Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Jabole w górę!

45 lat na scenie to nie w kij dmuchał. Ale KSU to kapela nie do zdarcia. Lata mijają, wciąż pojawiają się nowe zespoły, ale to właśnie oni cieszą się nadal mianem królów polskiego punk rocka. Teraz, w ramach specjalnego, jubileuszowego koncertu w B17, przypomną swoje największe hity - Jabol punk, Pod prąd, Po drugiej stronie drzwi i wiele innych. Grupie towarzyszyć będą muzycy z formacji Matragona.

. - grafika artykułu
KSU, fot. materiały prasowe

Historia KSU zaczyna się w 1977 roku, kiedy w bieszczadzkich Ustrzykach Dolnych kilku zbuntowanych nastolatków skrzykuje się, by wspólnie wykonywać covery swoich ulubionych kapel - Black Sabbath, Deep Purple, Led Zeppelin. To jednak szybko przestaje im wystarczać, dlatego już rok później załoga Eugeniusza "Siczki" Olejarczyka postanawia spróbować stworzyć coś swojego. W latach osiemdziesiątych mieli już fanów w całej Polsce.

Za sprawą znajomości z Kazikiem Staszewskim, w 1980 roku KSU wystąpiło przed pierwszą większą publicznością na pamiętnym, kołobrzeskim festiwalu zespołów rockowych Nowa Fala. Sukces, jakim okazał się ten koncert wkrótce otworzył im drogę na wiele innych imprez, w tym oczywiście na festiwal w Jarocinie, na którym stali się prawdziwymi gwiazdami. I choć w tym czasie skład zespołu zaczął ulegać licznym zmianom, co później okazało się być wręcz wizytówką kapeli Siczki, to ostatecznie KSU zawsze wychodził z tego obronną ręką - zarówno jeśli chodzi o koncerty, jak i płyty.

Debiutanckie Pod prąd (1988) oraz późniejsze, wydawane często rok po roku albumy Ustrzyki (1990), Moje bieszczady (1993), Na 15-lecie! (1994) czy Bez prądu (1995), sprawiały, że o KSU mówiono już tylko jak o żywych legendach polskiego punk rocka z wielką słabością do jaboli, ale i świetną ręką do pisania ponadczasowych numerów. "Metoda na życie i sposób na tłum / Na kryzys, na gnicie, na chaos, na ból / Gdy nie wiesz dokąd iść, krzyk zmęczył cię / Za szyjkę mocno chwyć i napij się" - kto nie wie, z której piosenki pochodzi ten tekst, ten tak naprawdę nie wie nic o polskim punku.

Choć kolejne dekady nie były już specjalnie sprzyjające dla tego rodzaju muzyki, to KSU zdołał utrzymać się na powierzchni, wciąż goszcząc w słuchawkach tysięcy słuchaczy, na przemian z Dezerterem, Proletaryatem i Defektem Muzgó. Dziś dorobek KSU to dwanaście albumów i kolejne dwa tuziny płyt pirackich i bootlegów, za sprawą których etos bieszczadzkich irokezów wciąż pozostaje żywy. Choć jak przyznaje Siczka, gdyby nie alkohol, zapewne wydaliby te dziesięć płyt więcej...

"Mając 17 czy 18 lat, mieliśmy ideały, buntowaliśmy się przeciwko systemowi. Nie obchodziły nas błahe, przyziemne sprawy. Mając na karku 60-tkę, człowiek martwi się, czy będzie miał z czego opłacić rachunki, myśli o tym, na jak długo zdrowie pozwoli mu na robienie tego, co kocha..." - powiedział lider kapeli kilka lat temu podczas jednej z rozmów przed koncertem na Cieszanów Rock Festival. Może dlatego, kiedy obserwuje się go stojącego na scenie, ma się pewność, że będzie się jej trzymać aż do utraty tchu. Wciąż punk's not dead!

Sebastian Gabryel

  • KSU
  • 11.03, g. 20
  • B17
  • bilety: 90 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023