Jedni go lubią, drudzy nie znoszą. Jedni uważają za żywą legendę polskiego rapu, drudzy za ortodoksyjnego troglodytę, który dawno zatrzymał się w miejscu. Nie ma jednak wątpliwości, że hip hop nad Wisłą zawdzięcza mu bardzo wiele - był jednym z tych, którzy pokazali go szerszemu gronu odbiorców, zwłaszcza w chwili premiery słynnej płyty Na legalu? (2001). Ale od czasu Głuchej nocy, Mój rap, moja rzeczywistość i Jest jedna rzecz w życiu Ryśka wiele się zmieniło. Mogliśmy obserwować jak z ulicznego łobuza z roku na rok przeistacza się w wygrywającego z alkoholowym nałogiem człowieka - męża, ojca i wciąż rapera.
Jednak czy te życiowe zmiany na lepsze szły w parze z tymi muzycznymi? Na ten temat opinie są podzielone. Choć ostatnie albumy poznańskiego rapera to już jednak trochę inna bajka niż ta ze wspomnianego Na legalu? czy późniejszych Najlepszą obroną jest atak (2005) i Szacunek ludzi ulicy (2006), to trzeba przyznać, że od ich czasu Peja nie posunął się za daleko - zarówno technicznie, jak i tematycznie. Z pewnością na myśl o takiej ocenie jego dalszej działalności - a mówimy przecież o ponad dziesięciu nagranych po 2010 roku albumach - ulicznym ortodoksom nóż może otworzyć się w kieszeni, ale nie da się ukryć, że choć legenda Ryszarda Andrzejewskiego jest zrozumiała, to w ogólnym rozrachunku jego twórczość może już trochę nużyć.
To jednak w zupełnie nie odbiera mu zasług. Na szacunek, jakim się cieszy solidnie sobie zapracował. W tym miejscu warto podkreślić, że Peja dzielił już scenę z takimi światowymi gwiazdami hip hopu jak Ice T, Body Count, Public Enemy, AZ, Jeru the Damaja, Masta Ace, Onyx czy Edo G & Chi Ali. W ciągu prawie trzydziestu lat zgarnął siedem platynowych i sześć złotych płyt, wyprzedając setki koncertów nie tylko w Polsce, ale i za granicą, często grając również w takich krajach jak Wielka Brytania, Holandia, Szwecja, a nawet Stany Zjednoczone. Zacną ciekawostką jest również fakt, że jako raper ustanowił też rekord stając się artystą z największą liczbą albumów w historii, które zadebiutowały na polskiej liście przebojów - OLiS.
W tym roku Peja na pewno ma co świętować, bo choć jego ostatnie płyty Ricardo i Na legalu (już bez znaku zapytania) ukazały się w ubiegłym roku, to z racji sytuacji związanej z pandemią okazji do ich prezentowania było relatywnie niewiele. Teraz jego nowe numery mogą zabrzmieć ze zdwojoną siłą, w czym wspierać go będzie stały skład, czyli DJ Rink, Gandi Ganda, Iceman, a także goście, którzy jak na razie pozostają tajemnicą. Jednak prawdziwe świętowanie dopiero się zacznie. "W przyszłym roku trzydzieści lat od założenia Slums Attack, więc to odpowiedni moment na wspólną EP-kę. Iceman ostatnio sporo nagrywa, i to znacznie więcej niż na przestrzeni ostatnich paru ładnych lat, więc taki projekt może dojść do skutku" - twierdzi artysta. Do zobaczenia pod sceną - a Ryśkowi sto lat!
Sebastian Gabryel
- Peja/Slums Attack - 46. urodziny Rycha
- 10.09, g. 20
- B17
- bilety: 50-80 zł
@ Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022