Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Głos duszy Berlina

Trudno dziś wyobrazić sobie pejzaż europejskiej muzyki elektronicznej bez nazwiska Kalkbrenner. O ile jednak Paul - starszy z braci - już dawno zajął należne mu miejsce w panteonie twórców techno, o tyle Fritz krok po kroku, konsekwentnie, wręcz bezszelestnie, zbudował własne imperium dźwięków. I zrobił to w sposób niemal przeciwstawny: nie przez zimną surowość maszyn, lecz przez ciepło ludzkiego głosu, który niósł emocje na tanecznych parkietach, od dwóch dekad redefiniując granice między housem, popem i soulem. W poznańskiej Tamie zaprezentuje swój nowy album "Third Place" (2024).

. - grafika artykułu
Fritz Kalkbrenner, fot. materiały prasowe

Zanim stanął na scenie jako artysta, Fritz Kalkbrenner bywał na niej w zupełnie innej roli. Do 2002 roku pracował jako dziennikarz, między innymi dla MTV - stacji, która w tamtym czasie kształtowała muzyczny gust całego pokolenia. Choć miał ucho do dobrej muzyki, nic nie zapowiadało jeszcze, że sam stanie się jej twórcą. Aż do momentu, gdy Sascha Funke - jego przyjaciel z dzieciństwa, znany w środowisku niemieckich klubowiczów - zaprosił go do współpracy przy utworze "Forms and Shapes". Był 2003 rok. Fritz zaśpiewał, a jego brat Paul przygotował remiks. Efekt? Hit undergroundowych parkietów i pierwsze zachwyty krytyków. Dla Fritza była to zapowiedź zupełnie nowej drogi.

Na prawdziwy przełom musiał jednak poczekać aż do 2008 roku, kiedy Hannes Stöhr, reżyser głośnego filmu "Berlin Calling" z Paulem w roli głównej, poprosił braci Kalkbrenner o utwór, który miał stać się motywem przewodnim. Tak powstało "Sky and Sand". Minimalistyczny bit Paula i poruszający wokal Fritza stworzyły przebój, który nie tylko trafił na czołówki niemieckich list przebojów, ale utrzymał się tam przez 130 tygodni. Po latach widać, że stał się czymś więcej niż piosenką - jest hymnem całego pokolenia klubowiczów, symbolem świtu po nieprzespanej nocy, echem Berlina z czasów, gdy brzmienia techno wciąż jeszcze miały coś z buntu.

W 2010 roku ukazał się pierwszy album solowy Fritza - "Here Today Gone Tomorrow", będący wyraźną, choć subtelną deklaracją jego stylu: house'owe beaty splecione z lirycznym wokalem, emocjonalne linie melodyczne, które brzmiały równie dobrze w klubie, jak i w domowym zaciszu. Zawarte na płycie numery, takie jak "Facing the Sun" czy "Kings in Exile", są już dziś klasykami. Sukces pociągnął za sobą duże trasy koncertowe i apetyt na więcej. Wydany dwa lata później "Sick Travellin" (2012) przebił debiut i wszedł do topowej dziesiątki albumów w Niemczech, podobnie jak "Ways Over Water" z 2014 roku, promowany przez singiel "Back Home".

Od tego momentu kariera młodszego Kalkbrennera nabrała globalnego wymiaru. Jego kalendarz zapełnił się dużymi gigami: Lollapalooza, Pukkelpop, Melt, Awakenings, Rock am Ring. I niezależnie od miejsca, gdzie grał Fritz - czy był to set dla Cercle w pałacowym Domaine de Chantilly, czy koncert na tle Wielkiego Muru Chińskiego - zawsze był w tym szczery i poruszający. W 2016 roku wydał "Grand Départ" - album artystyczny, złożony, wyprodukowany z aptekarską precyzją, a jednak znów pociągający za sobą sukces komercyjny.

Dwa lata później nadeszło coś zupełnie innego, czyli "Drown" (2018) - pierwsza instrumentalna płyta w karierze Fritza. Zrealizowana z użyciem klasycznych syntezatorów i automatów perkusyjnych, stanowiła hołd dla berlińskich korzeni muzyka i surowej estetyki wczesnych lat 2000. Co ważne - był to także moment, w którym artysta zdecydował się na założenie własnego labelu, Nasua Music, i od tamtej pory miał już pełną kontrolę nad swoją twórczością. "True Colours" (2020) utwierdził w przekonaniu, że bez względu na swoje eksperymenty, to artysta, który przede wszystkim jest mistrzem emocjonalnego house'u.

Pod koniec ubiegłego roku Fritz wydał "Third Place" (2024) - zdecydowanie najdojrzalszy i najbardziej przemyślany krążek w swojej karierze. Już sama koncepcja tytułu, nawiązująca do idei "trzeciego miejsca", tj. przestrzeni pomiędzy domem a pracą, pokazuje głębię tej produkcji. Na płycie znalazły się takie perełki jak "Into the Night" z pulsującymi brzmieniami chicago house, czy "The Telepath", łączący warehouse'owy klimat z breakbeatową dynamiką. Szczególne emocje budzi też "Playing Games" z gościnnym udziałem Coach Harrisona, a także balladowo-taneczny "Fall Between the Cracks", który swoją premierę miał w audycji Pete'a Tonga w BBC Radio 1.

Fritz Kalkbrenner nigdy nie był klasycznym DJ-em. To artysta, w którym wciąż widzisz chłopaka, który dorastał w cieniu Muru, a potem patrzył, jak świat się zmienia. Słyszysz człowieka, który wie, że najlepsze imprezy kończą się o świcie - ale też, że warto ten świt przeżyć z kimś, kto ma coś do powiedzenia. W Tamie będziemy mieć do tego nie lada okazję.

Sebastian Gabryel

  • Fritz Kalkbrenner
  • 16.05, g. 23
  • Tama
  • bilety: 69 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025