Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

A to Siksa!

Siksa nie bierze jeńców. Leje i patrzy, czy równo puchnie. Krzyczy co myśli, a my możemy albo biernie się temu przyglądać, albo zacisnąć pięści i walczyć wraz z nią. Bo słowa mają wielką siłę i potrafią skruszyć nawet najgrubszy systemowy mur, o ile stoi za nimi realne działanie - choćby i muzyczne. A Siksa to walka o sprawę polską - o wolność, równość i prawo do samostanowienia. I nawet jeśli nie po drodze nam z nowoczesnym punkiem, to w ten piątek warto wpaść do poznańskiego SARP-u. Choćby na znak protestu...

. - grafika artykułu
Siksa, fot. Marta Janiak

"Szalejąca, nawijająca o pedałach i kulturowych stereotypach Alex, szalała na scenie do tego stopnia, że na koniec z jej kolan leciała krew". "Obrażano kombatantów spod Monte Cassino, a politycznie ukierunkowanym wulgaryzmom i innym uciechom nie było końca. »Jakby naćpała się Marii Peszek« - powiedział ktoś do kogoś". "Jej wizerunek i repertuar jest pełen dwuznaczności, ale co najważniejsze - nie pozostawia obojętnym i nie jest tylko estetyczną wydmuszką". To tylko przykłady dziesiątek komentarzy, jakie w relacjach z pamiętnego OFF Festivalu 2017 dotyczyły koncertu, który zagrała na nim Siksa - osobliwy, toruński twór, za który odpowiada wokalistka Alex Freiheit oraz basista Piotr "Buri" Buratyński.

Wtedy duet, zgodnie określany najmocniejszym polskim projektem o charakterze performatywno-muzycznym ubiegłej dekady, rozpętał istne noise-punkowe piekło - na scenie, ale i pod sceną, gdzie jedni w konsternacji przecierali oczy, a drudzy w szoku zasłaniali dzieciom uszy. To prawda, że na naszej scenie muzyki alternatywnej już dawno nie było tak kontrowersyjnego i pewnego siebie projektu, który na dodatek w mig opanował trudną sztukę symbiozy: szokowania i przekazywania czegoś naprawdę istotnego. Jak bardzo, o tym mogliśmy tylko mocniej przekonywać się w kolejnych latach. "Niech sobie ludzie dyskutują dalej na temat aborcji, ale Siksa mówi wprost: ma być! I nie mówi, że jest ok, bo nie jest, gdy jest nielegalna!" - pisali twórcy projektu podczas viralowej akcji "Murem za bezpieczną aborcją".

Niewątpliwie zarówno na albumie "Stabat Mater Dolorosa" (2018), jak i ostatniej, wydanej dwa lata później płycie "Zemsta na wroga", Alez i Buri brzmią jak polscy spadkobiercy riot grrrl - podziemnego, punkowo-feministycznego ruchu, a jednocześnie popularnego w latach 90. stylu, który żeniąc ze sobą surowy punk rock i tak modny w owych czasach grunge, stworzył idealne tło pod ostry przekaz, nasączony feminizmem trzeciej fali niczym szmatka paliwem w koktajlu Mołotowa. Jednak choć charakterem Siksie najbliżej do dawnych gwiazd riot grrrl, pokroju Bikini Kill, Le Tigre, Sleater-Kinney, L7 czy Babes in Toyland, to muzycznie pokazuje ona raczej, jak w punku się nie zagrzebywać, ale osadzić go we współczesności.

Nic więc dziwnego, że tak drażniący, prowokujący i zdecydowanie wyprzedzający swój czas projekt, który kojarzony może być nie tylko z koncertów, ale również takich utworów jak "Proste hasło" czy "Modelka", cieszy się dziś absolutnie wyjątkowym statusem. Dzięki niemu, z jednej strony może odebrać Paszport "Polityki" (kategoria "Muzyka popularna", 2021), zaś z drugiej mieć niesłabnący szacunek tych, którzy nie boją się dostać nawet największy - cytując Bartka Chacińskiego - "dźwiękowy wpie*dol". Bierzcie z tego wszyscy - najlepiej w ten piątek, w klubie SARP!

Sebastian Gabryel

  • Siksa
  • 1.04, g. 20
  • SARP
  • bilety: 30-35 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022