świata z... Szamotuł: Franz Xaver Scharwenka, Symfonia c-moll op. 60
  • Orkiestra Filharmonii Poznańskiej
  • dyrygent: Łukasz Borowicz
  • Filharmonia Poznańska
  • 4.12

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020