Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

30 lat poza kontrolą

Choć trudno w to uwierzyć, poznański skłot Rozbrat istnieje już 30 lat! O działalności tego miejsca i o tym, co zdarzy się na 30. urodzinach Rozbratu, opowiada Grzegorz Kmita "Patyczak", socjolog, aktywista społeczny, muzyk w jednoosobowym zespole Brudne Dzieci Sida.

. - grafika artykułu
Brudne Dzieci Sida, fot. Karolina Cieślewicz

Należałoby na początek wyjaśnić, czym jest skłot i skłoting...

Skłot to budynek, barak czy jakiś inna, zwykle zapomniana, opuszczona lub porzucona nieruchomość, która zostaje zajęta przez nielegalnych mieszkańców. Najczęściej ci lokatorzy to  aktywiści społeczni związani ze środowiskiem alternatywnym, punkowym. Zajmują takie obiekty po to, by w nich mieszkać, ale także organizować wydarzenia kulturalne, artystyczne itp. Jak wiele innych zjawisk społecznych, skłoting przyszedł do nas z Zachodu. W kilkudziesięciu miastach Europy, w Berlinie, Hamburgu, Amsterdamie, Barcelonie czy w Oslo od lat 80. do dzisiaj działają skłoty. Łatwo je rozpoznać. Są to kolorowe budynki, pomalowane graffiti, z okien zwisają flagi, transparenty, hasła itp. Słowo "squat" oznacza po angielsku "kucnąć", "przysiąść na chwilę". Poznański skłot nazywa się Rozbrat. Mieści się przy ul. Pułaskiego na Sołaczu. 

Jaka jest historia tego miejsca?

Do zajęcia doszło w roku 1994, jesienią. Początkowo w budynkach opuszczonej starej drukarni mieszkało kilkanaście osób związanych z poznańską sceną alternatywną. Dość szybko zaczęły się tam odbywać koncerty. Najpierw mniejsze, potem coraz większe. Myślę, że teraz, po 30 latach działalności, trzeba to liczyć już nie w setkach, ale tysiącach zorganizowanych koncertów i innych wydarzeń kulturalnych, nie tylko muzycznych.

Byłeś związany z Rozbratem od samego początku.

Mieszkałem tam, ale także zagrałem mój pierwszy pełnowymiarowy koncert jako jednoosobowy zespół Brudne Dzieci Sida. A zaczęło się od tego, że podczas jednego z koncertów była awaria zasilania. Na początku zdarzało się to dość często, bo prąd był podciągnięty na słowo honoru i nie wiadomo skąd. Ja wtedy akurat pomieszkiwałem na Rozbracie, więc szybko pobiegłem do pokoju po gitarę i z tą gitarą zagrałem koncert na zewnątrz. Na terenie Rozbratu jest podjazd warsztatowy, a może rampa do naprawiania samochodów, nie wiem, jak to się fachowo nazywa. Wszedłem na tę rampę i zagrałem koncert, krótki, półgodzinny, dopóki nie podłączono prądu. Przy tej okazji wpadliśmy na pomysł, żeby zorganizować koncert, z którego środki będą przeznaczone właśnie na profesjonalne podłączenie zasilania, żeby napięcie już nie siadało.  Dokumentem z tego koncertu jest legendarna już kaseta Trzy akordy darcie mordy. To była wspaniała historia.

Co było dalej?

Rozbrat stał się szybko nie tylko miejscem, gdzie ludzie mieszkali i gdzie odbywały się koncerty zespołów z Polski i zagranicy, lecz również siedzibą i miejscem działalności organizacji społecznych, takich jak np. związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza, Federacji Anarchistycznej, ruchów wsparcia lokatorów zagrożonych eksmisją albo już eksmitowanych, ale też miejscem, w którym ci lokatorzy zamieszkiwali, gdy stracili dach nad głową. Rozbrat był i jest ośrodkiem oporu przeciwko zabudowie klinów zieleni, co jest wielkim problemem w naszym mieście. Jest to też miejsce realizacji różnych aktywności kulturalnych, a nawet sportowych, od spokojnych zajęć jogi po sporty walki muay thai. Działa też drukarnia plakatów i koszulek, wydawnictwo Bractwo Trojka, biblioteka anarchistyczna, liczne warsztaty, w tym rowerownia, gdzie można przyjść i naprawić lub podrasować swój rower. No długo by mówić...

Czyli jest to pewnego rodzaju dom kultury?

Warto podkreślić, że jest to taki ośrodek kultury czy działalności społecznej, w którym wydarzenia zorganizowane są własnym sumptem, oddolnie. Z tego, co wiem, większość przedsięwzięć tam realizowanych, albo nawet wszystkie, nie korzysta z żadnych dotacji państwowych czy samorządowych. Oczywiście nie ma nic złego w zdobywaniu dotacji, bo po to są budżety na kulturę czy na działalność społeczną, żeby z nich czerpać. Natomiast to, że taki samorodek się w Poznaniu pojawił i działa już od 30 lat - to ewenement na skalę nie tylko Polski, ale nawet Europy. Przecież to całe pokolenie!

Czy to nie dziwne, że w Poznaniu, określanym jako konserwatywny i mieszczański, takie miejsce nie tylko powstało, ale i przetrwało?

Dawniej działalność cyganerii artystycznej czy undergroundu kulturowego w Poznaniu była dość ograniczona. To było rzeczywiście zjawisko marginalne. Natomiast ostatnimi laty Poznań nie jest już taki konserwatywny. Stał się, moim zdaniem, jednym z bardziej progresywnych, otwartych miast w Polsce. Jeżeli weźmiemy pod uwagę kulturę, i to nie tylko alternatywną, jak na Rozbracie, ale również tę oficjalną, np. prezentowaną przez Teatr Polski, obok którego siedzimy i rozmawiamy, to widać to wyraźnie. Zmienił się także Poznań. Miasto, które pamiętam jeszcze z lat 90., rzeczywiście było trochę konserwatywne. Zaobserwowałem zresztą wtedy ciekawe zjawisko: większość inicjatyw społecznych i kulturalnych, od samorządów uczelnianych, przez alternatywne kluby i knajpki, teatry studenckie, aż po kapele punk rockowe, była tworzona w dużej mierze nie przez rodowitych poznaniaków, tylko przez ludzi, którzy tu przyjeżdżali na studia i często zostawali na lata. Dziś to już ich dzieci przejmują pałeczkę w kulturze, w aktywności społecznej. Myślę też, że teraz nie ma już takiej przepaści, jaka była kiedyś między rodowitym poznaniakiem z jego mentalnością, że "porzundek musi być", a kimś, kto tu przyjechał na studia i szukał przygód. Myślę, że ten napływowy element wniósł do miasta tyle, że zaczęło ono żyć innym życiem. Pamiętam, że w latach 90. toczyły się dyskusje o tym, czy Poznań jest pustynią kulturalną. W tej chwili nikt takich pytań już nie zadaje, bo dzieje się tyle, że choćbyś codziennie wychodził miasto, to i tak byś nie "zaliczył" wszystkich ciekawych imprez, które się odbywają.

Wracając do Rozbratu, zapewne byłeś na kilku urodzinowych imprezach w poprzednich latach. Jak taka impreza wygląda, bo z zapowiedzi wydarzenia wynika, że będzie ciekawie?

Nie zawsze byłem na urodzinach, bo jak się samemu działa w różnych dziedzinach, często gęsto na wyjazdach, to nie zawsze jest czas. Ostatnimi laty urodziny Rozbratu przypadały wtedy, kiedy ja sam wyjeżdżałem w Polskę, czy to na koncert, czy to prowadzić imprezę biegową. Zwykle to wygląda tak, że oprócz koncertów, które są tutaj gwoździem programu, sporo się dzieje także pozamuzycznie. Urodzinom towarzyszą często projekcje filmów, wystawy, spotkania czy warsztaty. Wydarzenie odbywa się we wrześniu, kiedy jest jeszcze ciepło, więc wiele dzieje się na świeżym powietrzu. Teren jest naprawdę piękny, bo Rozbrat jest nie tylko ośrodkiem kulturalnym i społecznym, ale także prawdziwą enklawą niemal dzikiej zieleni w śródmieściu.

Będzie tort?

Pamiętam, że na pierwszych i drugich urodzinach był, więc pewnie i na 30. będzie. Zapowiadana jest także słynna rozbratowa pizza, której jeszcze nie jadłem, ale na pewno w końcu spróbuję.

Czy każdy może przyjść na urodziny? Kto zagra, jaki zespół polecasz szczególnie?

Każdy może przyjść. Wstęp będzie płatny, bo wydarzenie jest robione własnym sumptem przez społeczność Rozbratu. Jednak w porównaniu z imprezami festiwalowymi, które są organizowane komercyjnie, bilet na pewno nie będzie dużym wydatkiem, szczególnie że zagra cała fura kapel. Przykład? Zespół Sedes, który jest legendą polskiego punk rocka, i to z samych jego początków, bo z roku 1981-1982. Grał jeszcze przed eksplozją polskiego punka, która nastąpiła 2-3 lata później. Jest to zespół znany przede wszystkim z piosenki Wszyscy pokutujemy za to, że żyjemy, ale ma na koncie także wiele innych wartościowych kawałków. Zaproszenie Sedesu na urodziny jest dla mnie trochę zaskoczeniem, bo Rozbrat jest utożsamiany raczej z zaangażowanym politycznie i społecznie nurtem punk rocka, ale fajnie, że Sedes wystąpi. Na urodzinach Rozbratu będzie więc grało nie tylko pokolenie rodziców najmłodszych słuchaczy, ale wręcz dziadków! Trochę z innej bajki, ale chyba właśnie bliższej tej rozbratowej estetyce, jest zespół Hańba z Krakowa, znany jako zbuntowana orkiestra podwórkowa. Grają punk rocka, a także muzykę folk i klezmerską w stylu i z instrumentarium jak z okresu międzywojennego i w różny sposób nawiązującą do tego czasu. Wykonują teksty własne, ale także polityczne Juliana Tuwima, Władysława Broniewskiego czy Jana Brzechwy. Jest tam bandżo, akordeon, klarnet i tuba. Więc nie jest to tak dokładnie to, co kojarzymy z punk rockiem. Poza tym na urodzinach wystąpią m.in. Gołoledź, Promyki, poznański Lock Down, Anemia 77 i DonGURALesko, a po koncertach, późną nocą zagrają didżeje.

Na scenie zobaczymy też Ciebie i to w rzadkiej odsłonie, bo nie jako jednoosobowy zespół Brudne Dzieci Sida, ale w wersji pełnego zespołu rockowego Starzy Singers.

Taki jest plan. Od wielu lat mamy z zespołem Starzy Singers efemeryczny projekt, który nazywa się Starzy Sida. Jest to połączenie zespołów Starzy Singers i Brudne Dzieci Sida. Występujemy raz na rok, a czasem nawet rzadziej. Traktujemy to zabawowo i okazjonalnie. Starych Singers nie trzeba przedstawiać nikomu, kto interesuje się polską muzyką alternatywną. Jest to kapela "osobna", bo nigdy niewpisana w żaden konkretny nurt, ale bardzo znana i zasłużona. Wielu ludzi inspirowała swoimi poszukiwaniami muzycznymi, a rozrzut stylistyczny na poszczególnych płytach Starych Singers jest kosmiczny: od krótkich zadziornych piosenek punkowych po długie, eksperymentalne rozjazdy. Perkusistą Starych Singers jest Macio Moretti znany z kilkudziesięciu (!) projektów muzycznych, od punk rocka, przez muzykę filmową, po jazzowe eksperymenty. Wraz z gitarzystą Bartkiem tworzy zespół Mitch & Mitch, który szerszej publiczności dał się poznać z koncertów i płyty nagranej ze Zbigniewem Wodeckim. Ja w zespole Starzy Sida śpiewam swoje piosenki, ale nie z gitarą akustyczną, jak zwykle, za to z gitarą elektryczną - czyli ze ścianą dźwięku stworzoną przez cały zespół! Będzie to czysty, żywy punk rock na dwie gitary, bas i perkusję, dodatkowo z niesamowitą Manią na drugim wokalu. To Maria Strzelecka, autorka nagradzanych książek dla dzieci, które też sama ilustruje, przeciekawa postać. Piosenki, które dość nieporadnie, co tu kryć, wykonuję na co dzień sam z gitarą, nabierają w tym wykonaniu pełnego blasku i po prostu wgniatają w ziemię, więc serdecznie zapraszam na koncert!

Rozmawiał Szymon Mazur

  • 30-lecie Rozbratu
  • 13-14.09
  • ul. Pułaskiego
  • więcej

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024